Ok. miesiąc temu Kwiczoł zaczął pokasływać. Rozwnieło sie z tego piękne zapalenie oskrzeli.
Wylądował u mnie w domu. Wziął serię antybiotyków i został wykastrowany.
Okazało sie, ze jest TAKIM pieszczochem, ze az strach.
I postanowiłam nie marnowac tego potencjału uczucia skierowanego do człowieka ale podarowac komuś kochającego, mruczącego przyjaciela.
Kwiczoł ma ok. 3-4 lata.
Jest duzym kocurkiem, bardzo urodziwym, zadbanym, odrobaczonym...
Z innymi kotami dogaduje sie bez problemu.
Na zdjeciach mruży oczy i nie widac go w całej krasie, niestety.
Ale mam nadzieje, ze prawdziwy koneser kociej urody dostrzeże w nim to co najpiekniejsze.
http://upload.miau.pl/1/65660.jpg
http://upload.miau.pl/1/65662.jpg
http://upload.miau.pl/1/65663.jpg
