4D - Klub Kota Masochisty. Szczotkowy fetysz. s.37

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 09, 2006 11:02

Belioven, "rezygnacja z Dzikiego" brzmi jakbym zrobila to dla wlasnej wygody, a wierzcie mi ze tak nie jest.
Dla mnie "wygodniej" by bylo gdybym go mogla miec w domu, i gdyby nie wypadek z zapominalstwem znajomego, tak by bylo!
"Wygodniej" czulabym sie, gdybym go mogla w dalszym ciagu trzymac w domu i bylabym pewna ze jest zdrowy i bezpieczny!

Tylko wlasnie z jednej strony jest moje samozadowolenie ze Dziczek jest dopilnowany a z drugiej upragniona wolnosc i swoboda tego kota, bez koniecznosci spania jak krolik w bezustannej czujnosci czy znow nie podejda i nie beda go chcieli poglaskac :(

Oswajanie kota jest w porzadku, jesli widac jakiekolwiek rezultaty, mieszkanie przez poltora roku obok kota, ktory na probe jakiegokolwiek innego kontaktu niz wzrokowy natychmiast ucieka, jest jednak meczeniem tego kota i to meczeniem w imie... czego?

Gdybym widziala ze Dziki sie zgubil, ze mieszka gdzies u sasiadow, ze lata po polu glodny, zrobilabym wszystko zeby go zlapac!

Dzikuniek jednak straszliwie wyraznie zamanifestowal swoja niezaleznosc, nie zgubil sie we wsi, bezblednie trafil do stajni oddalonej o pare metrow, ale ani mu przez mysl nie przeszlo zeby podejsc do drzwi, nawet jak bylo bardzo zimno!

Docenia pelna miseczke, bo ladnie wszystko zjada, docenia miseczke z ciepla woda, ale na widok czy dzwiek czlowieka natychmiast wlazi w najbardziej niedostepna dziure (jego stajnia pelna jest takich zakamarkow) i udaje ze wcale go nie ma.

Przez prawie caly czas jedyne momenty gdy dawalo sie zobaczyc Dzikunia to te kiedy nie dosc szybko sie schowal i dalo sie zobaczyc fragmencik zadka czy wrecz sam ogon, na 2 tygodnie przed moim odjazdem stamtad Dzikuniek zaczal wylazik na odslonieta sciane stajni, przy czym moglam go widziec przez okno, bo jak lecialam z aparatem to sie chowal z powrotem.
W koncu udalo mi sie porobic mu zdjec, ze sporym zoomem, ale jednak dal podejsc na te kilkanascie metrow :roll:

To nie jest tak, ze ja zrezygnowalam z Dzikiego, raczej Dziki zrezygnowal ze mnie i z ciepelka domowego ogniska, ja po dlugiej walce ze soba dalam mu na to niechetne przyzwolenie, godzac sie na swoj dyskomfort zwiazany z niemozliwoscia zapenienia mu 100% bezpieczenstwa i sprawowania kontroli nad jego zyciem!

A taka jest prawda, ja czulam sie egoistycznie zadowolona gdy wiedzialam gdzie sa moje koty.
Z tego powodu Dalia (bo za malo sprawna) i Rudy (bo za goopi i moglby sie zgubic, poza tym ktos musial zostawac z Dalia bo inaczej histeryzowala - mile racjonalne powody) nie wychodzily prawie na dwor, nie opuszczaly nawet pokoju, bo w domu nie moglabym wiedziec gdzie sa, poza tym z domu prowadzily tajne kanaly na dwor, dostepne dla kota, nie dla czlowieka, wymagajace lazenia pod podloga).
Czasami, bardzo rzadko oba wychodzily, na pol godzinki, jak bylo cieplo i mialam czas caly czas na nie patrzec (nie szly nigdzie daleko, najdalej do drewutni oddalonej o pare metrow, ale i tak jak stracilam je z oczu to zaraz wolalam, zeby mi sie pokazaly).

