Niunia i Tigra - Niunia od wczoraj za Tęczowym Mostem :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 04, 2006 16:00

Jestem przerażona... :( nie mam pojęcia, ilejeszcze zniesie psychika Tigry...
Robiliśmy obiad, drzwi do Tigry były zamknięte, bo myślałam, że dobrze by było żeby odespała tę noc. Ale laski się prały przez drzwi znowu, więc otworzyłam żeby sobie mogły pogadać :wink:
Kilka sekund i było ok. Potem Niuńka łaziła po mieszkaniu i łazience, a Tigra obserwowała ją z pralki, czasem tylko powarkując.
Jakiś czas później Tigra wskoczyła mi na kolana w łazience, drzwi były nadal otwarte, więc Niunia usadowiła się naprzeciwko, na progu. Tigra warczała, ale i była senna, więc jak ją głaskałam, to się trochę uciszała. Niunia miała jeszcze jedną próbę dyskretnego wkroczenia do łazienki, ale Tigra zabuczała, więc się cofnęła. I było ok. Śpiąca na moich kolanach Tigra, śpiąc na progu naprzeciwko Niunia.
Po kilkunastu minutach stwierdziłam, że przełożę Tigrę na pralkę, bo muszę sprawdzić co z obiadem. No i ona nagle w trakcie przenoszenia zaczęła przeraźliwie miauczeć, tak agresywnie, uszy do tyłu, wściekły pyszczek, zęby - pełna demonstracja. I to nie na Niunię, ale na mnie. Do tej pory ANI RAZU nie okazała agresji wobec mnie. Chciałam ją uspokoić, ale ona zaczęła kręcić się w kółko przeraźliwie miaucząc, syczała, na Niuńkę nawet nie patrzyła, wyglądało to tak jakby jej totalnie psychika siadła, jakby była wściekła. Mówiłam do niej, ręki nawet nie wyciągałam, ale ona tak agresywnie na mnie syczała i miauczała, miotając się na tej pralce, w pewnym momencie zamachnęła się pazurem na moją twarz, potem z wściekłością połknęła najbliżej leżącą chrupkę, potem zaczęła wściekle gryźć myszkę, która leżała na pralce, no i nadal - uszy do tyłu, zęby w moją stronę... :cry:
Byłam zszokowana. Do tej pory mam uraz, to był straszny widok.
Wynieśliśmy z TŻ-tem Niunię do niego, a Tigrze daliśmy wolną rękę co do mieszkania. Od niecałej godziny łazi i zwiedza, nie reaguje na nasze głosy, każdy szelest to od razu zjeżenie futra i niskie podwozie, ewentualnie schronienie się pod łóżko...
Nie wiem co o tym myśleć. Nie wiem czy przypadkiem to wszystko tak jej nie siadło na psychikę, że sobie z tym nie radzi. Nie wiem czy mają się widywać, czy znowu izolacja. Z drugiej strony ile można trzymać kotkę w małej łazience, bez możliwości pobiegania?
Są tak różne od siebie, że obawiam się myśli, że totalnie do siebie nie pasują i będę tylko niszczyć Tigrę kawałek po kawałku...
No i nie wiem jak uda nam się tabletkę po tym wszystkim podać. A wsadzenie do transporterka zdaje się być równie niewykonalne.

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lut 04, 2006 18:22

Oj, biedna, zestresowa Tigra :cry:
Mam nadzieje, ze to sie szybko skonczy :ok:
Laodamja

