Mam nadzieję, że się udało - zatem Tygryń Odsłona Pierwsza.
Dzisiaj zdjęcia z klatki i kosza Tygrynia.
Kosz jest dla niego miejscem magicznym - takim azylem absolutnie bezpiecznym.
Na zdjeciach chyba nie widać tej niezwykłej barwy jego oczu. Nie jestem mistrzem fotografii

, a lamby błyskowej nigdy nie stosuje w stosunku do zwierzaków - boja się jej nieco. W pomieszczeniu zaś jest cienisto. Jutro postaram się zrobic zdjecia w pomieszczeniu, gdzie Tygryś dostaje kroplówkę. Tam jest lepsze światło.
Tygryś przez długi okres nie jadł.
Po prostu nic nie jadł.
Kiedy wyjechałam i mi zaginął - nie jadł zapewne nic, przez pierwszy okres w lecznicy dokarmiany był tylko przez kroplówki i to nie dożylne, lecz podskórne. Żyłki były tak biedne, że nie można było sie wkłuć. Onions raz udało się założyć wenflon i to było wszystko. Widac to jeszcze na zdjęciach - dlatego oczy sa tak zapadłe i daje to efekt ostrego spojrzenia.
M.in. dlatego zaczęłam byc stałym bywalcem lecznicy - jak matka się zjawiała - kocior - o dziwo i ku zdziwieniu lekarzy karnie wcinał jedzonko. Jedno ze zdjęc pokazuje jak ładnie teraz je - zrobiłam cała serię jedzeniową - ale przy mych zdolnosciach dobrze, że jedno jest choć troche ostre.
Sierść ma nastroszoną - bo to chudzinka, tyle razy mu tłumaczyłam, że już dośc dbania o linię
Cieszę się, bo już je ładnie i oczy sa już inne niż na poczatku.
Teraz w końcu zaczynają błyszczeć i mają w sobie już zapowiedź tego szmaragdowego światła, które tak zaczarowało moje kamiene serce.
A to Tygryń - przepraszam kociorku - nie jestem zdolnym fotografem.
