Poznałam Agnieszkę przez przypadek, zglosiła się do mnie z aukcji allegro po adopcje kotka. Po kilku rozmowach wzieła z naszego schroniska najpierw 3 koty ciężkie do adopcji, poźniej jeszcze 5.
Tylko jeden zostal przy niej resztę udało się umiescić bądz w domkach ,bądź w okolicznych stajniach u przyjaciół Met.
To ja zaprosiłam Met na nasze forum i tak rozpoczeła się jej przygoda wieksza z pomocą dla kotków. Piszę ''większa '' dlatego ,że wczesniej Met pomogła już tez kilku kotkom ale glównie zajmowała się ratowaniem koni.
Moj dzisiejszy post jest wynikiem rozmowy telefonicznej z Met. Sytuacja nie jest wesoła, dziewczyna nie daje rady. Nie ma duzego doswiadczenia w zajmowaniu sie kotami.
Ma w tej chwili swoje dwa koty (jeden z Wrocławia

I właśnie te 11 to większosc dzikusków. Trudno jej ogarnąc sytuacje, koty chorują ,nie wiadomo ktore, nie moze ich zlapać. Strasznie sikają. Przypomne ,że dom w ktorym Met mieszka jet wynajęty i jak sadzę właciciel nie będzie zachwycony tym stanem rzeczy.
Met mowiła ,że 5 kotów jako tako jest oswojona a resztę nie moze zlapać.
Obawiam się, że za chwilę bedzie tam jedna wielka wylęgarnia chorób.
Jest jeszcze inna sprawa , nie wiem czy robione są jakieś zbiórki dla Met ale mowiła ,ze koszty utrzymania dużo ją kosztują.
Nie wspomne o lekach

Planuję zajrzec do Met w przyszłym tygodniu nie moge zagwarantowąć czy mi sie na pewno uda tez mam male koty na przechowaniu ale postaram się.
Myślę ,że najważniejsze w tej chwili to porozdzielac koty i zacząć leczyć.
Nie mozemy Met zostawić w tej chwili samej

Ten post napisałam bez wiedzy Met i mam nadzieję ,że sie nie pogniewa na mnie za to, bo jak ją znam sama by nie napisala.