tragedia
Cezarek w nocy dostal dziwnego ataku, zaczal sie caly trzasc, skakala mu szczeka, piana z pyszczka, warczal, prychal, nie dalo sie go wyjac z koszyczka - gryzl, drapal
oczywiscie zaraz rano mama pobiegla z nim do weta, dostal dwa silne atybiotyki
moze to byc zapalenie opon mozgowych, moze dostal w nocy wylewu, moze potezna ropa zaatakowala nerwy ale jest rowniez podejrzenie wscielkizny
jestem kompletnie przerazona, mama ma z nim stala stycznosc i wielokrotnie byla przez niego podrapana - jest uczulona na surowice, wlasciwie jest prawie na wszystko uczulona, nie moze dostac tej szczepionki
najgorsze jest to, ze dzis juz z powodu piep... dlugiego weekendu wojewodzka stacja epidemiologiczna jest nieczynna, najszybciej badanie na wscieklizne mozna zrobic we czwartek
i do tego czasu nie mozna nic zrobic ...
nie mozna pomoc umierajacemu koty ulzyc w ciepieniu (a obecnie mama nie jest mu w stanie nawet podac wody

Cezarek bardzo cierpi, caly czas warczy, harczy)
bo debilne przepisy zabraniaja wetowi uspic zwierze podejrzane na wscielkizne
nie mozna nawet go w tym czasie leczyc
nie potrafie tego pojac, zwierze cierpi przeokrutnie i jest zostawione samemu sobie, nie mozna mu pomoc, trzeba czekac, az samo skona
To ma byc humanitarne ?

Kompletnie tego nie zrozumiem... Podobno zwierzeta odbywajace te kwarantanne tak wlasnie wegetuja
Osobiscie uwazam, ze to malo prawdopodobne, by to byla wscielkizna, nie wiem kiedy ostatnio notowano przypadki w miescie, ale chyba dawno...
Zreszta mama dokarmia sporo okolicznych kotow, w tym matke i rodzenstwo Cezarka i wszystkie na okolo sa zdrowe. Klarcia, z ktora caly czas przebywal razem jest juz prawie zdrowa... no ale coz, badanie nalezy zrobic w tej sytuacji, nie mozna ryzykowac, zreszta wet postawil sprawe twardo - przepisy
Zalecono obserwacje, mama nie zostawila go w lecznicy, gdzie przez 3 dni nikogo nie bedzie, zaproponowano schronisko na Milowickiej, sprzeciwilam sie temu absolutnie, na drugi dzien kot by zniknal bez wyjasnien i nawet nie wiedzialybysmy czy te wscielkizne mial czy nie
i efekt jest taki, ze mama wziela potencjalnie zagrazajacego kotka spowrotem (po 3 wizytach u weta jednego dnia)
trzyma go opatulonego w kocyki, konajacego, w koszyku w piwnicy
mama nie przespala tej nocy ani sekundy, ja jestem zalamana, nie wiadomo co bedzie
