Pralineczka siedzi sobie pod szafą i nie daje się na razie przekonać do głaskania. Jak ją przedwczoraj wyciągnęłam stamtąd na mizianko, to się bidulka posiusiała ze strachu. Mimo to dzisiaj spróbuję jeszcze raz.
Dziś mała razem z Malinką odwiedziła weta. Obie koteczki maja wyczyszczone uszka. Pralinka jest w lepszym stanie od Malinki, bo nie jest aż tak pogryziona przez pchły. Poza tym to okaz zdrowia.
Troszkę ją jeszcze podtuczymy. Mięsko już się gotuje.