Wybaczcie kochani,że tak długo nie pisałem,ale...chałpa wielka jak....no i trochę czasu minęło zanim zaglądnąłem w każdy kąt...a i tak są jedne drzwi,które kryją tajemnicę...czuję,że jest za nimi coś niezwyklego...jeszcze to sprawdzę
środa,12.04.2006.to nie był dla mnie miły dzień...wpakowały mnie do tej plastikowej puszki

i gdzieś wywiozły...było ciemno,bałem się...moja opiekunka mówiła,że będzie dobrze...żebym się nie martwił bo jadę do nowego domku...ale nie wierzyłem jej...znów mnie porzucają,znów będę sam:((( wsiedliśmy do wieeeelkiego pudła pełnego człowieków...początkowo próbowałem podglądać,gdzie mnie wywożą...ale to "pudło" wydawało takie monotonne dźwięki,że...zasnąłem...obudziłem sie w duuuużo mniejszym pudle, októrym mówili "maluch".wreszcie znaleźliśmy sięw domu,ale tam byli nieoczekiwani goście...dużo małych człowieków...przestraszyłem się ich...małe człowieki potrafią być wścibskie,nieznośne...brrrzwiałem pod stół...moja nowa opiekunka dwoiła się i troiła,zby namówić mnie do wyjścia,do jedzenia...ale ja byłem nieugięty...a moja kocia minka mówiła"strajk głodowy.domagam się powrotu do iwonki...albo chociaż eksmisji tych małych człowieków"...wreszcie człowieki pojechały w sinądal...i mogłem wyjść z kryjówki...wszyscy zaczęli mnie oglądać ,głaskać...nie powiem, miłe to było

wreszcie nadeszła godzina 00:00 miałem iśc spać,ale...hihi...przekonałem moją nową panią ,że ciekawiej będzie bawić sięmyszą na sznurku

i tak do świtu

o 6.00 położyłem się lulu,a moja pani...hm,gdzieś zniknęła...nie wiem gdzie...wróciła wieczorem z wielką puchą żarełka i nową kuwetką...bo ta co mi jądali ,była zbyt mała,albo może ja do niej zbyt duży???

no ,ale nie pora na filozofowanie...idę coś przegryźć...jutro napiszę więcej...no chyba,że będę zajęty
miziaki dla wszystkich kotków i kotek
Maks
ps.jeżeli mnie się udało to i wam się uda

[/img]