Toff i Tiv i MYSZ!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt lut 17, 2006 12:44

Witaj Boo, oprócz tego, że samo zapisanie do klubu pomaga, to jeszcze staramy się wspomóc nasze koty. Cuda, o których piszę w tym wątku, dzieją się po kuracji kroplami Bacha (wątek z mojego podpisu). Myślę, że Twojego rezydenta da się "przepracować" tak, żeby był milszy dla Was i dla małej. Jeśli chodzi o mamę - to ją też się da "przepracować" ale to odrębny temat i raczej na pW, bo to kocie forum :D Jeśli chodzi o to, że rezydent walczy o swoje, to może nie jest to pocieszeniem, ale u Was to dopiero tydzień. Wiem, znasz swojego kota i wiesz, że to trudny charakter, ale nawet "łatwe" dokocenia mogą trwać ok. miesiąca. Jeśli uznasz, że trzeba je wspomóc napisz do Pani Wandy - adres na stronie www z pierwszej strony mojego wątku i porozmawiaj z Nią - ona doradzi kogo wspomóc kuracją :D A tak poza tym, to z perspektywy tego, co przeszłam, mogę powiedzieć, że warto jest czekać, bo po trudnych dokoceniach to człowiek jest taki szczęśliwy, że się udało, że się ludziska dziwnie na Ciebie patrzą, a Ty szczęśliwa biegasz po ulicach!!!!

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lut 17, 2006 12:56

Dzięki izO! :)
Mama nie jest taka zła :) Tylko mimo, iż to są TYLKO MOJE koty, to niech nikt nie probuje zrobic krzywdy JEJ UKOCHANEJ SKÓRECZCE czyli Toffciowi :) I czasem zagadnie mojego TŻta "Toffik ty głupolu" od kiedy jest Tyldzia wzbudza w mamie agresję pod tytułem "a wy już nie lubicie i nie kochacie Toffika, teraz dla was juz tylko Matylda się liczy itd..." jakoś bardzo to przeżywa mimo, iż też pokochala Matyldę /vel Sznurówkę, vel Tasiemkę :)/
Wiem, że ten tydzień to nie dlugo, wiem, że nie mam jeszcze tragedii bo nie doszło do mordów rytualnych :D ale nie wiem na ile mam interweniować, na ile dać im wolną łapę żeby się dogadali, nie wiem jak daleko może się posunąc Toffik w robieniu małej krzywdy.
A to wszystko dziala na mnie tak, że mam kompletna deprchę i nie mam już sił, a to pierwszy tydzień dopiero minął...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt lut 17, 2006 13:10

Doskonale Ciebie rozumiem - ja też byłam na początku załamana, bo każdy z nas marzył o bezproblemowym dokoceniu, a tu takie cyrki :evil: :roll:. Moja rezydentka Soya też jest strrrrrasznie charakterna :evil: i na początku rzucała się na Toffu przy każdej próbie podejścia bliżej niż na 2 metry :evil:. Teraz(po pół roku :?) odległość znacznie się zminiejszyła i łapa jakby delikatniej paca, ale przy takich kotach jak np. moja Soyówka należy się niestety uzbroić w cierpliwość.
U Was trudniejsza sytuacja, bo Matylda jest chora :(, ale ja bym najpierw trochę poobserwowała, czy Toffik rzeczywiście robi jej krzywdę, czy tylko stara się pokazać "kto tutaj rządzi". Moje koty dostwały na początku Stresnal, żeby nie były zbyt bojowe, ale po pełnych entuzjazmu opisach Izy, to ja bym jednak radziła skontaktować się z p. Wandą i zapytać o kropelki dla kotków. Może w ten sposób dokocenie pójdzie szybciej i z mniejszymi problemami?
Mooooocno trzymam kciuki za szybkie dogadanie się kociastych :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:!!!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lut 17, 2006 13:14

Wbrew pozorom i naszym obawom koty wiele znoszą. Tu problem może być w poruszaniu się Matyldy, bo nie jest tak sprawna. Toffik będzie ją przyduszał i chwytał za kark - bo chce, zeby się poddała, im szybciej to zrobi tym łatwiej, dlatego dokocenia kociakami są łatwiejsze. Jak masz dwoje dorosłych i każde z nich chce dominować to masz scenki jakie były u mnie albo nadal są u Tiki (ona zrobiła rewelacyjne zdjęcia!!!)

