Pralineczka ma się dobrze, aż ZA dobrze.

To jest kot-tornado. Gdziekolwiek sie pojawi, sieje zniszczenie, a hałasuje jak rozpędzony pociąg na zardzewiałych szynach. Lecą filiżanki, spada pranie, fruwają torebki foliowe. Zastanawiam się czasem, czy aby nie ma ADHD.
To niesamowicie, odważny i cwany kot. Ma silną osobowość, jest zadziorna, zwinna i waleczna. Cały dzień (oprócz demolowania mi mieszkania) tarmosi się z 3x większym od niej Perunem. Jest ciekawska i wszędobylska - musi wszędzie wejść i wszystko obwąchać. Chętnie i łatwo nawiązuje kontakty z innymi kotami, ciągle za nimi łazi, a jak jej się coś nie podoba, to syczy i zdziela po nosie.
Dzisiaj rano spotkał mnie wielki zaszczyt - Pralineczka użarła mnie w palec u nogi

, co oznacza, że spała ze mna w łóżku!
Najważniejsze jest to, że małe zostały zaakceptowane przez moje koty. Nińa-malkontent je toleruje i ignoruje, jeśli małe nie wchodzą jej w drogę. Perun uwielbia isę z nimi bawić, choć jego zabawy są zbyt brutalne i muszę cały czas przywoływać go do porządku.
Niedługo zdjęcia siostrzyczek!