W grudniu, gdy chwyciły pierwsze porządne mrozy zachorował.
Kichającego,rżężącego kota zabrała do kliniki p. Jadzia, która je dokarmia tam co drugi dzień.
Stefik wydobrzał, został wykastrowany.
Okazało się, ze jest olbrzymim przytulakiem, mruczy, wtula sie z dłoń człowieka, nie chce schodzic z rąk...
Szkoda go wypuszczać...
Zrobiłam wczoraj fotki...
Dajmy mu szansę na dom.
Jest taki miły, taki kochany...



http://upload.miau.pl/1/47053.jpg
http://upload.miau.pl/1/47056.jpg
http://upload.miau.pl/1/47055.jpg
http://upload.miau.pl/1/47057.jpg