po narkozie po kastarcji kot nie mogł dojść do siebie, teraz jest leczony an koci katar, ma świerzb w uszach i chyba tyle,
nie jest u mnie w domu tylko u Mariszy ( chwała jej za to, ze go zabrała

)
ale z wielu powodów nie powinnien tam zostać dlatego szukamy mu domku,
kot jest mruczącym przytulastym kotem
załatwia sie pod siebie, nie wiem czy to wynik choroby czy pobytu w schronie, tam prawie nie wychodził z budki, był mocno zestresowany,
najważniejszę, ze je i ze jest aktywny, u Mariszy w domu, zaczął nawet się myć
"Niczego nie można cofnąć. Niczego nie można naprawić. Inaczej bylibyśmy wszyscy świętymi. W zamiarach życia nie leży nasza doskonałość. Miejsce doskonałości jest w muzeum"..