urwałam się dziś z pracy, bo awaria na rogu nowego swiatu i swietokrzyskiej wymagala mlota pneumatycznego a to dokladnie pod moim oknem. wiec zwalilam na halas i brak mozliwosci pracy umyslowej i wrocilam do kotow
Mala czekala i jak otworzylam lazienke to prysnela do przedpokoju a potem na taras ( u mnie sie do domu wchodzi z tarasu), malo nie padlam na zawal, bo to drugie pietro.
pozniej wspieła mi sie po nodze i ulokowala tradycyjnie na szyi, posiedzialysmy tak z godzine, po czym zlazla na oparcie kanapy, przebiegla w kącik za poduszki i zrobila ooooogromne siku
Wojtek, nie kupujcie bialej kanapy do nowego domu...
kupa byla juz w lazience, rzadka, no niestety.
kupilam sudocrem i mam wrazenie, ze jakos zlagodzil. Dzieki dziewczyny, rady forumowe sa niezawodne.
po ogranieciu lazienki i nastawieniu prania byla 16, wiec furazonidol a teraz juz czas na weta. zaczal o 17.
napisze po powrocie, ale tam kolejki, wiec bez paniki, jaklbym sie dlugo nie odzywala.
dzisiejszy ranny wet bardzo sensownie ze mna rozmawial (mam u niego ksywę "pani z kupą", bo jak moj Waler mial robale to ciagle nosilam na badania...), ale co mowil to pozniej napisze. zbieram sie z malutką.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.