Agata opowiadała mi o niej na gg a 2 tyg temu okazało sie, ze kicia jest powaznie chora (raz widział ją jakiś wet, który nie rozpoznał prawidłowo choroby i dał synulox) , kotka biega luzem po dworze choć jest niesterylizowana, w nieleczonych uszach zbiera sie tzw. żużel...
Leczyc porządnie kota nie ma komu i nie ma za co. Trzymac w domu i pilnowac - też nie.
3 maja przywiozłam Tutkę do siebie zahaczając w drodze o wetkę.
Kotka ma rozległe, zaawansowane zapalenie płuc. Zajęte sa porządnie dolne partie a szmer bąbelków powietrza słyszałam osobiscie przez stetoskop.
W uszach - średniej wielkosci świerzbowiec.
Koteczka dostała silny antybiotyk i mnóstwo dopalaczy.
Niestety, cały dzień miauczała tak okropnie że, bliska obłędu, zaaplikowałam jej podwójną dawke hydroksyzyny, po której Tutka przespała 12 godzin...
Po przebudzeniu znowu płacz... Troche zjadła i miauczała w niebogłosy.
Spasowałam i podałam hydroksyzynę.
Znowu kicia uspokoiła sie i poszła spac a ja, wyczerpana nerwowo, razem z nią.
Na trzeci dzień już było znacznie lepiej. Kotka nawiązała kontakt z otoczeniem, dała sie pogłaskac, mruczała i nawet troche pospacerowała po mieszkaniu.
W tej chwili kotka juz mruczy, wywala brzuszek do głaskania, chętnie siedzi na rękach...
Jest nieduża, ma ok. 7-8 miesiecy ale jest drobniutka....
Gdy tylko w płucach będzie już cicho kicia zostanie wysterylizowana.
Zaczynam szukac domu już teraz bo kolorki ma mało chodliwe

A tak wyglada :

http://upload.miau.pl/1/65698.jpg
http://upload.miau.pl/1/65700.jpg