chodzil jeszcze po mieszkaniu, rozgladajac sie uwaznie, posiedzial troche tu, troche tam, ze stoickim spokojem tolerowal to, ze go sledze (mozna by dorobic sentymentalna teorie ze sie po raz ostatni przygladal nowym-starym smieciom)
z apetytem spalaszowal kolacje i na deser witaminki
poganial potem z Matylda rozkosznie ja nawolujac pieknym i czystym glosilkiem "au au... au au..."
a spal na najwyzszej polce drapaka, tam gdzie od jakiegos czasu sypia Matylda!...
eh! tyle ode mnie
baj-baj Zulusie, duzo szczescia

Niełatwo uratować świat. Uratować jedno życie jest bardzo łatwo.