Mamuśka pomiaukuje sobie

Jest strasznie milusia, przytulasta, barankuje Leosia i Shibaska, a Ci w popłochu uciekają i chowają się po kątach. A ona pada na plecki i wypina brzucho do głaskania. Rujka w pełni
Dziś będzie troszkę więcej o Mamuśce - dla Was, a w szczególności dla Drynci.
Jak Mamuśka przyszła do mnie jadła tylko mokre z puszki. Wołowinka była be, gotowany kurczak też, suche ewentualnie, pogryzione połówką zęba jak nie było nic innego. Najwyraźniej były to przyzwyczajenia z "domu", w którym mieszkała do tej pory.
Mijały dni, tygodnie, a Mamuśka się zmieniała. Teraz uwielbia surową, przemrożoną wołowinkę, lubi gotowaną pierś z kurczaka, twarożek, suchym się zajada

Jest bardziej śmiała, bardziej ufa człowiekowi. Uwielbia kuwetę chłopaków ze żwirkiem, zawsze baaardzo dokładnie zagrzebuje w niej swój urobek, tak dokładnie jak nie robi tego żaden z panów
Genialnie ostrzy pazurki na wycieraczce z trawy, która u nas w domku jest po prostu kocim drapakiem.
Uszka dzięki pomocy TŻta Magiji ma bosko wyczyszczone, teraz ich pielęgnacja dla mnie to pestka.
Mamuśka reaguje genialnie na wołanie, na Mamuśka, na cmokanie.
W poprzednim "domu" raczej nikt o nią nie dbał. Wątpię by była kiedykolwiek u weta

Dlatego teraz Mamuśka będzie musiała wykupic kilka zabiegów w wecim salonie piękności: od odrobaczenia, odgrzybienia, wzmocnienia odporności, badania krwi, nie wiem co z ząbkami, no i sterylka. Kolejność będzie taka jak zaleci wet. Mamuśka do nowego domku pójdzie piękna, zdrowa i szczęśliwa.
Zasługuje na to.
Na razie Mamuśka wyraźnie boi się wszelkich zabiegów. Widocznie ciągle nie jest do nich przyzwyczajona. Przy czyszczeniu uszek i smarowaniu grzybka ślini się bardzo. Zawsze muszę wtedy mieć pod ręką stos papieru. Tak Mamuśka reaguje na stres, bo w żadnych innych sytuacjach ślinienie to nie występuje - tylko podczas tych zabiegów i obojętnie czy akurat czyścimy uszka, czy smarujemy.
Mamuśka jest wspaniałym kotem, będziesz z niej miała ogromną pociechę, Drynciu
