Saszę ktoś po prostu wyrzucił, pozbył się jak niepotrzebnej rzeczy, Sasza nie mógł tego zrozumieć, przez trzy lata chodził do miejsca w którym go porzucono by sprawdzić czy jego ukochany pan na niego nie czeka. Nie czekał, Sasza zrozumiał to dopiero po tak długim okresie, dopiero wtedy uwierzył, ze jednak jego pan go zostawił. Sasza nas zauroczył, bo chyba nie ma takiej osoby, której by nie ujął swoją urodą, swoim wdziękiem. To taki duży, pluszowy miś, aż mi się nie chciało wierzyć jak usłyszałam, ze Borys jest jeszcze większy! Sasza jest ogromny, rudo-buro-biały z śliczną mordeczką i rudą plamką na nosku. Cud-miód kawaler



Sasza jest wykastrowany, zaszczepiony, piękny, zadbany, przekochany.
Proszę na chwilę się zatrzymaj to czytając, spójrz w piękne oczy Saszy i nie pozwól by ukazała się w nich stracona nadzieja... Nieuleczalna choroba może przytrafić się każdemu z nas, niestety los nie wybiera, a może wybiera właśnie... Sasza i jego pozostali przyjaciele jednak zbyt dużo już w życiu przeszli by teraz powrócić na drogę kociej niedoli, proszę, jeśli zastanawiasz się nad adopcją dorosłego kota to pomyśl o Saszy lub o jego przyjaciołach.
p.s- mam nadzieję, że Iwcia pozująca do zdjęcia z Saszą się nie obrazi jak dodam, że rozmiar Saszy może przybliżyć Wam to, iż Iwcia jest naprawdę wielką kobietą, ma pewnie z ponad 180cm