Laodamja

 
Posty: 2
Od: Pon sty 23, 2006 14:47
Lokalizacja: koło Łodzi >^..^<

Post » Sob lut 04, 2006 19:42

Gosiu czytałaś wątek Tiki o trudnych dokoceniach?
Czasem dorosłe koty potrzebują więcej czasu, aby się dotrzeć. Nie wydaje mi się, aby Tigrze siadła psychika. Ten moment furii był spowodowany zapewne utartą pewnego gruntu pod nogami. Tigra czuje się bezpieczna na pralce i na Twoich kolanach, jak próbowałaś ją przełożyć straciła grunt pod łapkami a z nim swoją pewność i poczucie bezpieczeństwa, przecieć "wróg" stał tuż za progiem.
Może zamknij znowu Tigrę na troszkę w łazience. Jutro czy pojutrze znów spróbujesz ją wypuścić- pewnie sama się o to upomni.
Jeden tymczasowy kocurek mieszkał u mnie w jednym pokoju sam aż 3 miesiące, fakt to nie łazienka, ale jeszcze troszkę Tigra na pewno wytrzyma, tym bardziej, że pralka to jej oaza.
Gosiu głowa do góry :ok:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Sob lut 04, 2006 21:50

Zapraszam Cię do Klubu Trudnego Dokocenia. Będziemy cię wspierać. Z Tigrą może być tak, że pod wpływem kropli ma regres. tzn. wyłażą z niej stare stresy i tak to się objawia. Pisz o wszystkim, co cię niepokoi w jej zachowaniu do p. Wandy. Podpowie Ci, co masz robić, u nas Otis musiał przerwać kurację na tydzień, bo było gorzej niż przed podawaniem kropli, a teraz...już wklajałam zdjęcia dowodowe. Faktem jest, że to długotrwała kuracja, ale jak się zacznie poprawiać to już lawinowo, zobaczysz. A jak zajrzysz na strony Klubu, to poczujesz się raźniej, bo nie tylko Ty masz takie problemy z dorosłymi dokoceniami :-) Trzymaj się dzielnie i głaski dla histeryczek!

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie lut 05, 2006 11:17

Nie wiem co za krople podajes Tigrze, ale ona świetnie dogadywała się z kotami u pani Danusi. Cały czas przebywała z dwom innymi kotami - nie wykazywała jakiejś nadmiernej sympatii, ale stosunki były bardzo poprawne - ani jednej awantury (a przebywała u pani Danusi jakieś dwa tygodnie). Może zostaw ją jeszcze przez jakiś czas w łazience tak, żeby Niunia nie mogła jej tam zaczepiać. Tigra jest na nowym terenie, czuje się nieswojo a do tego jeszcze nawet w tym małym azylu jest narażona na zaczepki. Może jeszcze jakiś czas dziewczyny separować, natomiast w Waszej obecności pozwalać im się widzieć, ale nie dopuszczać do scysji. Kiedy przygarnęłam Florka moje kocice nie chciały go zaakceptować przez długi czas. Kiedy nie było mnie w domu były izolowane, kiedy byłam - brałam Florka na kolana i pilnowałam, żeby żadna z kotek go nie zaczepiała. One oczywiście złościły się ale w końcu się do niego przyzwyczaiły i w końcu zapanowała zgoda (były jakieś pojedyńcze incydenty, ale niegroźne). Dokacanie trwało niestety dość długo - do tego Florek był po traumatycznych przejściach i na pewno z jego strony również brakowało dobrej woli (czy raczej odwagi). Do dzisiaj zresztą kocurek boi się własnego cienia. Ale z kotkami żyje w zgodzie, chociaż jakiejś specjalnej sympatii między nimi nie zauważyłam (na szczęście Florcio nie zdaje sobie sprawy ze swojej przewagi fizycznej - waży tyle co one dwie razem wzięte). Widać obie Twoje kotki mają silne osobowości i wymagają więcej czasu. Ale będzie dobrze, naprawdę w to wierzę. :lol: :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie lut 05, 2006 13:42

Nie wiem jakie doświadczenia z ludźmi miała Tigra nim trafiła do p.Danusi. To tak z myślą o Twoim TZ, ale skoro facet - syn jej poprzedniego właściciela, wyrzucił psa na dwór i groził, że ją powiesi :? to mała może mieć jakąś straszną traumę za sobą, która pod wpływem jakiegoś dźwięku, zapachu.... może jej przeszłość przypominać.

