Tak jest, dzisiaj Garfield pojechal do nowego domu. Wygladal marnie ale nastroj mial dobry. Futro bardzo zmierzwione i brudny, nadzerki na jezyku (znaczy sie pewnie kalcywiroza) ale juz w trakcie kuracji i ponoc jest lepiej. Nowi opiekunowie obiecali, ze beda jezdzic na zastrzyki. Bardzo fajni ludzie. Od dawna im sie Garfield podobał i zadeklarowali sie ze wezma go pochorowanego i doleczą. Wlasnie dostalam smsa ze go umyli i zalozyli obroze na pchly bo mial duzo mimo niby odpchlania w lecznicy

Garfield sie najadl i spi szczesliwy.
Zmieniam temat.