
Plan (nie mój...) był taki: jako iż kotów w pewnym miejscu jest za dużo - złapie się kilka, wykastruje i zawiezie do Pewnego Azylu...
Chyba dobrze wiecie co myślę o tym pomyśle - napiszę tylko, że kot dorosły, który trafi do Owego Azylu nie będzie już mieć prawie żadnych szans na adopcję...
Ale cóż zrobić, skoro koty nie mogą wrócić po kastracji tam gdzie były, a i ów Azyl się zgadza...
Więc ostrożnie wkładam rękę do jednej z klatek, by posprzątać i wymienić miski... W klatce - niewielki kocurek, ok. 8 m-cy, zdrowy, bury z białymi dodatkami. Uszy płasko położone, zupełnie jak na pierwszym zdjęciu.
Delikatne dotknięcie kota nie wywołuje większych reakcji, więc próbuję go pogłaskać.
http://upload.miau.pl/1/63954.jpg
Jeszcze chwila przerażenia, a po chwili...
http://upload.miau.pl/1/63955.jpg
i traktor na cały regulator...
Próba wyjęcia go z klatki zakończyła się totalną histerią, ale w klatce znów się rozmruczał. Na pewno potrzebuje trochę czasu i cierpliwego opiekuna, ale zapowiada się nieźle:)
No i jest śliczny - zobaczcie torsik:
http://upload.miau.pl/1/63956.jpg
i zbliżenie przedniej połowy ciała, niestety nie całkiem udane...
http://upload.miau.pl/1/63950.jpg
Jest zdrowiutki jak rydz, miał nawet test białaczkowy - ujemny:) I już bezjajeczny, więc śmierdzieć nie będzie. Jest w pełni kuwetkowy.
Szkoda kocurka do Azylu. Może ktoś by chciał go owoic do końca? Wyglada na to, że wyrośnie na megaprzytulaka...
Kontakt: jopop@wp.pl
Ps. Jego siostrzyczka - śliczna cętkowana burasia z białymi dodatkami - jest wyraźnie bardziej przerażona, ale ma już dom tymczasowy... Ogłoszenie o niej pojawi się gdy zacznie mruczeć:)