Te jej histeryczne zachowania wydają mi się bardziej potwornym strachem niż wściekłością.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35312
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie lut 05, 2006 15:33

Potem napiszę więcej, a teraz na razie tyle: postanowiliśmy że na jakiś czas Niunia zamieszka u TŻ-ta za ścianą (zna dobrze to mieszkanie, nie raz tam była i spała, więc czuje się tam świetnie i przyjęła to z cudownym spokojem). Tigra dostaje moje mieszkanie. Najwyraźniej w ich przypadku potrzeba więcej czasu i ich kontakty, nawet pod naszym nadzorem, są dla Tigry szalenie traumatyczne. Damy jej więc czas, żeby w spokoju totalnym zapoznała się z domkiem i z nami. Myślę, że dziewczyny nie powinny się na razie widzieć, dopóki Tigrunia troszkę nie "oddziczeje" - na razie wielki strach, nerwowe ruchy, czasem brak reakcji na głos.
Zresztą - powiem w skrócie bo się śpieszę - już od wczoraj kiedy "wyprowadziliśmy" Niuńkę, widzę ogromne zmiany.
Reszta później :)

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 05, 2006 17:46

Moim zdaniem - to bardzo dobry pomysł :!: z tą izolacją. To dobrze, że możecie sobie na to pozwolić. Myślimy o was ciepło 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie lut 05, 2006 20:29

Również uważam, że to dobra decyzja :D
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie lut 05, 2006 20:30

Hmmm... :?
Dzis Tigra dostała 10-tą dawkę antybiotyku (a podawanie tabletek idzie nam coraz sprawniej :twisted: jak na razie ani jednego zadrapania czy ugryzienia, tabletek wymamłanych bądź zwróconych brak 8) ). Od kilku dni miała się lepiej, kaszlu już od dawna nie ma, a to sapanie przez nosek i cięższe oddychanie to było tylko w chwilach postarciowych z Niuńką.
ALE: jakiś czas temu leżałyśmy na łóżku, ja robiłam swoje, Tigra spała wtulona we mnie. Nagle się obudziła i zaczęła się znowu tak dziwnie krztusić, tak jakby coś jej utkwiło i nie mogła wypluć, znowu miała takie odruchy wymiotne, pochylała głowę to w dół, to do przodu. Nic nie zwróciła, trochę porzęziła i potem spokój.
Apetyt jej dopisuje cały czas, ale akurat wieczorną porcję Animondy zlała, tylko troszkę galaretki pociumkała.
Nie wiem już sama. W środę rano jadę do weta na kontrolne badanie, specjalnie tak ją kilka dni chciałam zatrzymać w domu żeby odsapnęła od tych stresujących wycieczek w transporterku. Przyznam, że niepokoi mnie też ewentualna wizja kontynuowania leczenia na zasadzie "wracamy do codziennych jazd taksą do weta na zastrzyki". Nie przewidziałam tego, że Tigrze coś dolega, w dodatku najwyraźniej od jakiegoś czasu. Kurcze, totalnie nie mam już środków na to, akurat taki pechowy czas u mnie.
Zastanawiam się, czy to rzeczywiście krtań... Klaudia podsuwała mi inne pomysły, być może rzeczywiście chodzi o robaki w płucach, lub astmę...? Z nosa jej nigdy nie leci, więc to chyba nie jest po prostu katar....