Czesciowa wolnosc uzyskaly Dynia i Jamajka, dlugo walczylam ze soba, zeby pozwolic Dynii wychodzic, mimo ze od zawsze chciala, nawet tu w Warszawie, stali czytelnicy wiedza ile razy mi uciekala i jak sie ganialysmy po dworzu.
Tu, w miescie, mam mnostwo racjonalnych powodow zeby jej nie wypuszczac i tego nie robie, tam okazalo sie ze powodow tych nie ma, a ja i tak denerwuje sie gdy nie moge w kazdym dowolnie wybranym momencie powiedziec gdzie przebywa moj kot, caly czas denerwowalam sie, czy ona sie nie zgubi i zachowywalam sie jak histeryczka niekiedy.
Napisalam czesciowa wolnosc, bo w nocy koty byly ze mna w pokoju, niezaleznie od swoich potzreb, noc jest czasem bardziej niebezpiecznym, czasem dzikich zwierzat i nic nie zmusiloby mnie, zeby im dac wolnosc na ten czas.
Dynia i Jamajka bardzo ladnie sie tego nauczyly, ze po sniadanku sa wypuszczane ale na kolacje nalezy wrocic do pokoju bo inaczej nie ma jedzenia i nie ma wychodzenia do rana.
Wbrew sobie, bo wbrew sobie, ale jednak zaczelam je wypuszczac na dzien chociaz bo zdalam sobie sprawe ze trzymanie ich tam na uwiezi jest folgowaniem tylko swoim egoistycznym zachciankom pt. musze wiedziec gdzie jest moj kot.
A gdzie miejsce w takim ukladzie na uczucia kota, jego potrzeby, gdy nie ma racjonalnych powodow zeby go pozbawiac chociaz namiastki wolnosci?
Dynia zreszta jako miastowe stworzenie w bardzo umiarkowanym stopniu korzystala z tej wolnosci (co trzeba przyznac, ogromnie mnie cieszylo) i przychodzila spac do duzego domu a na dalsze spacery chodzila ze mna (np na pole), przy nodze :1luvu: (mam porobione zdjecia, kiedys je zamieszcze jak juz do mnie dotra)

Przyznam sie ze wstydem ze wlasnie z egoistycznych powodow nie zostawilam rowniez Dynii na wsi (tylko oczywiscie w domu :wink: ), mimo ze moj znajomy pol zartem, pol serio to proponowal, bo ja polubil a kotka tam czula sie w pelni szczesliwa i w miescie nigdy nie bedzie rownie zadowolona bo ja za bardzo lubie i za bardzo tesknilabym :oops: :oops:
Mam z tego powodu jednak wyrzuty sumienia, ze jestem paskudna egoistka :cry:
To jednak inna sprawa, tutaj nasze checi sa na mniej wiecej rownym poziomie, moja chcec trzymania jej przy sobie i jej chodzenia na spacerki, kwestia Dziczka to jednak problem zupelnie innej wagi
Ostatnio edytowano Czw mar 09, 2006 11:50 przez lorraine, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw mar 09, 2006 11:21

O, lorraine! :D
Miło cię znów widzieć :D
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw mar 09, 2006 11:42

Witaj lorraine. :D

Wawe

 
Posty: 9486
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw mar 09, 2006 11:46

lorraine pisze:Belioven, "rezygnacja z Dzikiego" brzmi jakbym zrobila to dla wlasnej wygody, a wierzcie mi ze tak nie jest.
Dla mnie "wygodniej" by bylo gdybym go mogla miec w domu, i gdyby nie wypadek z zapominalstwem znajomego, tak by bylo!
"Wygodniej" czulabym sie, gdybym go mogla w dalszym ciagu trzymac w domu i bylabym pewna ze jest zdrowy i bezpieczny!

Nie, nie, lorraine, to ja sprostuję - chodziło mi o Twoją akceptację jego wyboru, ja domyślam się że to nie było łatwe.

