Tymek został odrzucany przez koty, którymi opiekowali sie bydgoscy Animalsi. Jak go wzięłam miał zasłonięte trzecie powieki a oczka lazurowe bez widocznych źrenic z powodu silnej infekcji, do tego wszystkie możliwe robole, pasożyty, chore płuca i kamicę szczawianową. Weterynarze nie dawali mu szansy na przeżycie, ale na szczęście się udało. Leczony zastrzykami pozagałkowymi i stymulowany przeze mnie częściowo widzi, bo poprzerastały mu naczyńka na przezierne części oka. Patrząc wykonuje ruchy głową, by zrekompensować ubytki w polu widzenia. Ma szczęście, bo ja pracuję z niewidomymi i słabo widzącymi, więc wiem, czego potrzebuje. Jest najwspanialszym z kotów - nie chodzi po "wyżynach", bo nie wie, że są, nigdy nie wysuwa pazurów, śpi tylko w koszyczku, jada wszystko, byle dużo, siusia do umywalki a kupkę robi co 2 dni do kuwetki na papier toaletowy i zawija w niego. Po domu biega na pamięć. Aportuje małe kuleczki z papieru, a wpada na karton od telewizora lub skacze na fotel, którego nie ma. Poza tym nie reaguje na żadne kici kici czy psik - do niego się mówi po ludzku i on rozumie. Ma już 5 lat i ponad 5 kilo.
Kocia mama