Bura, banalna.... ale słodka - dostała swoją szansę.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob kwi 29, 2006 8:14

orkot - trzeba ją koniecznie pogłaskać po grzbieciku.
Po dwóch-trzech próbach - zacznie udawać wielbłąda , podstawiając kark.

Ona ma prawo jeszcze bać się Waszych rąk, bo nie wie - co ją z tych rąk czeka. Trzeba ją przekonać - że nic złego.
To jest kotek-przytulak. Lubi pieszczoty.

W pobliżu kryjówki - porozkładajcie zabawki : mysz na sznurku, piłeczka, nawet kulka z papieru. Ona bardzo lubi szaleć z zabawkami.

Nieustająco trzymam kciuki.
Powodzenia.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Sob kwi 29, 2006 22:44

Bardzo się cieszę i trzymam :ok:

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 06, 2006 20:19

Dziś mija 10 dzień Luny w nowym domu. Raz jest lepiej, raz niedobrze.
Luna ma swój pokój, który stał się jej azylem. Nawet gdy drzwi są otwarte nie opuszcza go. Jurek( kocurek 7-mcy.) odwiedza ją w pokoju, ale niestety tylko po to by ja natłuc, a Luna nie jest mu dłużna i walka idzie na całego. Czasem muszę interweniować jak mam wrażenie, ze Luna
nie wytrzymuje juz tego naporu agresji. Po walce jest bardziej lękliwa również w stosunku do mnie. A daje się juz głaskać i nawet ( cała spięta) brać na ręce. Ona bawi się niestety z pazurkami i gryzieniem, jestem więc podrapana i ponadgryzana. Ale nie ucieka już ode mnie, więc to sukces. Wczoraj było strasznie. Jurek wpadł do pokoju Luny z wyraźnym postanowieniem , by jej spuścić manto. Walka poszła na całego. Chyba nikt nie chce dopuścić do tego, by być tym podległym kotem, każdy chce być dominujący. Ale oboje zapominają,że jest jeszcze Bianka ( kocica 8-lat) .Zamknęłam więc Jurka w łazience na noc ( by dać Lunie odetchnąć) a Luna została w pokoju. Znalazła sobie nowa kryjówkę- wchodzi pod narzutę na tapczanie i tak sie rozpłaszcza, że prawie jej nie widać.
Tak spędziła dziś niemal cały dzień, nie jadła, tylko trochę wypiła.
Boję się, że stres dla niej jest za duży.
Po tym doświadczeniu byłam już niemal gotowa dzwonić do Elżbiety, że koty się nie dogadują, że Luna się strasznie boi i że odwożę Lunę.
A tu wieczorem niespodzianka. Jurek wszedł do pokoju Lunki, ta wyszła spod narzuty- buzi, buzi i Jurek zaczął lizać ją po łebku. Luna niepewna co dalej i spięta, ale leżała na tapczanie nie ruszając się. Nie wiem, czy to tylko tak na chwilę, czy początki sympatii. A może mój podrostkowaty Jurek tak agresywnie i niedelikatnie się bawi?
W końcu to też znajda, nie miał okazji bawić się z innymi małymi kotami.
Czeka nas jeszcze przeprawa z Bianką?! Ta nie lubi chyba nikogo( mam na myśli koty). Próbujemy więc zintegrować się dalej.

orkot

 
Posty: 15
Od: Nie sty 15, 2006 17:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 06, 2006 21:23

Poczytaj o kroplach Bacha jest na KOTACh. Te krople pomogły już w wielu trudnych - podobnych integracjach dorosłych kotów.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie maja 07, 2006 10:42

orkot - ciągle liczę się z tym, że Malwinka/Luna może do mnie wrócić i absolutnie nie wycofuję się z obietnicy przyjęcia jej z powrotem, jeśli aklimatyzacja w Twoim domu nie uda się.
Z drugiej strony - kotka w Twoim domu miałaby szczęśliwsze życie i liczę na to, że ona wreszcie to zrozumie.

Mam FELIWAY - preparat w aerozolu działający uspokajająco na koty.
Używałam go do tej pory z dobrym skutkiem. Chętnie Ci go udostepnię.

