Uuuuch, magicmada, a ile to z Maszką trwało, to dojście do kochania, może skłonniejsza od Tośki była?
Bo Tośka to taki dziwny stwór. Daje się po brzuszku głaskać, i wszędzie, i w ogóle, chyba że ma te swoje napady złości i obrażania, ale nie prosi o pieszczoty, nie nadstawia się (jeszcze, mówicie...), a wzięta na ręce znosi wszystko czasami mrucząc, ale jednak najchętniej by zeszła.
Co ja się dziś do niej nagadałam! Niemowlak by pod tym naporem czułych, delikatnych słowek przytył 2 kg, mówię Wam. Tośka słuchała, mam wrażenie. Może ją przekonam wkrótce, że to jej domek nowy, ale ostateczny, i że do weta nie będziemy często jeździć.
Swoją drogą doszłam do wniosku, że ona chce mieć spokój od psa - który nic jej nie robi, ale wczoraj na ten przykład zabrał się do akcji miłosnej od tyłu

Pierwsze 1,5 dnia leciała z kuchni na kanapę kłusem, teraz wejdzie, Happy podbiegnie, ona spokojnie idzie do łazienki. Trasa kuchnia-łazienka jest najważniejsza. Pokój unika. Mam nadzieję, że jak już się wyśpi - bo ona nic innego prawie nie robi - i dojdzie do siebie, oswoi się z pokojem. Jeśli jednak ją wniosę na kanapę, to zostaje i śpi parę godzin słodko, albo od razu idzie z powrotem na upatrzone lokale.