Cześć.
Niestety nie byłam u Tygrysia ani w sob, ani w niedź - nie dałam rady, ktoś z mojej rodziny jest w szpitalu. Ale podałam przez Synka domowe jedzonko. I strasznie się stęskniłam za nim.
Pewnie dzisiaj zbiorę niezłą burę od Tygrysia. On jak jest zły, to nie syczy ( na mnie, bo na wetów mu się zdarza ), tylko tak groźnie grucha - po prostu kłóci się ze mną to moje słoneczko.
Dzisiaj jadę - w piątek padła mi bateria w aparacie, dzisiaj idąc kupię jeszcze na wszelki wypadek bateryjki i mam nadzieję, że się uda
Amanda, dzięki - odpisałam na PW
Słonecznego tygodnia wszystkim ( a ja wciąż nie mogę rano wstać do fabryki, to przesunięcie czasu jest jednak zabójcze

)
A wszystkie życzenia przekażę Tygrysiowi ( może będzie mniej na mnie krzyczał

) -
Tak bym go chciała mieć u mnie - teraz takie ładne słoneczko - mółby się wygrzewać na balkonie ( okratowanym oczywiscie

)
Dzisiaj też będę dzwonić do dr. Włodarczyka - mam nadzieję, że jest już wszystko gotowe do rozpoczęcia podawania interferonu.
Buziaki dla wszystkich.
( Chyba umrę ze strachu, jak zacznę mu podawać interferon - on na Kosciuszki, a ja - no właśnie - nie na kościuszki
Ale denerwuję się też, że jeszcze to leczenie nie jest rozpoczęte.
I dogodź tu kobiecie.)