Wciąż trzymam mocno kciuki za integrację zarówno z rezydentami, jak i z Wami. :ok:

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt maja 12, 2006 11:58

Nowe wieści o Lunie poprzednio Malwince.
Luna socjalizuje sie bardzo powoli. Daje się głaskać i drapać za uszkiem, ale tylko na tapczanie w swoim pokoju. Natomiast gdy jest na podłodze lub w innej części mieszkania( zaczęła zwiedzać) ucieka jakby mnie nie poznawała. Martwi mnie to trochę. Niestety muszę wychodzić do pracy i wtedy zamykam Lunę w pokoju samą bo Jurek gania ją i nie jest zbyt delikatny. Luna nawet sama próbuje nawiazać z nim kontakt, ale zawsze kończy się to bijatyką i ostrą gonitwą. Może to taka forma zabawy? wygląda to tak: Najpierw jest obwąchiwanie nosków a potem Jurek zaczyna obejmować Lunę łapami jak do zapasów i tak tarzaja się razem gryząc uszy i karki. Po czym LUna sie wyrywa i ucieka, Jurek za nia i znowu sie dopadają. Zauważyłam też, że Luna czasem sama inicjuje takie kontakty. Boje sie więc zostawiać ich samych ze sobą bez kontroli. Starsza kocica Bianka na widok Luny najpierw osłupiała a potem nasyczała na nią i poszła sobie. Jest na mnie obrażona.
Luna ma dobry apetyt, zjada niemal wszystko, choć po paru porcjach kurczaka dostała " długich zębów" na inne jedzonko np. puszki Rossmana.
Martwi mnie też zupełnie paniczna reakcja Luny na mojego TZ.
Coś trzeba będzie zrobić z tym fantem. Moze gdyby mój TZ ja karmił to by sie jakoś do niego przekonała? Ale kiedy ma to zrobić jak jest wiecznie w pracy.
Pozdrowienia dla Eli od Luny.

orkot

 
Posty: 15
Od: Nie sty 15, 2006 17:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 12, 2006 12:10

Może miała w przeszłości zły kontakt z mężczyznami - to się niestety zdarza ....
A karmienie jest dobrą metodą, nasypać suchego rano do miseczki zdąży? Brać to suche ręką, zeby zostawić zapach, niech sie kojarzy z jedzonkiem. Przysmaczki też może TŻ dawać :D
Żuyczę powodzenia i gratuluję nowego domownika :D
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 12, 2006 16:58

Nie martw się :) Wszystko się ułoży. Ja po dokoceniu Tyćką miałam w domu "Sajgon".
Tycia sikała ze strachu przed Cinią, Cinia szału dostawała na widok Tyci. Ręce mi opadały. Izolowałam koty, poznawały się pod moją kontrolą, były walki syczenie warczenie i lanie. Musiały ustalić hierarchię. A ja musiałam zamykać się z Tycią w toalecie, żeby zrobiła co należy, bo stamtąd ją Cinia wyganiała( nawet kuwety jej żałowała).
Tyćka mnie nieraz ugryzła i do dzisiaj podgryza, teraz wiem ,
że to zwyczaj koci najpierw gryzie potem liże mi rękę- tak się bawi.
Bądź cierpliwa, będzie dobrze, tylko trzeba czasu.
Teraz u nas jest znowu fajnie i spokojnie.
Jak Cię najdzie zwątpienie poczytaj sobie moje wątki.
Gratuluję tej prześlicznej kotki.
Będzie dobrze :)
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Sob maja 13, 2006 20:26

Wczoraj zauważyłam( wyczułam) u luny powiększone węzły chłonne podżuchwowe. Przyznam, ze bardzo mnie to zmartwiło, zeby nie powiedzieć trochę przeraziło. wyobraziłam sobie od razu najgorsze scenariusze- białaczka, FIV( koci Aids), no i kaliciviroza, zapalenie krtani.
Kota przeszła koci katar. Moze ma po tym powiekszone węzły chłonne? Zdarza jej sie kichnąć i dziś wydaje mi się, ze ma zmieniony głos.
Może te powiększone węzły juz były a ja ich nie wyczułam wcześniej?
Boję sie i o nią i o moje koty. bianka szczepiona na białaczkę kocią, ale Jurek jeszcze nie.

orkot

 
Posty: 15
Od: Nie sty 15, 2006 17:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 13, 2006 23:58

orkot pisze:Zdarza jej sie kichnąć i dziś wydaje mi się, ze ma zmieniony głos.

