No, to zdjęcia dzięki pomocy mojego kochanego szwagra już są

a teraz opowiem Ci Arcano więcej o moich kotkach.A więc:
Pierwszym kotkiem w mojej rodzinie była Lucy.Wzięli ją moi rodzice jako małego kociaka urodzonego na działkach. Ja, ponieważ miałam w domu psa i małe dziecko, bałam się zaryzykować i wziąć drugiego.
Jednak ponieważ Lucy często u nas bywała i zobaczyłam, że świetnie sobie radzi i z dzieckiem i z psem, postanowiłam też wziąć kotka.
I wzięłam - ze schroniska. Niestety - kotek był chory i pomimo usilnych starań nie udało się go uratować

Gdy dowiedziałam się, że to była panleukopenia i usłyszałam, że wirusy mogą pozostać w moim domu do półtora roku - przeraziłam się

Dopiero później - dzięki forum - dowiedziałam się, że mogę wziąć kotka, tyle że musi być dwa razy zaszczepiony. I dlatego właśnie Aiszka - do czasu zaszczepienia - zamieszkała w biurze.
Aisza, gdy ją wzięłam była chora - przeziębiona - więc najpierw musiałam ją wyleczyć. Jest młoda ( ma ok.0,5 roku ) i bardzo kochana
Lubi zabawy i pieszczoty i bardzo dobrze znosi pobyt w biurze. Ma swój pokoik, nie ucieka, cały dzień się z nami bawi, a w niedziele chodzi w odwiedziny do Lucy (co widać na zdjęciach

) Jest komicznie:Lucy prycha i się chowa, a Aiszka nic sobie z tego nie robi. Zachowuje się w domu moich rodziców tak, jakby mieszkała tam od zawsze
I właśnie dlatego mam nadzieję, że gdy wreszcie zaszczepię ją drugi raz i będę mogła zabrać do swojego domu, gdzie czeka już na nią Zulusek, to zważywszy na jej charakter myślę, że nie powinno być problemów.
