
Przedstawiam:
Szprycha - czarna i wygadana koteczka;
Ośka - szylkretka z jasną końcówką ogonka (jakby ubrudziła w farbce);
Wentyl - najsłodszy buras świata;
Bieżnik - czarniuteńki i odważny kocurek.
To około 7-tygodniowe kociaki z tego wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1651992#1651992
Maluchy miały koci katar, bałam się o ich oczy, ale leczenie rozpoczęte w odpowiednim czasie daje spektakularne efekty. Codziennie je odwiedzam w piwnicy, gdzie rezydują z mamusią i ciotką (która właśnie urodziła swoje dzieci...). Kociaki kończą kurację antybiotykową, za jakiś czas skończymy też zakrapianie oczu. Są tłuściutkie i wesołe. Odpchlone.

Teraz są jeszcze w piwnicy (pod moim stałym nadzorem), ale już łazikują i chyba przyszedł czas, żeby je stamtąd powoli zabierać. Szukam dla nich najlepszych domów na świecie. To są kociaki, które były bardzo chore, czekał je smutny los dziczka z wrzodami na oczach, przepędzanego przez ludzi i psy...
Kto się w nich zakocha? Jeśli zgłosi się domek mogę wziąć kociaki do siebie na jakiś czas, zsocjalizować (chociaż już teraz garną się do mnie mimo codziennych tortur - kropli do oczu i gorzkiego leku do pyszczka).


Nie dajmy im zdziczeć, chorować, przemykać się po podwórkach. Już dość tam jest kociego nieszczęścia.
Kto odmieni los kociaków z warszawskiego Koła?