Może to zapalenie gardła ? albo po prostu zwykłe przeziębienie.
Głęboko wierzę, że to nic poważnego.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Nie maja 14, 2006 7:29

Bardzo prawdopodobne, że węzły są powiększone wskutek przebytego kociego kataru. Nie przerażaj się. U ludzi węzły chłonne po przebytych infekcjach mogą być powiększone bardzo długo.
Możliwe, że kicia ma chore zęby. Trzeba to sprawdzić.
Nie zaszkodzi wizyta kontrolna u weterynarza.
Przesyłam mizianki dla ślicznej koteczki :D
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Nie maja 14, 2006 13:46

orkot
wpisałam w wątku o Dyzi, ale powtarzam tutaj :
Luna nigdy nie zetknęła się z Apolonią.
Praktycznie cały czas pobytu u mnie przebywała na kwarantannie w zamkniętym pomieszczeniu. Korzystała z osobnej kuwety. Wypuściłam ją na całe mieszkanie na dwa dni przedtem, zanim do Ciebie pojechała (po odrobaczeniu). Apolonii dawno juz nie było w domu.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Wto maja 16, 2006 20:29

I co nowego u Luny ?
Czy jest jakakolwiek zmiana na lepsze ?

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Śro maja 17, 2006 17:39 Luna

Nowe wieści od Luny.
Luna ma sie dobrze. Była dziś na przegladzie u weta.
Test w kierunku białaczki -ujemny, test na Fiv- ujemny. Nieznacznie podwyższone wskażniki watrobowe. Pozostałe wskaźniki- morfologia i nerkowe- w normie.
Kot je dość dobrze, choć na początku jadła wszystko co podano. Teraz nie bardzo chce jeśc indyka, woówinę. Natomiast dobrze idą wszystkie typu Whiskas.
Oswoiła się na tyle, ze jak jest spokój w domu, wychodzi i zwiedza.
Skorzystała nawet z kuwety nie swojej tylko Bianki.
Jurek ją raz liże, raz gania, raz są to zapasy.Ale zaczynam myśleć, że to jednak taka forma zabawy. Sama Luna potrafi takie zabawy inicjiować. Tęsknie patrzy przez okno, oj wyszła by, wyszła.
Szczepienia jeszcze nie było. Jak pisałam poprzednio, ma powiekszone wezły chłonne i pani doktor kazała dawać przez 10 dni Biostyminę. Może to pozwoli jej poprawić nieco odporność po wszystkich przeżyciach( KK).
Świerzb wyleczony. Po przebytym KK ma nawet nadżerkę na języczku, ale w fazie gojenia. Dopiero po Biostyminie ja zaszczepimy.
Bianka przyjęła ja chłodno, parę razy syknęła i nie chce wyraźnie jej oglądać, odwraca sie tyłem gdy widzi Lunę. Syczy gdy kontakt jest za bliski. Jurek już wie, ze Bianka tu dominuje, kładzie sie na podłodze, gdy Bianka obok przechodzi. Luna nawet zaczyna reagować na imię.
Ciesza mnie te postępy. Zwłaszcza w stosunku do Jurka. Myślę, ze beda kumplami. Wczoraj nawet jedli z jednej miski i Jurek zachował sie jak prawdziwy dżentelmen. Najpierw zjadł dwa kawałki miesa a potem sie odsunął i dał miejsce Lunie. Co prawda, gdy Luna zblizała sie już do połowy porcji zrobiło mu sie chyba żal i dalej jedli juz razem. Będzie z niego opiekuńczy facet( taka mam nadzieję) . To bardzo mądre kotki.
Jutro dowiem się, co z tymi podwyższonymi wskaźnikami wątrobowymi.
Pozdrowienia od Luny dla Pani Eli i Dyzi.

orkot

 
Posty: 15
Od: Nie sty 15, 2006 17:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 23, 2006 22:50

Luna - bardzo powoli, ale na szczęście z dobrymi rezultatami - aklimatyzuje sie w nowym domu.
Już wychodzi do ogródka i wie, że o 22.00 trzeba wracać do domu, jak przystoi dobrze wychowanej panience.
Bardzo, bardzo mnie to cieszy. :D
orkot - dziekuję Ci za cierpliwość i determinację. :1luvu:

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości