
znalezlismy kociczke. A wlasciwie Gosiak znalazla, podajac mi wczoraj linka - weszlam, spojrzalam, zakochalam sie. Moj TZ rowniez entuzjastycznie, wiec po rozmowie z Kasia D uzgodnilismy, ze Kicia przybywa do nas dzis, jako ze i tak jechal transporcik z Lublina do Poznania. Zrzadzenie boskie

Dziekuje Kasi D za akcje blysk oraz Corn za dowiezienie malutkiej do Poznania.
Kicia miala na stronie imie Madzia. My mowimy do niej obecnie Mimi, ale generalnie pewnie bedzie miala 1000 zdrobnien


Podroz, wg relacji Corn, spedzila spokojnie. Przemieszczona do naszego transporterka, spedzila reszte podrozy spokojnie, acz wystraszona. Po wejsciu do domu postawilismy transporterek obok cieplego kaloryfera, zdjelismy kratke i daszek i zostawilismy ja w transporterku z kocykiem i jej reczniczkiem. Kitka patrzala wystraszona, kto my jestesmy. Troche poplakiwala, ale w taki dziwny sposob, jakby tak glosno wciagala powietrze. W koncu wyszla z kontenerka, poszla za lozko pod sciane i siedzi. Obok spanka pokazalismy jej miseczke z woda i kuwetke, ale jeszcze nie skorzystala, mimo ze cala podroz nie siusiala

Generalnie jest mocno wystraszona i wykonczona podroza, takze jestem pelna podziwu, ze wyszla z kontenerka, rozejrzala sie, obniuchala co nieco...
I generalnie teraz nie wiem - dac jej spokoj - niech sie sama w swoim tempie oswoi z czterema katami, czy tez moze byc z nia caly czas w pokoju, by przyzwyczaila sie do nas?
Jestem totalnie zakochana w Kici, moj TZ tez
