» Pon mar 27, 2006 23:30
Tytuł nie przyszedl mi do glowy ...
Moja Przyjaciolka widziala w niedziele kota. Kotke, czarna, z wielkim brzuchem. Dzika. Nie dawala do siebie podejsc.
Dzis gdy przjechalam do Anet, kota lezala w ogrodku. Na lisciach. Poszlam do Niej, ofukala mnie. Poglaskalam ja mimo to, uspokoila sie szybko. Zamruczala cichutko, potem glosno, urywany oddech przeszedl w urywane mruczenie. Gdy wstalam podpelzla za mna. Przykucnelam, uspokoila sie. Wspiela sie na moje kolana przednimi lapkami, tylne musialam Jej podniesc. Wstalam trzymajac ja w ramionach jak dziecko, wtulila sie glowka mi po pache. Przytulila do mnie brzusiem i zasnela. Od razu.
Jest chuda jak szkielet. Ma ogromny brzuch, brzuch ktory jest tak ciezki ze kotka nie moze chodzic. To dzika kotka, ktora odwazyla sie poprosic czlowieka o pomoc. Ktora na pewno wiele razy rodzila... Kotka ktora nie ma szans przezyc narkozy. Kotka ktora musiala wiedziec ze nie ma wyboru, a moze chciala dac ludziom szanse?
Kotka ktorej nie moglam wziac bo naprawde nie mam na Nią ani miejsca ani pieniedzy, bo naprawde nie wiem jak sobie poradzimy ... kotka ktorej nie moglam zostawic.
Ma na imie Hope - czyli Nadzieja.
Postaram sie Jej nie zawiesc.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)