safiori - spoko, spoko
Przyszedł czas, żeby napisać co u Tygryska Pięknookiego.
Otóż od dwóch tygodni Tygrynio jest w swoim domku - niewychodzącym

. Domek nawiązał ze mną kontakt mailowy, dzięki serwisowi ogłoszeniowemu adverts.pl. I tak niezobowiązująco mailowaliśmy i mailowaliśmy, ponieważ Tygrynio wciąż chorował...
Nie pisałam o tym wcześniej, ponieważ nie chciałam zapeszyć. Ale teraz już wiem, że mały do mnie nie wróci, że jest kochany przez swoich nowych opiekunów i uwielbiany przez kociego kolegę.
Domek wziął go z dobrodziejstwem inwentarza – czyli z ropiejącym oczkiem i biegunką i do kolejnego odrobaczenia i do zaszczepienia. Pierwszy raz oddałam kotka w dość kiepskim stanie, miałam straszne wyrzuty sumienia i ogromne wątpliwości, ale dziewczyna i chłopak, którzy po niego przyjechali byli przemili, powiedzieli, że są gotowi na to wszystko, że rezydent też jest znajdką i że też trzeba było swego czasu z różnych choróbsk go wyciągać.
Właściwie umówiliśmy się, że wezmą go na tymczasowo, na Święta, podleczą, poobserwują i podejmą ostateczną decyzję.
No i podjęli.
Koty dogadały się błyskawicznie, a Tygrynio – no cóż, ten przytulak i całuśnik każdego by rozbroił.
Mały jest już po kolejnym odrobaczeniu i po kilku domowych wizytach weterynarza, wszystko jest ok. Tylko szyjkę drapie, no ale już nie tak intensywnie jak na początku. Myślę, że dobra dieta w końcu zrobi swoje.
Niniejszym wszystkim pomagającym i kciukującym bardzo dziękuję!
agueska – bardzo dziękuję za namiary na wspaniały dom, ale nie mogłam tej Pani obciążać przed Świętami biegunkującym kotem. Dla niej i dla jej rodziny miał to być pierwszy kotek. Myślę, że to byłoby nie w porządku.
Jutro, kiedy wróci mój TŻ, zeskanujemy zestawienie kosztów leczenia Buraska – a leczenia tego nie byłoby, gdyby nie poważne forumowe wsparcie finansowe.
A oto Tygrynio na włościach:
wciąż się podobno całują
śpią tylko razem
a tak wyglądają w kolorze