Moim skromnym zdaniem nie rozpędzajcie kotów dopóki się krew nie leje. Zawsze możecie mieć broń obosieczną w postaci spryskiwacza pod ręką :D Nie karćcie Toffika, on broni swojego terytorium, nie bardzo będzie rozumiał waszą postawę. Najwyżej jak będzie ostro - rozgońcie towarzystwo spryskiwaczem. Jak zobaczycie, że Matylda zaczyna się bać, nie chodzi do kuwetki, przestaje jeść, siedzi cichutko w kątku i udaje, że jej nie ma , wtedy trzeba zacząć działać. A na razie macie spektakl walk o terytorium i trzymam kciuki, żeby jak najszybciej ustalili, kto rządzi :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lut 17, 2006 13:20

Tika, pisałyśmy jednocześnie :D :!:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lut 17, 2006 13:30

izaA pisze:Tika, pisałyśmy jednocześnie :D :!:


8) :D

Iza a ja mam takie pytanie z "mojego podwórka" - Soyka mi się znowu rozlizała :( - niby ma alergię, ale moje kociska jedzą od paru miesięcy karmę odchudzającą i nic więcej :roll:, a ona jej jekoś nie uczulała i podejrzewam, że ona może się wylizywać ze stresu :? - czy krople dr. Bacha pomogłyby jej na ten jej "nerw"???

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lut 17, 2006 13:31

Dzięki! Dzięki! Dzięki!
Od razu lepiej człowiekowi jak wie, że nie jest sam i wie, że nie sieje paniki bezpodstawnie :wink:
Absolutnie, nigdy Toffik nie został ukarany przez nas. Wszystko odbywa się pod naszym okiem, ale jaka kolwiek interwencja jeśli wogóle ma miejsce to jest to spokojne mówienie do niego.
Ja mam jakieś takie wrażenie, że on się chyba boi do niej podejść. Sama nie wiem :) Raz tylko stuknęli się noskami, na zupełnego cichacza a później Toffik odskoczył i znowu zaczą syczeć.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt lut 17, 2006 14:00

Syczenie to jeszcze nic strasznego - u mnie jest nieustające gardłowe warczenie Soyki 8O :evil:, kiedy Toffu tylko próbuje na nią dłużej spojrzeć :evil:. Bo on też nie jest taki znowu aniołek 8) - siądzie na przeciwko niej i ją ewidentnie specjalnie wqurza :roll: gapiąc się na nią 8O.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lut 17, 2006 14:29

Tika, dostałaś PW :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lut 17, 2006 15:35

Tika pisze:Syczenie to jeszcze nic strasznego - u mnie jest nieustające gardłowe warczenie Soyki 8O :evil:, kiedy Toffu tylko próbuje na nią dłużej spojrzeć :evil:. Bo on też nie jest taki znowu aniołek 8) - siądzie na przeciwko niej i ją ewidentnie specjalnie wqurza :roll: gapiąc się na nią 8O.

Odgłosow paszczą to ja tez mam pełna gamę :) Najwraźniejsze sa chyba wyrzekania w naszym kierunku, no doslownie jakby chcial nam nagadać tak, żeby nam w piety poszło.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt lut 17, 2006 23:00

Boo77 pisze:
Tika pisze:Syczenie to jeszcze nic strasznego - u mnie jest nieustające gardłowe warczenie Soyki 8O :evil:, kiedy Toffu tylko próbuje na nią dłużej spojrzeć :evil:. Bo on też nie jest taki znowu aniołek 8) - siądzie na przeciwko niej i ją ewidentnie specjalnie wqurza :roll: gapiąc się na nią 8O.