Jak pisałam, po wszystkich moich perypetiach z Nemo, kotem o domowej przeszłości najprawdopodobniej, nie jestem w stanie doradzać oswajania - zwłaszcza jeśli spotyka się ono ze sprzeciwem ze strony kota.
Są sytuacje, kiedy kot ze względu na zdrowie lub trwałe ubytki tegoż nie jest w stanie poradzić sobie na wolności - wtedy oswojenie to jedyna możliwość uratowania mu życia.
Piszę tu o dorosłych kotach oczywiście.
Dziki - na razie przynajmniej i oby tak zostało - jest zdrowy, sprawny.
Myślę sobie, że jeśli unikał Cię tam na wsi, to pewnie faktycznie łapanie i oswajanie na siłę nie byłoby żadnym rozwiązaniem.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw mar 09, 2006 12:02

Beliowen pisze:
lorraine pisze:Belioven, "rezygnacja z Dzikiego" brzmi jakbym zrobila to dla wlasnej wygody, a wierzcie mi ze tak nie jest.
Dla mnie "wygodniej" by bylo gdybym go mogla miec w domu, i gdyby nie wypadek z zapominalstwem znajomego, tak by bylo!
"Wygodniej" czulabym sie, gdybym go mogla w dalszym ciagu trzymac w domu i bylabym pewna ze jest zdrowy i bezpieczny!

Nie, nie, lorraine, to ja sprostuję - chodziło mi o Twoją akceptację jego wyboru, ja domyślam się że to nie było łatwe.

Jak pisałam, po wszystkich moich perypetiach z Nemo, kotem o domowej przeszłości najprawdopodobniej, nie jestem w stanie doradzać oswajania - zwłaszcza jeśli spotyka się ono ze sprzeciwem ze strony kota.
Są sytuacje, kiedy kot ze względu na zdrowie lub trwałe ubytki tegoż nie jest w stanie poradzić sobie na wolności - wtedy oswojenie to jedyna możliwość uratowania mu życia.
Piszę tu o dorosłych kotach oczywiście.
Dziki - na razie przynajmniej i oby tak zostało - jest zdrowy, sprawny.
Myślę sobie, że jeśli unikał Cię tam na wsi, to pewnie faktycznie łapanie i oswajanie na siłę nie byłoby żadnym rozwiązaniem.


Belioven, dziekuje :)
Dziki unikal mnie na wsi ze wszystkich sil, niektore dzikie dziczki zachowuja sie lepiej niz on i wychodza do karmicielek, moj "domowy" kot, po poltora roku reaguje ucieczka w dziure, zebym go nawet nie mogla zobaczyc.
Oswajanie z definicji wiaze sie ze sprzeciwem ze strony kota lub innego oswajanego zwierzaka :wink:
Ja walczylam poltora roku, z tak mizernymi ze prawie niezauwazalnymi rezultatami i chyba nadszedl czas dania kotu wyboru.
Gdyby on sie zgubil, gdybym miala jakiekolwiek podstawy zeby przypuszczac ze on chce wrocic, tylko nie moze, szukalabym do upadlego, to byl jednak jasny komunikat "nie chce byc z Toba, prosze zostaw mnie w spokoju, boje sie Ciebie" :(

Zreszta spojrzcie chocby na zdjecie w moim podpisie, co widzicie w oczach Dziczka :?:
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw mar 09, 2006 12:14

lorraine pisze:Zreszta spojrzcie chocby na zdjecie w moim podpisie, co widzicie w oczach Dziczka :?:

Obrazek
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw mar 09, 2006 18:29

Marta :D
NARESZCIE wróciłaś :lol:

jak tam mój ulubieniec zniósł tak dłuuugą podróż ??(i proszę nie mówić o nim goopi 8) )

jeśli chodzi o Dziczka - wiem, że była to dla Ciebie trudna decyzja.
Ale ją rozumiem.

Spotkaliśmy się z Dziczkiem kilkakrotnie jeszcze w Wwie - to kot, który w pełni zasługuje na imię, które nosi - Dziki.
Nie był "domownikiem". Nie lubił tego miejsca, innych kotów i ludzi. Bał się wszystkiego. Przerażenie było wpisane w każdą chwilę jego życia.
Egzystował. Miał jedzenie i dach nad głową. To fakt.
A na "wakacjach" udało mu się po prostu zwiać - nikt go specjalnie nie wypuścił...