A teraz plusy, żeby nie było tak negatywnie: Tigra się wyraźnie uspokoiła. Eksploruje domek (na razie zostawiam ją na noc samą żeby miała totalny spokój, pomimo tego że się do mnie niesamowicie garnie to jednak płoszy ją byle ruch), wyleguje się już na łóżku, pralkę porzuciła :D są pierwsze próby zabawy myszkami, chociaż chyba lepiej jej idzie jak jest sama, przy publiczności wykonuje jeden skok po czym traci ochotę, bo w końcu musi być czujna :wink: kiedy z nią jestem, to cały czas do mnie gada, na początku myślałam, że coś jej dolega, bo Niunia NIGDY nie miauczy, tylko grucha, i nie jestem do tego przyzwyczajona :wink: jeśli tylko gdzieś przysiądę Tigra momentalnie przybiega i z głodem dotyku w oczach robi błyskawiczne hop na kolana, ugniata chwilę z lubością, po czym momentalnie zasypia. Czasem też przewraca się na plecki i czeka na mizianie po brzuszku - rozkoszna jest!
Dla odmiany Niunia lekko melancholijna... Po obowiązkowym hokeju kawałkami Animondy zaległa na krześle TŻ-ta i śpi, lub leży obserwując. Od czasu wczorajszej przeprowadzki tym głównie się zajmuje. Mam oczywiście wyrzuty sumienia, że wykopałam ją chwilowo z jej domku, mam też nadzieję, że mi druga panna nie zachoruje, tym razem z tęsknoty za terytorium :roll:

I tak to wygląda. Boję się o zdrowie Tigry, bo po tylu dniach to jednak powinno ustąpić. I boję się, że być może trudno będzie wykryć co jednak jest nie tak, i że przerośnie to moje możliwości finans., które już i tak są na minusie :(

No nic, trzeba poczekać do środy...

Aha, kociabando, pisałaś coś o tym, że Tigra się dogadywała bez problemu z wszystkimi kotami u pani Danusi. No więc z tego co wiem (i widziałam) przebywała w drugim pokoju z dwiema kotkami (z którymi się dogadywała) ponieważ z niektórymi pozostałymi kotami darła koty :wink: tak przynajmniej mówiła p. Danusia, i taką sytuację widziałam też na własne oczy kiedy Tigra wyszła do przedpokoju. Więc albo źle się czuła w takiej gromadzie, albo po prostu zadziałała zwyczajna kocia nieprzewidywalna antypatia - tak może być i w przypadku Niuńki... :(

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lut 06, 2006 8:12

Nie jestem specem, ale moja wetka, przeciągające się infekcje zwala na kark stresu, może więc być tak, że izolacja panienek pomoże wyzdrowieć Tigrze, czego oczywiście z głębi serca życzę. Może być jeszcze tak, że do infekcji dołączyło się zakłaczenie (ze stresu kotom sierść wychodzi garściami- zobacz w transporterku albo u weta),no a Tigra jako grzeczny czyścioszek wszystko zlizuje. Może to nie jest aż tak banalne, ale u nas Otis jak się zakłaczył, to najpierw protestował przeciwko większej ilości jedzenia, a potem zwyczajnie ... cóż, na szczęście to było od razu po posiłku więc łapałam to w końcu do miseczek 8). Pomogła oczywiście pasta odkłaczająca podana w zastraszających ilościach. A jeśli chodzi o zmianę zachowania, to znasz moje zdanie :D Moja Sonia jest teraz tak miziankowa, że mam wrażenie, że nie była taka nawet przed dokoceniem, ja ją głaszczę a ona kółkami do góry, sama przychodzi na czesanie, no nie mówię już o tym, co wyrabia z kołdrą 8) Głaski dla panienek i wytrwałości w kuracjach :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon lut 06, 2006 13:27

TŻ był wczoraj lekko zasmucony tym, że Niuńka nic tylko leży, wpatruje się melancholijnie w bliżej nieokreślony punkt i nie chce się bawić. W końcu przyniósł jej jeden z ulubionych kartoników, które zostały u mnie, i sznuróweczkę :wink: od razu lepiej... dała się wybawić, dzisiaj też trochę łobuzowała, chociaż co jakiś czas znowu zastyga i przypomina sobie zapewne o swoim domku.
Tigra spokojniejsza. Teraz już wszystko ląduje w kuwetce, a sioo przestaje być zbieraniną chaotycznych siknięć, tylko jest porządną kulą :lol:
Przeleżała u mnie na kolanach pół godzinki, wystawiając brzuszek do miziania, a potem zasnęła obejmując łapkami moją dłoń. Udało mi się w międzyczasie obejrzeć jej uszy, wyczyścić w nich co nieco, i obadać łapki (na jednej ma malutkie zgrubienie i strup, albo to po Niuńce, albo coś starszego). Pakuję w nią pastę odkłaczającą, zobaczymy czy będzie lepiej. Dziś znowu miała atak krztuszenia się, ale taki króciuteńki :?
Za godzinę tabletka, oby zakończyło się to kolejnym sukcesem :twisted:

