buras zostaje z nami

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw lut 16, 2006 0:02

słodki jest :)
Bea i Futrzaki - Czaruś i Perełka

MOŻE GDZIEŚ ISTNIEJE LEPSZY ŚWIAT.... DLA TYCH KTÓRYCH KOCHAMY

Obrazek

beatka

 
Posty: 1244
Od: Wto sie 17, 2004 12:45
Lokalizacja: Warszawa-Wola dawniej Ochota :)

Post » Czw lut 16, 2006 5:11

Napisz proszę coś więcej o tym pięknym kiciaku - czy jest pieszczochem, czy też nieufnym stworzonkiem? Co lubi, czego nie lubi?

Jak wygląda sprawa jego leczenia w tej chwili? Czego wymaga? Przez jak długi czas?

Chętnie też - w jakiej dzielnicy zamieszkuje (odbiór)?

pozdrawiam serdecznie
Sikkorka

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Czw lut 16, 2006 20:00

Sikkorka nie obraź się, ale chyba będę musiał odmówić, chociaż jeszcze żadna propozycja nie padła.
Przeczytałem Twoje poprzednie posty i zrozumiałem, że dość często wyjeżdżasz na ponad tydzień, a swoje zwierzęta oddajesz do pensjonatu. Z kotami sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Większość z nich bardzo przywiącuje się do swojego domu i opiekuna i nie najlepiej znoszą rozłąkę. Mały robi nam wyrzuty jak wyjdziemy z domu na kilka godzin, wolę nie myśleć co by było po kilkunastu dniach.
Podobnie jak Ty dość często wyjeżdżamy z Warszawy i to jest jeden z powodów poszukiwania dla niego nowego domu. Maluch źle znosi podróże (już to przetestowaliśmy), poza tym ze wspomnianych wcześniej przeze mnie powodów nie możemy go ze sobą zabierać i nie mamy go z kim tutaj zostawić.
Dodatkowy problem stanowi jego stosunek do innych kotów. Przez weekend miał okazję przebywać w towarzystwie dwóch starszych od siebie kocic. Bały się go, a on zachowywał się w stosunku do nich niezbyt przyjaźnie (byćmoże to kwestja czasu i tego, że jeszcze nie jest wykastrowany). Podejrzewam, że ponad tygodniowy pobyt wśród innych, obcych kotów mógłby się dla którejś strony źle skończyć - rośnie nam mały tyran :twisted: , może po sterylizacji trochę złagodnieje.

Poza tym straszny z niego pieszczoch, bardzo lubi spać na kolanach. W nocy trochę szaleje, jak większość kotów.
Jeśli chodzi o zdrowie, to był bardzo niedożywiony i podejrzewano niewydolność trzustki, ale po dokładniejszych badaniach okazało się, że wszystko jest OK. Wciąż walczymy ze świerzbowcem w uszach, ale z doświadczenia wiem, że to jeszcze trochę potrwa. Wkrótce go zaszczepimy, a za ok. 2 miesiące przydałoby się go odjajczyć :oops:

Z przyjemnością przekazalibyćmy Ci opiekę nad łobuzem, gdyby nie to, że kocur przez 20% roku musiałby przebywać w obcym miejscu.
Przykro mi, ale chyba nic z tego nie będzie.
Szukamy dalej...