Bycie kotem wychodzącym w mieście to jak gra w rosyjską ruletkę.
W mieście nie powinno w ogóle być instytucji kota wychodzącego.
Na wsi kocie życie też nie jest usłane różami - zagrożeń jest wiele. Fakt.
Ale jest to mocne uogólnienie. Jest "wieś" i "wieś" i jeszcze tzw. przypadki indywidualne.
Znam Martę i wiem, że jest osobą odpowiedzialną. I wiem, że rozpatrywała długo wszystkie za i przeciw. Była na miejscu, wie dobrze jakie są tam warunki, zna zagrożenia. Myślę, że gdyby na każdym kroku czyhały tam na Dzikiego jakieś zagrożenia nie zostawiłaby go (jej :wink: ) tam, nawet by się nad tym nie zastanawiała.
Zna też ludzi, z którymi Dziki "dzieli teraz zagrodę" :wink: . Nie jest pozostawiony samemu sobie. Będzie dokarmiany. Ma schronienie tyle tylko, że w stodole, którą sobie wybrał a nie na piecu w kuchni. On tego pieca nie chce. Przetrwał te ogromne mrozy - to dzielny kot.

Poza tym chyba nie zerwała kontaktów z Nowicą 8) . Będzie wiedziała co się z nim dzieje.

No i będzie zawsze lepszy pretekst, żeby tam pojechać - trzeba odwiedzić Dziczka :lol: , jakiś forumowy plener zorganizować... :lol: :lol: :lol:

Marta, fajnie że już wróciłaś :D

ps. to chyba będziemy musiały sie razem do stajni wybrać, si?? :P
Obrazek Obrazek

drotka

 
Posty: 1802
Od: Wto kwi 22, 2003 11:49
Lokalizacja: Warszawa Kabaty

Post » Czw mar 09, 2006 19:07

witaj Lorraine :D
miło znów Cię widzieć :D
Obrazek

Amidalka

 
Posty: 4512
Od: Czw cze 10, 2004 14:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 09, 2006 19:37

drotka pisze:


jak tam mój ulubieniec zniósł tak dłuuugą podróż ??(i proszę nie mówić o nim goopi 8) )

ps. to chyba będziemy musiały sie razem do stajni wybrać, si?? :P


Ulubieniec troche... ekhem, ekhem... zglopl przez te cala podroz :oops:
Nie mialam juz pomyslu transportowania go w kontenerku, zostala przewidziana dla niego wolnosc na smyczy i mozliwosc wybrania miejsca do spania :)
Dostal cpanko, jak wsiadalismy do samochodu byl juz calkowitym nieprzytomniaczkiem, ale w samochodzie sie zdenerwowal i jednoczesnie probowal robic tyle rzeczy na raz:

Trzasl sie ze strachu
Mruczal
Bezustannie gadal do mnie i do innych kotow
Chcial zwiedzac ale...
Przewracal sie


To troche za duzo na jego maly rozumek :roll:

Wiem z ksiazek ze koty czasem mrucza ze strachu, ale pierwszy raz mialam to okazje zaobserwowac, mruczal jak stado traktorow, przebieral lapkami wbijajac mi pazurki wszedzie gdzie sie dalo (nie robi tego normalnie jak sie przytula, jest raczej nie wylewny jesli chodzi o okazywanie uczuc).
Chcial tez glosno gadac zeby nawiazac kontakt z innymi wiezniami ale to mruczenie mu przeszkadzalo, wiec wychodzilo mu mrauczenie (tego tez nigdy wczesniej nie robil).