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lut 07, 2006 13:19

Tabletkę udało się wczoraj zapodać, aczkolwiek kilka prób wypchnięcia języczkiem się powiodło. Do tego TŻ dostał raz pazurem :evil:
Niestety, Tigra nadal się co jakiś czas krztusi, chociaż teraz to częściej polega na widocznych odruchach wymiotnych i potrząsaniu główką do przodu. Efekty dźwiękowej jakby mniej wyraźne i częste :? no i wymiernych efektów w postaci pawików jak zwykle brak.
Czasem zje łaskawie pastę, czasem się odwraca.
To koteczka pełna sprzeczności - chorobliwie nerwowa i przytulasta jednocześnie. Czasem nie można jej nawet pogłaskać, robi uniki, ucieka, czasem ostrzegawczo zamiauczy. Wiecznie czujna, nie potrafi się wyluzować. Jedyna taka sytuacja to kiedy jest blisko mnie, na kolanach lub obok na łóżku. Wtedy zaczyna się miotać na pleckach pragnąc miziania, i może tak zastygać w rozkosznym bezruchu na dłuuuuuuuuuugie kwadranse :wink:
Boi się wszystkich i wszystkiego, a z drugiej strony kiedy przyszedł dziś do mnie pan na lekcję do domu, przywitała go w drzwiach, nie zwiała jak Niuńka tradycyjnie pod łóżko. Przyszła potem do niego obwąchać i poocierać się, przeszła po nim w drodze na parapet, a potem leżała na moich kolanach przez resztę lekcji i nadstawiała się non stop do miziania. I pan też mógł ją pomiziać, zero stresu 8O
Cóż, pewnie stres jej tak odruchy i nastroje miesza... Do tego nie wiadomo dokładnie co przeszła zanim trafiła do pani Danusi, tak jak już dziewczyny pisały... :(
Jutro rano do weta. Podpytam go trochę o to, czy jest możliwe inne wytłumaczenie tej przeciągającej się infekcji (sławetne już robaki? astma? zakłaczenie?). Dziś 12 dzień antybiotyku, powinien chyba zadziałać w końcu na dobre...? Choć z tego co Klaudia mi mówiła to raczej lek o przeciętnej sile rażenia...
Niunia tęskni za domem. Niby znosi to spokojnie, kuwetkowo, je wszystko tak samo żarłocznie jak zawsze, ma ochotę do zabawy, u TŻ-ta zresztą może się wybiegać jak koń wyścigowy, on ma prawie nieumeblowaną 30-metrową pracownię :twisted: Śpi z nami na łóżku, na szczęście przybierając różne rozczulające TŻ-ta pozy. NA SZCZĘŚCIE - bo zazwyczaj uwala się na jego nogach i tak trwa niewzruszenie całą noc, a że swoje waży... :lol:
Tak bardzo bym chciała, żeby się lubiły i bawiły razem... W końcu po to wszystko to było - żeby Niunia nie była samotna i żeby jakiś kotek bez domu znalazł schronienie... A jednak wszystko się tak bezsensownie pokomplikowało :( Tigra chora i dzika, Niunia wyuatowana z terytorium... Tak, tak, muszę się trochę pożalić... :roll:

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lut 07, 2006 13:43

Odbierz PW :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lut 08, 2006 0:21

Gosiu uszy do góry, proszę, wykrzesaj troszkę więcej optymizmu :)
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], pibon, Silverblue, Wix101 i 193 gości