Oprócz Poli po uczelnianych terenach, po pobliskich działkach nad rzeką kręci się wiele kotów, ale to wszystko dzikuski, nie dają do siebie podejść, a wyciągniętą rękę i "kici, kici" kwitują szybką ucieczką... są Miniaturki (śliczne szare koty: mama i dwoje jej dzieci, jedną z kotek - nie mam pojęcia, którą, ostatnio widziałam z brzuchem

płochliwe, mieszkają na podwórku "przez płot"); jest kotek z przepukliną

wiem o nim z relacji p. Joasi, która widziała biedactwo tylko raz w przelocie - łaził po działkach... chyba nie ma szans? kolejna kotka i jej maleńkie (nie wiem, nie widziałam - tylko słyszałam cichutkie kocie "pi, pi") dzieci - w węźle cieplnym (podobno kicia przyszła tam niedawno, no i jest przychówek

); Ksenia z wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=43527 też jest stamtąd... ale Ksenia i Poli to wyjątki - koteczki oswojone i kochające ludzi, bezdomne, reszta biedaczków to dzikuski mieszkające od zawsze na dworze, choć pewności też nie mam, w okolicy mnóstwo domków, ogródków, może niektóre z tych zwierzątek mają "właścicieli"...
Poli szuka domu... bardzo pilnie