Ogolnie tworzyl atmosfere domu wariatow, ja bylam rowniez ledwo ciepla bo po pierwsze to byla juz noc, po drugie ja wzielam moj ulubiony usypiacz czyli Aviomarin, po trzecie koty mu ciagle odpowiadaly na jego nerwowe wezwania, po czwarte ojciec byl dzielny ale czuc bylo, ze dlugo to tego nie wytrzyma :strach:

Juz mialam w glowie perspektywe dlugiego nocnego marszu w strone Warszawy z Rudym w ramionach, ale jakos tak po godzinie troche oslabl, dal sie wepchnac pod nogi i poszlismy spac :)

Pozostale stwory niezaczepiane rowniez jakos sie pospaly i jakos jechalismy, rudy tylko zglaszal glosne protesty do krajowej dyrekcji drog i mostow (czy jak tam sie nazywa ten ukochany organ) przy kazdej wiekszej dziurze ze go takie podskakiwanie budzi i sprawia dyskomfort.

Wraz z Rudym chcialabym wniesc taka petencje:
Krakowa Dyrekcjo, opanujze sie :!:

Ps. Nie przyjechalas na czas do stajni i masz teraz babo placek :twisted:
Nie ma juz mojego ulubionego instruktora i mojego ulubionego konia :cry:
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt mar 10, 2006 10:08

Chcialam tylko doniesc, ze Panna Dalia bez cienia watpliwosci wrocila do domu, wlasnie byla zrobis siusiu do odplywu brodzika, zgodnie ze swym zabawnym zwyczajem :wink:
Co mnie tylko troche dziwi, to to, ze kotka Jamajka, tez czuje sie jak u siebie w domu, wcale po niej nie znac ze drugi dzien jest na kompletnie obcym terytorium :roll:
Pewnie uznala ze skoro reszta kotow jest w domu, to ona tez, pewnie jej sie cos pomylilo :lol:
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob mar 11, 2006 22:17

Tesknie za Dzikuniem :(
Moze to nie byl najbardziej kontaktowy kot na swiecie :twisted: , moze sie zdarzaja takie do ktorych sie latwiej przywiazac ale ja tesknie.
W Nowicy mniej to odczuwalam, tam Dziki byl w stajni, czasem widzialam ogonek czy nawet koncowke zadka jak sie nie dosc szybkoschowal, zreszta tam go nie bylo prawie od poczatku, a tu w starych katach brakuje tej spokojnej i cichej obecnosci Dzikiego kota :cry:
Pocieszam sie spogladajac na zdjecia, czym i Was uracze.
Ladny to kot jest, no.
Obrazek Obrazek
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob mar 11, 2006 22:38

To jest Dziki? Po raz pierwszy go widzę w całej okazałości. Jest piękny. :D
Rozumiem Cię. Szkoda, że tak się stało, ale to jest jeden z bardzo nielicznych przypadków chyba, kiedy trzeba zaakceptować wybór kota. Pomimo niepokoju.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Nie mar 12, 2006 12:31

Jesteś :D :D Bardzo za Tobą tęskniliśmy :D

asia02

 
Posty: 102
Od: Śro lip 13, 2005 11:38
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie mar 12, 2006 12:47

lorraine pisze:Tesknie za Dzikuniem :(
...brakuje tej spokojnej i cichej obecnosci Dzikiego kota :cry:
Pocieszam sie spogladajac na zdjecia, czym i Was uracze.
Ladny to kot jest, no.

Śliczna mordeczka :love:
Docierają o nim jakieś wiadomości z Nowicy?
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie mar 12, 2006 13:08

Fraszka pisze:
lorraine pisze:Tesknie za Dzikuniem :(
...brakuje tej spokojnej i cichej obecnosci Dzikiego kota :cry:
Pocieszam sie spogladajac na zdjecia, czym i Was uracze.
Ladny to kot jest, no.

Śliczna mordeczka :love:
Docierają o nim jakieś wiadomości z Nowicy?


Piekny,cudowny Dzikus ,czytalam ten watek nie piszac w nim,bardzo jestem ciekawa czy sa jakies wiesci.
Obrazek

123

 
Posty: 3114
Od: Sob paź 29, 2005 14:53
Lokalizacja: warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Marmotka, Nul i 33 gości