Odgłosow paszczą to ja tez mam pełna gamę :) Najwraźniejsze sa chyba wyrzekania w naszym kierunku, no doslownie jakby chcial nam nagadać tak, żeby nam w piety poszło.


No u mnie to są ewidentne popisy Soyki przeznaczone specjalnie dla mnie :evil:!
Nie było mnie 4 dni i moimi kociastymi zajmował się mój sąsiad, no i oczywiści bójek nie było :evil:! A ja jak przyjeczałam, to w ciągu godziny było koło 8 łapoczunów :evil:!
Czyli potwierdza się moja teoria, że Soya jest po prostu o mnie zazdrosna :roll:

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob lut 18, 2006 9:56

No to ewidentnie Ty tu jesteś kością niezgody! :wink: O sąsiada względy bójek nie było.

U mnie za to, wczoraj wieczorem byl jakiś dość dziwny spokój, Tofik był o dziwo miziasty i przyjacielski. Matylda wciąż wszędzie chodzi i wszystko zwiedza, niestety kocha kabelki, wszystkie i w każdej ilości
:evil:
Doszło znowu do bezgłośnego stukniecia nosków po którym Toffcio znowu odskoczył z sykiem i ogonem przypominającym bejzbola :twisted:
Matylda niestety mimo swojej choroby i wątłej postury nie chce okazać podległości Toffikowi, ona bardzo chce się zaprzyjaźnić ale na równych warunkach. I kiedy Toffik krzykami chce jej pokazać gdzie jej miejsce to Tyldzia przybiera najbardziej wygodną dla siebie pozę - taką w której najmniej sie chwieje - i równa z Toffikiem jest gotowa na zapoznawanie się ale na tej samej stopie ważności w naszym stadzie :)
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Sob lut 18, 2006 14:42

Boo77 pisze:No to ewidentnie Ty tu jesteś kością niezgody! :wink: O sąsiada względy bójek nie było.


Chyba się muszę wyprowadzić, to będzie ok. :wink: :lol:

Boo77 pisze:U mnie za to, wczoraj wieczorem byl jakiś dość dziwny spokój, Tofik był o dziwo miziasty i przyjacielski. Matylda wciąż wszędzie chodzi i wszystko zwiedza, niestety kocha kabelki, wszystkie i w każdej ilości :evil:
Doszło znowu do bezgłośnego stukniecia nosków po którym Toffcio znowu odskoczył z sykiem i ogonem przypominającym bejzbola :twisted:
Matylda niestety mimo swojej choroby i wątłej postury nie chce okazać podległości Toffikowi, ona bardzo chce się zaprzyjaźnić ale na równych warunkach. I kiedy Toffik krzykami chce jej pokazać gdzie jej miejsce to Tyldzia przybiera najbardziej wygodną dla siebie pozę - taką w której najmniej sie chwieje - i równa z Toffikiem jest gotowa na zapoznawanie się ale na tej samej stopie ważności w naszym stadzie :)


No to widzę, że masz podobne akcje jak u mnie :roll:
Soya chciałaby być panią na włościach i krzykiem stara się to wywalczyć, a Toffu nic sobie z tego nie robi, wręcz ignoruje.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob lut 18, 2006 20:35

Dziś wciąż ten sam stan. Toffik biegający i fuczący wciąż ucieka z domu. Na próbującą się zaprzyjaźnić Matyldę reaguje podniesioną łapą, całą gamą odgłosów paszczą oraz omijaniem jej jak najszerszym łukiem. Wczoraj miną pierwszy tydzień. Tak bym chciała by to juz minęło...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Sob lut 18, 2006 21:53

No wiem ;(, ale najważniejsze, że sobie krzywdy nie robią!
U mnie do dziś jak Toffu podchodzi za blisko, to takie sceny mogę oglądać :evil: - wiele, wiele razy dziennie :evil:, a minęło już pół roku!!! :roll:
Dobrze, że chociaż wielkość "strefy rażenia" bardzo się zmniejszyła.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 278 gości