Dziękujemy
Tosiek to jest kot mądry. Najwyraźniej stwierdziła, że czas pokazać pani, co kot u weta potrafi.
Byłyśmy dziś na kontroli. Tośka, którą tak wszyscy zawsze zachwalali, zamieniła się w lwicę broniącą czci własnej i wszystkich lwic świata. Po powrocie czuję się jak ten czarny kot z filmów animowanych, co to go przedstawiają przejechanego przez walca drogowego
Tośka warczała (głośno, coraz głośniej, coraz bardzo, bardzo głośniej), syczała jak popsuty gwizdek (głośno, coraz głośniej, coraz bardzo, bardzo głośniej), siepała wszystkimi pazurami rozczapierzonych wszystkich łapek (szeroko, coraz szerzej), prawie że pluła ze złości, pod koniec zamieniła się w kłębek wirującej sierści, którą trzymały dwie wetki i ja trzecia, i darła się jakbyśmy ją za ogonek ciągnęły. Krew lała się gęsto, Tośka wymachiwała ogoloną łapką, z której ziała igła, której nie pozwoliła sobie wyciągnąć, ja (wewnętrznie) byłam bliska spazmów i dziko przerażona. Jej, jej, ale dała dziś czadu, jak nie ten Tosiek! Powiem Wam, że aż pełna podziwu byłam, jak to kocinek mały potrafi zterroryzować cały gabinet ludzi. Happy (też był) przezornie schował się w kąt, ja momentami oczy przymykałam i powtarzałam sobie w myślach, że zaraz ktoś oberwie od niej zębami i/lub pazurami tak, że będzie miazga, cała scena wyglądała dość niesamowicie. No, coś dziś w Tośkę wstąpiło! Zresztą od rana była na nie.
Pani wet robiła więc przerwy na mizianie i wycałowywanie kota, zajmowała się w międzyczasie rozmową ze mną lub Happinkiem, żeby Tośka odpoczęła.
Myślicie, że Tośka to zastraszona była, czy coś? Nieeee... nie Tośka. Paradowała po całym gabinecie, po wszystkich powierzchniach z miną "
ja wam jeszcze pokaże, spróbujcie ino znowu mnie tknąć" i nic sobie z ludzisk nie robiła. Ot, królowa.
Panie wetki stwierdziły, że lwicę mam, nie kotkę i że mądre to moje futrzaste, że hej! Powiedziały też, że po każdej wizycie Tośka jest mądrzejsza o wizytę więcej, więc wolę nie myśleć o kolejnych
No, ale. Glukoza super. Musiała być bardzo zestresowana tydzień temu. Reszta super. Coś się żółciozieleniło na szyjce, ale nie będziemy leczyć odgrzybnie, bo niepewnie to wyglądało i będziemy obserwować. Świerzb się lekko odnowił, dostała tym razem zastrzyk i Oridermyl co 2gi dzień, albo rzadziej. Pazurki obcięte.
W ogóle Tosinek w zdrowiu doskonałym, +0,8 kg w 5 tygodni, więc po Świętach wdrożę dietkę ŻMM (Żremy Mniej Mokrego).
Jednym słowem tylko się cieszyć
A dziś rano udało mi się parę ładnych (wg mnie, bo nie jakościowo) zdjątek pstryknąć, ale za dużo tych ładnych, to nie wiem, które wybrać
(
żebyście Tosinkę widzieli, w tym gabinecie!)