Tygryń - koniec bajki.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 07, 2006 23:18

Ja nie moge go wziac...Nie kota z bialaczka... :cry:

Moge tylko trzymac za malego kciuki..
I trzymam..choc cichutko..

Kibicuje mu od samego poczatku...
Kazdy kot zasluguje na milosc...i na prawdziwy Dom..
Ostatnio edytowano Śro lut 08, 2006 11:54 przez nezumi, łącznie edytowano 1 raz

nezumi

 
Posty: 1316
Od: Pon sty 31, 2005 22:19

Post » Śro lut 08, 2006 0:47

:cry: :cry:

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Śro lut 08, 2006 8:43

Tygryń bardzo dziekuje za wszystkie ciepłe słowa i myśli.

Wczoraj był smutny - nie sprawił zbyt dużo radości swojej matce, kręcił noskiem i na jedną puszkę, i na drugą.
Wyciągnęłam go na kroplówkę i leki z koszyczka, wtulił się we mnie.
I leżał taki biedny, zwinięty w kłębuszek, z buzią w moim sweterku.
A potem znów do klatki.

Przy kroplówce była kobieta z dwoma dewonami.

Dewonki bardzo sympatyczne, ale tak mi się smutno zrobiło - zupełnie inny świat, wypieszczone, odchuchane, kolankujące u swojej pani.
I ta moja uliczna bieda, jak szmateczka zwinięta na stole.

Kobieta - może z dobrego serca, powiedziała, ze mam ładnego kota, że ma takie wyraziste, zielone oczy.
A mi łzy stanęły w gardle - bo to cień dawnego spokojnego i ślicznego Tygryska.

I ciągle w tej klatce, powinien trochę pochodzić. Za dwie godź. zadzwonię do wetów - może coś rano zjadł, tylko, że do niego trzeba trochę pogruchać, zachęcić - a przy napływających pacjentach lecznica nie zawsze może to zrobić.
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 9:13

Lena pisze:Podbijam Tygrysa, bo to bardzo biedny kotek. Moze ktos zakocha sie w nim i podejmie leczenia? To mlody kot wiekowo, ale jak na ulicznika 3-4 lata oznaczaja chyba ze dosc zaradny z niego chlopak. Tyle lat przetrwal juz na mrozie, nalezy mu sie emeryturka w cieple :-)


Mamutku, napisz jak on jest leczony, co dostaje i co bylo juz robione, mowilas mi ale nie pamietam dokladnie co poza krwia, testem i usg...


Tygryń przetrwał, bo jest szybki jak wiatr. W miejscu, w którym jest koty są bite przez mężczyzn - to starsi byli wojskowi i ubecy, bloki te to gł. mieszkania zakładowe. Nie wszystkich oczywiście - ale 3-4 bohaterów - po piwie, zawsze się znajdzie. Żeby przetrwać trzeba być szybkim i zwinnym, nad przejściami jest system rur - trzeba szybko wskoczyć i biec ile sił w nogach - uwazajac, żeby nie spaść. Dlatego maluchy były tam najłatwiejszym celem - nie potrafiły wskoczyć na rury. Dlatego też na początku skupiłam się tylko na maluchach - potem na sterylkach ( duży ukłon w stronę drugiej karmicielki, bez niej to by się nie udało).
Siostra Tygrynia - Bezogonka, taka kochana i łagodna koteczka - też tygrysek i jeszcze bardziej zielone oczy została zatłuczona. Była zbyt wolna, nie zdażyła ucieć. Może była zbyt drobna, nie dała rady zbyt mocno odbić się od ziemi, nie wiem.

Tygryń miał zrobione USG, bo na początku wet wiedzac skad jest bał się, że jego stan to uszkodzenia wewnętrzne.
Miał robione podwójne badania - pierwsze na Januszowickiej i drugi już u Bernackiego - pełen komplet i test na białaczkę.
W tych badaniach wyszła bardzo silna anemia i stąd rozważamy teraz przetoczenie krwii, żeby go wzmocnić.
Nerki i wątroba pracują dobrze. Było robione badanie moczu - ok.
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 10:27

Jak sie robi przetoczenie krwi? Z innego kota?

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 10:35

Mamucik, kto sponsoruje leczenie Tygrynia? Chętnie się dołożę w miarę możliwości.
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro lut 08, 2006 13:04

Moj Tajgus mial przetaczana krew. Krew oddaja inne koty, ktore za to dostaja jedzonko itp. Nie jest to tani zabieg, niestety:(

Ale krew mozna tez podac od innego kotka, np. pierwszy raz moj Tajgus dostal krew od swojego brata Pusia, niewiele bo jakos nie chcialo leciec:(

Jak czytam o Tygryniu to mi sie plakac chce.... :crying:
Czuje sie taka bezradna:(

Bardzo bym chciala zeby znalazl sie ktos kto by byl w stanie zabrac go do domku, caly czas wierze w to ze sie uda. Musimy wierzyc
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Śro lut 08, 2006 13:36

Trzymajcie się. Jesteście dzieli, bardzo. I Ty i on.

