Batko, dzisiaj wieczorem będą ogłoszenia Merivy i Magdy, miałbym już, ale posiałem gdzieś szablon i muszę odtworzyć...
Tymczasem, zaraz dodam Merivę na GW i allegro... a co...
Mam zresztą niesamowicie przyjemną wiadomość.
Wczoraj wieczorkiem, dłubałem sobie cosik w sieci i kątek oka od czasu do czasu zerkałem na pokój, żeby przypilnować Fila, który ostatnim czasem znowu na Gogę zagiął parol.
I nagle, patrzę sobie, a na łóżku leży jakiś kot podobny do Śnieżki, choć to nie Śnieżka. Przyglądam się, mówię Ryśce, żeby też zerknęła i faktycznie - nie Śnieżka. Więc kto? MERIVA!
Skorzystała wreszcie z propozycji wyjścia z łazienki przez uchylone drzwi i podreptała słodzinka moja prosto na łóżko. Na którym zwinięta na mięciutkiej pościeli - zasnęła. I w łóżku spędziła tak już z nami całą noc, mrucząc, śpiąc, ugniatając przez sen. Wreszcie w pełni szczęśliwa, bezpieczna. Ona śpi kamiennym snem, jakby wreszcie mogła sobie pozwolić na trochę mniej czujności. Jakby wreszcie nie musiała cały czas czujnie nasłuchiwać i bać się, że ktoś ją we śnie zaskoczy... Mam wrażenie, że odsypia cały ten czas tułaczek, walki o przetrwanie, czujności 24 godziny na dobę. I cieszy się czystym ręczniczkiem, pościelą, wymytą miseczką, całowaniem brzuszka i głaskaniem łepetynki...
To jest chodzące szczęście.
Kto chce szczęście do domu?