Agnieszka K. - masz rację, pewnie, ale wiesz - od wczoraj podaję Tośce tabletkę (od dziś dwie) w żarełku, zawzięłam się po konsultacjach z Iwcią i w większym kawałku mokrego Tośka połyka, aż miło! - stosunki nasze bardzo się poprawiły. Bardzo, bardzo!
Stosuję od przedwczoraj zasadę dawania czegoś dobrego zaraz po czymś przykrym, ale tak naprawdę myślę że kocia bardziej się socjalizuje właśnie dlatego, że nie męczę już jej podając tabletkę na siłę.
No i tak - doniosę Wam szybciutko! Wczorajszą noc Tośka spędziła ze mną na łóżku, najczęściej w nogach albo na oparciu, rano zastałam towarzystwo psiokocie zgodnie śpiące w moich nogach
Ale, ale! Gdzieś tak w środku nocy zapałałam potrzebą zmiany pozycji, Tośka się wybudziła i suuuunie, suuunie powoli w kierunku mojej głowy. Ja zmartwiałam, bo dziko w tej półciemności wyglądała

. Szybciutko położyła się z boku mojej szyi tak, że łapki obie wyciągnęła do przodu i udeptywała, udeptywała moją brodę i policzek! Bolało ale nie śmiałam z tej rozkoszy się ruszyć! Patrzyła tymi swoimi zaspanymi, skośnymi zielonościami prosto w moje oczy, a ja umierałam z radości. Pewnie, zaspana była i nieprzytomna, ale chyba z grubsza wiedziała co robi i gdzie przyszła!
Zaraz wkleję dwa zdjątka z rana...
A dziś u wetki Tośka zamiast zwiedzać gabinet wtuliła się we mnie mocno, i w ogóle bardziej jakoś znosi te przytulaski, zasypia na ramionach, mruczy... Hej, hej, zmiany są, proszę Państwa!
Dziś towarzystwo ma do dyspozycji całe łóżko, bo muszę noc przepracować
