W jednym z pierwszych numerow "Kocich spraw" czytałam historię podobną do tej.. Gdzieś na wsi małą kicię buraskę okaleczyła kosiarka.. Obcięło jej wszystkie łapki, każdą na innej wysokości.. Litościwi ludzie stwierdzili, że z kota już nic nie bedzie i wrzucili, jeszcze żyjącą biedę, do kupy gnoju..

Nie pamiętam ile czasu kicia tam przeleżała, ale w końcu wygrzebała się stamtąd po dość długim czasie.. I też nie pamiętam, czy tych litościwych ruszyło sumienie, czy ktoś inny zabrał kicię do weta.. Właściwie tylko po to, żeby już sie nie męczyła dlużej.. Ale okazało się, że kotka ma tak silną wolę życia, że weci podjęli się ratowania jej..
Skończyło się na tym, że po okresie przebywania w lecznicy i właściwie beznadziejnym szukaniu jej domku, przygarnęła ją chyba jakaś lekarka albo prawniczka..

I kocha tę kotkę nad życie..

A kicia jej to odwzajemnia jak tylko potrafi.. Całym swoim kochającym serduszkiem..
Mogę tylko życzyć bohaterce wątku równie kochającego domku, takiego jaki trafił się tej biedzie..