Dawno nie pisałam o moich kociszczach.
Ruda zrobiła się tak strasznie miziasta, jak była przed przybyciem dwójki "obcych", czyli myślę, że pogodziła się, że szara wredota i czarna wredota w domu zostają.

Znów w nocy mi nie daje spokoju i włazi mi niemal na głowę, kiedy czasem położę się na łóżku za dnia, żeby sobie np. poczytać albo film obejrzeć, tuli się niemiłosiernie. Uwielbiam takie momenty, kiedy się do mnie przykleja, wsuwa pyszczek mi w dłoń i śpi

Już nie zwiewa przed Ślepcią i Preclem, ale ciągle jeszcze nie ma pełnego kontaktu fizycznego. Od czasu do czasu jekieś szybkie wymycie łebka albo ucha i tyle. Myślę, że nie mam co liczyć na widok Rudej wtulonej w któreś futro, szare lub czarne.
Ślepa utyła nieco, muszę ją chyba na dietę przestawić. Poza tym jest dalej niezmiernie wzruszająca z tą swoją nieporadnością. Ale wydaje mi się, że ze słuchem jest jakby lepiej. Ciągle nie mogę się zebrać, żeby usunąć jej tą resztkę gałki ocznej, wiem, że powinnam, ale to będzie kosztowało
Poza tym nauczyła się spać bardzo przytulona do mnie, śpi wtedy głębokim snem a ja się rozpływam, że czuje sie przy mnie bezpieczna.
Ma też wady: na przykład uparcie i maniacko pakuje mi sie na kolana, jak tylko usiądę w fotelu, a że bywa, że muszę co chwilka wstawać, to cały rytuał pakowania się, znajdowania sobie najwygodniejszej pozycji, z kilkakrotnym przetrampaniem przez mój brzuch, za każdym razem jest uskuteczniany
Precel rośnie, rzęzi dalej i dzisiaj rano w czasie jego siusiu odkryłam charakterystyczny smrodek
Czyli kroi się ciachanko, ale gorszego momentu sobie wybrać nie mógł, mały łotr.
A w ogóle kocham go nad życie, bo cudny jest, chociaż są momenty, że bym go udusiła. No cóż, każda prawdziwa miłość jest trudna, prawda?
Uwielbia napastować Ślepą, dopada ją i wczepia się zębiszczami w jej kark najczęściej. Ślepa bawi się z nim, ale on nie zna umiaru i męczy ją nawet wtedy, kiedy ona da mu wyraźnie do zrozumienia, że dość. Gooooopol jeden, ma nad nią przewagę: widzi ją i wykorzystuje to bezwglednie. Jak tylko mogę, to ją wybawiam z opresji, ale szczyl jest uparty i nie daje za wygraną, dopóki on nie ma dość.

Normalnie jak wańka wstańka, ja go odgonię, on ją dopada, ja znów do niego, on zwiewa i za sekundę ją znów męczy. I tak może się bawić bite pół godziny. Czasem da się odciągnąć inną zabawką, ale nie zawsze. Biedna Ślepa...
Muszę zaprosić Mirkę na jakąś sesję, albo cyfrówkę pożyczyć, żeby pokazać Wam moje skarby