kali

 
Posty: 13
Od: Czw sty 12, 2006 21:08

Post » Czw lut 16, 2006 20:37

Hej - oczywiście rozumiem. Wyraziłam się mało precyzyjnie w innym wątku. *Może się zdarzyć*, że wyjadę miesiąc po miesiącu - życie jest życiem (rodzina++), a w Wwie nie mam rodziny/znajomych, którzy byliby chętni do wykonywania obowiązków cat-sittera ;-). W tym roku mam zaplanowany wyjazd 10-dniowy w marcu, a potem nic, nic aż do lata. Jeśli zdarzą się wyjazdy, to góra 2-3 dniowe, wówczas planowałam umówić się z sąsiadką z tego samego domu, straszną kociarą, żeby się kotem zajęła przez moją nieobecność. Z mojego punktu widzenia problemem jest wyjazd marcowy (aha, w pensjonacie każdy kot ma własny, duży kojec, z którego wypuszczany jest codziennie na "spacer", koty nie są oczywiście łączone razem).
Ale, jak mówię, rozumiem. Problem pensjonatu wydaje się nie do przeskoczenia dla kociarzy, poza tym u nas w domku każde zwierzę ma/miałoby zapewnione warunki godne członka rodziny, ba, nawet lepsze, niż ludzkiego członka rodziny ;-). Nie komentuję tego z przekąsem, proszę tego w ten sposób nie odbierać - miałam nadzieję przyjąć pierwszego kota w swoim życiu, kocia natura jest mi jeszcze w dużym stopniu obca, jestem odwieczną psiarą, zdaję sobie sprawę, że istnieje wiele różnic między kotem i psem, a kwestia własnego terytorium i nie zabierania kota z niego jest jedną z nich. Nie sądziłam, że jeden dłuższy wyjazd może być aż takim problemem, ale najwyraźniej muszę jeszcze wiele się nauczyć o tych wspaniałych stworzeniach.
No coż, będę trzymać kciuki, by maleństwo szybko trafiło do dobrego domku - ze swojej strony zrozumiałam, że raczej nikt nie zechce oddać mi kotka (nadal mówię to bez urazy i bez przekąsu!), więc zaprzestaję poszukań kociego przyjaciela. Tych kilka dni pozwolio mi dowiedzieć się więcej o ludziach, których koci los nie jest obcy (sama uratowalam 1 psa, który już odzedł, 2gi teraz jest ze schroniska), chylę czoła przed Waszą determinacją i miłością do zwierząt i szczerze życzę - jak największej liczby szczęśliwych adopcji.

Z serdecznymi pozdrowieniami,
Sikkorka

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Czw lut 16, 2006 22:19

Przepraszam jeśli moja wypowiedź zabrzmiała brutalnie, ale przywiązaliśmy się do kociaka i chcemy dla niego jak najlepiej. Oddając go Tobie nie poprawilibyśmy jego sytuacji (jak już pisałem my też często wyjeżdżamy na kilka dni).
Kolejnym problemem może być pies. Będąc przez dłuższy czas jedynym zwierzakiem w domu, uznał go zapewne za swoje terytorium. Może być z tego powodu bardzo zazdrosny, a nawet agresywny. Wiem, co mówię, bo jak widać na zdjęciach też mamy psa i widzę, jak zmieniło się jej zachowanie odkąd w domu jest kot (zupełnie jak dziecko, któremu nagle przybędzie rodzeństwo - od wielkiej miłości po depresję i agresję), szczególnie że - jak zrozumiałem - piesek to samiec.
Możemy zrobić tak: jeśli do czasu Twojego powrotu z marcowego wyjazdu Ty nie znajdziesz kota, a my nie znadziemy nowego domu dla małego, możemy się spotkać i zobaczyć jak zwierzaki zareagują na siebie. Wtedy będziemy się zastanawiać co dalej...
Co o tym myślisz?