Musi być dobrze :ok: :ok: :ok:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro lut 08, 2006 13:38

Za Tygrynia, jego wolę życia i dobrych ludzi :ok:

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 16:55

Tygrynio na drugiej stronie? 8O
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro lut 08, 2006 17:59

Jowita pisze:Mamucik, kto sponsoruje leczenie Tygrynia? Chętnie się dołożę w miarę możliwości.


Jowito, leczenie Tygrynia sponsoruje sama mamucik, z wlasnej kasy :-( dodatkowo karmiąc pozostałe uliczniki, też z włanych pieniędzy bo wydarcie karmy z TOZu jest trudne tudzież niemożliwe wiec zdarza sie bardzo rzadko.

My nie mamy jak jej dolozyc, bo "nasze" zaskorniaki po leczeniu innych kotow sa naprawde juz na wyczerpaniu :-(

Znam mamucika juz dosc dlugo i wiem ze mase serca wklada w swoje uliczniki, naprawde. Nie wiem na ile leczenie Tygrynia jest juz uregulowane a na ile "na kreske", ale siedzi juz miesiac w klinice i na pewno niedlugo Ewe czeka rozmowa z kierownikiem odnosnie odplatnosci za to, nawet przy jego dobrej woli i humorze, dostanie po kieszeni za ten miesiac pobytu pewnie... choc tez trzymam kciuki by sie facet jak najbardziej ulitowal. No i czeka go chyba to przetoczenie krwi ze wzgledu na anemie, a nie wiem jakie to sa koszty i jak to sie robi w ogole. Mam nadzieje ze mamucik sie zjawi wieczorem i wyjasni nam wszystko :-)

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 18:18

Mamuciku czekam na zdjęcia do aukcji. Wyslij do mnie lub do Leny, ściągne sobie tekst i zdjecia z kociego -zycia.
Dużo zdrowka dla Tygrynia

ps daj znac co z pieskiem

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 20:40

Do góry, dzielny koteczku. Trzymamy kciuki za dom.
Iluzja & futerka u rodziców: Sierściuch i Kruszyna

Iluzja

 
Posty: 128
Od: Wto sie 30, 2005 19:48
Lokalizacja: Warszawa / Lublin

Post » Śro lut 08, 2006 20:55

Jowita pisze:Mamucik, kto sponsoruje leczenie Tygrynia? Chętnie się dołożę w miarę możliwości.


Tygrynia sponsoruje jego "matka" :wink: - ma na imię Ewa - na tym forum parę osób być może zapamietało ją jako mamucika.
I druga Karmicielka - starsza, samotna 70 letnia Pani na skromnej emeryturze.

Koszty są i to naprawdę duże.

I dlatego bardzo dziekujmy za chęć pomocy. Bardzo, bardzo się przyda. Jutro coś skrobnę na ten temat, bo dzisiaj mój łepek pusty i rozgoraczkowany grypowo.

Dzisiaj nie doszłam do Tygrynia – już zupełnie się już rozchorowałam – 39, 5 st. Lekarz już wczoraj mnie przeganiał, mówiąc, że go zarażę. Grypsko dopadło mnie na całego – jutro już się mu nie dam i odezwiemy się z Tygryniem.

:kotek: Tygrysiu – dobrej nocy. I wszystkim Twoim Przyjaznym :love:
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 08, 2006 21:33

Też myślę, że poza szukaniem domu niezakoconego warto szukać domu, gdzie jest lub był kot z białaczką.
Wiele osób na pewno pamięta Kacpra... wierzę, że i Tygryniowi uda się trafić do cudownych ludzi gdzie przeżyje jeszcze wiele szczęśliwych chwil swojego życia, może właśnie tych najszczęśliwszych bo otoczony miłością i troską w bezpiecznym domu czego z pewnością zabrakło mu na ulicy i to w tak wrogich kotom rejonach :(
A może ktoś, kto ma/miał kota chorego na białaczkę napisałby parę słów o tym co ważne przy pielęgnacji takiego kota, jak wygląda życie z takim kotem... Wiem, był baaaardzo długi wątek o Kacperku ale mi chodzi o takie którtkie wskazówki dla kogoś, kto może pomyśli o Tygryniu ciepło ale z braku wiedzy nt białaczki i opieki nad takim kotem wystraszy się i wycofa a czytając wypowiedzi innych opiekunów podobnych kotów zdecyduje się wyciągnąć jednak pomocną dłoń?
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1763
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Wojtek i 48 gości