Więc opisuję szczerze jak wygląda sprawa adopcji u mnie.
Adoptowana kotka będzie przytulanką mieszkającą na stałe u mnie w firmie. Będzie mieszkała w biurze i może mieć do dyspozycji (mówię o okresie rekonwalescencji) pokój obok, spokojny i tylko dla niej. Zwierzęta u mnie w firmie mają całodobową opiekę - z mojej strony w godzinach pracy, ze strony moich pań dozorczyń - po południu i w nocy (panie bardzo troskliwe i kochające zwierzęta...bardziej je rozpuszczają niż ja). Opieka weterynaryjna zapewniona na miejscu - lekarz (mój kolega) przyjeżdża do mnie. Do lecznicy wożę zwierzaki tylko w razie konieczności (dotychczas była taka potrzeba tylko przy sterylkach i kastracji). Pozostała opieka, szczepienia i odrobaczenia na miejscu.
Adoptowana kotka będzie z nami w towarzystwie dwóch psów- mieszańce ON. Jeden pies jest rezydentem, a suka przyjeżdża codziennie ze wspólnikiem do pracy. Psy spędzają cały czas z nami w biurze, kotka będzie tak samo. Dlatego właśnie podkreślam akceptację psów. Nasze psy są młode i mają normalny stosunek do kotów. Jak kot ucieka - gonią, jak jest obok wylizują z miłości i obwąchują zachęcając do figli. Nie mają charakteru - zabić kota. Miały do czynienia z kotem, więc znam ich podejście.
Kotka u mnie z pewnością zostanie wysterylizowana. Bardzo dbam o to i nie zostawiam samopas "co będzie to będzie".
Opisałam wszystko mam nadzieję wystarczająco jasno. Nie zamierzam ściemniać, że kot będzie mieszkał w domu. Kot będzie mieszkał w firmie, gdzie będzie miał zapewnioną opiekę (kuweta, jedzonko, spanie w cieple), niemniej jednak ma szanse być kotem "spacerowym".
Osobom zaangażowanym w adopcję kotki pozostawiam decyzję czy moja propozycja może być przyjęta. Nie chcę fundować kici większego stresu niż teraz ma. Jeśli ma szansę na lepszy dom niż u mnie, to cudownie. Najważniejsze, żeby znalazła swoje kochane miejsce na ziemi, gdzie nie będzie cierpiała głodu i bezdomności oraz będzie miała ludzkie kolana do wylegiwania