kali

 
Posty: 13
Od: Czw sty 12, 2006 21:08

Post » Czw lut 16, 2006 22:36

Och nie, nie odebrałam Twojej odp. brutalnie, absolutnie. Wyobrażam sobie siebie, gdybym musiała szukać domku dla własnego zwierzaka (oby to nigdy nie miało miejsca), walczyłabym ostro :wink:
Happy jest sam od zaledwie 2 tygodnie. Wzieliśmy go ze schroniska na początku września, w styczniu musiałam pomóc oddejść 13-letniej suni (owcz. niem.). Psy się w pełni zaakceptowały. Poprzednio Samba przez 2,5 roku pobytu u nas Felka, uratowanego psiaka (odszedł w maju 2005 r.) nie zaakceptowała. Myślę, więc, że dużo jest w naturze Happy'ego - to niezwykle przyjazny, kochany pies. Nie wiem, czy tu wspominałam, w schronisku był w tzw. kociarni - dużym wybiegu z dziesiątkami kotów. Pewnie, jest ostry do innych psów (ale który pies nie jest?) kiedy jest na smyczy, sunie też "atakuje", aż się zorientuje, że nie powinien. To uczuciowy, niezwykły piesek z wielkim sercem w łapkach - kot nie może być dominujący, nie chcę i nie doprowadzę do tego, by Happinkowi było gorzej, w tej chwili jest rozpieszczany bez granic i w pełni oddaje tę miłość. Idealnie byłoby, gdyby się zakumplowały.
Przyjmuję Twoją propozycję (chyba że innemu kociakowi odpowiadać będzie nasz domek), aczkolwiek z doświadczenia wiem, że pierwsze spotkanie może zmylić, zwierzęta potrzebują czasu, żeby się "dograć".

serdecznie pozdr.
Sikkorka

Sikkorka

 
Posty: 220
Od: Wto lut 14, 2006 23:12
Lokalizacja: Wwa

Post » Czw lut 16, 2006 23:09

A nie rozwazacie mimo wszystko wyjazdu z kotem. Nasze koty tez nie najlepiej znosza podroz, to znaczy wlasciwie tylko dwa, zle znosza, pozostala trojka jest ok. Jak sie wszystkodobrze zorganizuje to da sie przezyc nawet takie marudzenie.
A jezdzimy tam, gdzie koty nie sa intruzami.
Do pensjonatu w zyciu nie oddalabym, zbyt wiele zlego naczytalam sie o tych miejscach

A kocio jest przesliczny, a juz zdjecie z psem jest rozczulajace. Mam tez takie zdjecie psicy siostry z kotem. Kocik zreszta bardzo lubil ssac psice:))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt lut 17, 2006 0:01

Sikkorka w takim razie czekamy na kontakt po powrocie...

Lidka
A jezdzimy tam, gdzie koty nie sa intruzami.


No właśnie... Problem nie tkwi w transporcie. My jakoś przeżyjemy dwieście km w jedną stronę w samochodzie z kotem, który miałczy i dostaje rozstroju żołądka, kot też to przeżyje (tylko po co męczyć zwierzaka). Chodzi o to, że na miejscu drugi kot nie jest mile widziany - łagodnie mówiąc.

kali

 
Posty: 13
Od: Czw sty 12, 2006 21:08

Post » Pt lut 17, 2006 0:17

No tak, to to jest problem:((
Ale zdjecie jest tak cudowne to w parze, ze az zal je rozlaczac.

Trzymam kciuki zatem za dobry dom

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw lut 23, 2006 9:54

do gory!!

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8292
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw lut 23, 2006 12:14 piękny!!!

witaj. chcialabym przyjechac i obejrzec kotka. jak dysponujesz czasem w tą niedzielę? i na jakiej dzielnicy mieszkasz? jak mozesz to podaj jakąs komórkę:) pozdrawiam.

madlen

 
Posty: 4
Od: Śro lut 22, 2006 19:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 23, 2006 12:24 piękny!!!

kali poszła tez wiadomosc na priv. czekam:)

madlen

 
Posty: 4
Od: Śro lut 22, 2006 19:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 24, 2006 20:05

Po długim zastanowieniu i rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw", postanowiliśmy z dziewczyną, że kot zostaje z nami! Tak bardzo przywiązaliśmy się do burasa, że nie wyobrażamy sobie, żebyśmy mieli go komukolwiek oddać. Choćbyśmy mieli od tej pory odżywiać się tylko ziemniakami, mały zostaje.
Przepraszam wszystkich zainteresowanych adopcją, że wprowadziłem ich w błąd.
Kwestję usunięcia lub zamknięcia tematu pozostawiam moderatorom.
Pozdrawiamy
Sławek i Eliza.

kali

 
Posty: 13
Od: Czw sty 12, 2006 21:08

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości