Było: walczy o życie!!! jest lepiej ale wciąż nowe problemy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 02, 2006 17:16

up - może ktoś jeszcze się dopisze :idea: .

Jaga_17

 
Posty: 428
Od: Czw wrz 22, 2005 17:45
Lokalizacja: W-wa/Praga/Ochota/Raszyn

Post » Czw lut 02, 2006 17:44

z wetów polecanych:

Wacław GUBAŁA
Lecznica Centaur"
u. Piaseckiego 16

Borek Fałęcki

pon- pt - 10-13 15-20
sb 9-13

jest tylko do 7 II (wtorek) pózniej urlop

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Czw lut 02, 2006 17:46

Tudziez:

Diana Tarabuła na Sokołowskiego (okolice Krakchemii)
albo Klich i Kułykowa na Orlich Gniazd 22 (Tonie, przecznica z łokietka)
Wojtka Kujawskiego juz masz ;)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Czw lut 02, 2006 23:36 Dziekuję

Dzisiaj tak spanikowałam, że pojechałam w miedzyczasie do tej lecznicy, w której kotka miała być jutro cięta. Zapytać jeszcze raz jak ewentualnie mialoby to wygladać i odmówić ten zabieg. Rozmawiałam z takim miłym lekarzem i wszystko mi bardzo cierpliwie wytłumaczył. I poradził, że jak się boję to lepiej takiemu kotkowi zrobić badania krwi, bo nie jest stara i wszystko powinno byc ok, standartowo nie robi sie takim kotkom, ale poradził, żeby zrobic.
No i jakoś tak przekonał mnie do siebie, mówił fachowo i rzeczowo. To jest spore ambulatorium z sala operacyjna, rtg, na zabieg trzeba zwierzaka zapisywać z tygodniowym wyprzedzeniem, bo maja tak zapchany grafik. Lecznica istnieje od 3 lat. Może są całkiem dobrzy?
Sama już nie wiem, mam w głowie mętlik. Na razie operacje przełozyłam na jakis pozniejszy termin a badanie krwi i zrobie jej w poniedziałek. Jeden z guzków jest z dnia na dzien coraz wiekszy i wypełniony płynem. Wyglada jak mała przepuklina juz. I wszystko w takim błyskawiznym tempie!
Dzwonilam do lecznic, których namiary mi podaliście. We wszystkich wyglada to podobnie w sumie- kota zabiera się wybudzonego, kilka godzin po zabiegu. Trudno stwierdzić, gdzie wycieliby jej to najlepiej. Wiem jak wyglada "ludzka" służba zdrowia, wiem jak rozmaiwać z lekarzem, żeby ocenić czy jest dobrym fachowcem czy fuszerem, ale w tej kwestii nie mam żadnego doswiadczenia. Kiciusia własnie siedzi mi na kolanach i nie wie co ją czeka jeszcze..
Pozdrawiam i dziekuje za namiary i wsparcie.

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 02, 2006 23:49

a ktora to lecznica?

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pt lut 03, 2006 0:04

Lecznica na osiedlu Zabiniec. Ul Konecznego.

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 03, 2006 1:18

Forumowiczka Angela Beneth nie poleca tej lecznicy, tu jej opinia z wątku "weci polecani": http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72 ... c&start=90

Ale Angela nie podała nazwiska weta, poza tym nie jest to stała forumowiczka i pisze ogólnikami, właściwie nie wiadomo na co kotek był chory i czy leczenie było skuteczne, może nie jest zbyt wiarygodna. Często opinie są bardzo subiektywne i tego samego weta jedni krytykują, a inni chwalą. Ponadto zazwyczaj w każdej z lecznic jest co najmniej jeden dobry wet, tylko jak to ustalić, jak się jest nowym klientem? Pewnym wyznacznikiem fachowości weta (chociaż nie zawsze) jest to czy są do niego kolejki.

Nie wiem, wg mnie rtg klatki piersiowej powinien być zrobiony przed zabiegiem. Ważne są też te nieszczęsne węzły chłonne, mój wet bardzo zwracał na to uwagę, że wycinanie samego guza to za mało, chociaż wiem, że niektórzy tak robią. Po zabiegu koniecznie zrób badanie histopatoligiczne, jakby sprawa była poważniejsza, może trzeba będzie ciąć bardziej drastycznie (u mojej kotki drastyczne cięcie było od razu przy pierwszym i jedynym zabiegu, chociaż nie wiem do dzisiaj czy było to konieczne). Czy czytałaś polecane tu wątki na ten temat? Postaraj się rozważyć to wszystko. Rozmowy z wetem co do postępowania w konkretnym przypadku wyglądają zupełnie podobnie jak rozmowy z ludzkim lekarzem. Nie wiem czy tę ostatnią rozmowę prowadziłaś z tym samym wetem co wcześniej i czy zapisując się na zabieg zapisujesz się do konkretnego weta, czy do tego który będzie miał akurat dyżur. Zazwyczaj lepiej jak jest jeden wet prowadzący. No i jeszcze z wetami jest tak, jak i z lekarzami, że każdy w czymś się specjalizuje, rzadko który jest dobry na wszystkie okazje. Dobrze wiedzieć coś więcej na jego temat. Może zrób wywiad w poczekalni wśród czekających na wizytę. Jeżeli do tej lecznicy masz blisko to jest to duży plus. Chociaż wiem, że niektórzy jeżdżą ze swoimi pupilami na drugi koniec miasta, bo akurat do jakiegoś konkretnego weta mają największe zaufanie.

Jak już się na coś zdecydujesz to nie wahaj się, trzeba się z tym zmierzyć i koniec. Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok: , musi być dobrze.

Jaga_17

 
Posty: 428
Od: Czw wrz 22, 2005 17:45
Lokalizacja: W-wa/Praga/Ochota/Raszyn

Post » Pt lut 03, 2006 9:00

mama007 pisze:
bechet pisze:KrakVet - ul. Sanocka 3 ( Wola Duchacka), tel. 655-55-33, 655-16-25,
Godziny otwarcia: pon - pt od 9 - 20; sob, niedz i święta od 9 - 13, tak jak w Arce - robią badania, wyniki są bardzo szybko,ja leczyłam tam swojego kociaka i byłam bardzo zadowolona. Mają jeszcze filię na ul. ks. Jancarzea, ale nie wiem, czy tam jest zaplecze laboratoryjne czy tylko przychodnia.

tak, tylko tam dr Orzel albo hmm, wylecialo mi nazwisko - taki wysoki dosc mlody facet... inni niekoniecznie :?

My chodziliśmy tam do dr Chwastowskiego i bardzo sobie chwaliliśmy jego podejście i fachowość.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pt lut 03, 2006 9:24

W Krakvecie dr Orzeł i dr Chwastowski jak najbardziej tak - super podejście do śierściuszków, wiedza tez niczego sobie, na dodatek dr chwastowski - odwaga ( żebyście widzieli jak wyglądało szczepienie naszej starej Maśki, jeszcze na śmietniku ...8O )ale niestety nie mam wyrobionego zdania na temat dr Kobiałki ( ten "wysoki i przystojny" ;) ) nie wiem, może za rzadko konsultowaliśmy sie z nim....
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 03, 2006 11:37

A ja Kobiałki nie polecam. Kotka mojej siostry umierała na panleukopenię a on nawet tego nie zasugerował. Trzymał się diagnozy, że to pewnie zatrucie, choć zrobione badania krwi mogły potwierdzać chorobę. Nie zalecił ogrzewania kota, podał podskórnie kroplówkę (choć kota juz była potwornir odwodniona) i antybiotyki. Byłyśmy wtedy zielone. Po kolejnej wizycie kicia odeszła w drodze powrotnej do domu. Byłam z Zenkiem jeszcze dwa razy w krakvecie w sytuacjach awaryjnych. Pech chciał, że zawsze trafiałam na Kobiałkę. Trochę mnie zdziwił, bo zupełnie nie znał leku psychotropowego amitriptylina (po nim Zenek nie robil siku przez dwie doby) a lekarka, która leczyła Zenka twierdziła, że to jeden z popularniejszych leków (właściwie to była poważne zdziwiona, że lekarz go nie znał). Jak trafilam tam drugi raz znowu na niego to już zrezygnowałam z konsultacji i prosiłam jedynie o receptę (na furaginę, bo lekarka Zenka była dostępna tylko telefonicznie). Wydaje mi się mało wylewny. Zapytany też moim zdanie nie udziela wystarczających informacji. A może to ja mam pecha.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 03, 2006 21:06

Nie przerobiłam całego wątku, także nie wiem jak sytuacja na dziś u Was, link do naszej historii i problemów Shilki podawałam już na pierwszej stronie wątku, dodam jeszcze tylko, że po pierwszej operacji- usunięciu jednej listwy mlecznej, guzki z drugiej strony się wchłonęły, chociaż na początku planowaliśmy jej usunięcie z przerwą pomiędzy operacjami.

Badanie krwi jak najbardziej warto zrobić, 5 lat to co prawda nie stary kot, ale nereczki warto sprawdzić.
Zaciskam kciuki za Was :ok:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Pt lut 03, 2006 21:15

ja polecam zdecydowanie dr DERKOWSKIEGO z Arki na ul Chłopskiej- on jest specjalistą chirurgiem- jako jedyny w całym Krakowie podjął się operacji naszej Milki- jest bardzo dobrym specjalistą,.. co może być ważne jeśli rutynowa sterylka Twojej kici okaże się niezbyt rutynowa przez te guzki-
Mila zaginiona, Mila2 i Rychu
ObrazekObrazekObrazek

karolian

 
Posty: 338
Od: Sob lip 30, 2005 11:18
Lokalizacja: już Gorzów

Post » Pt lut 03, 2006 23:13

Jeden z guzkow Kici rosnie z dnia na dzien. Reszta bez zmian. Tydzien temu było wielkosci fasolki, teraz juz połowki piłeczki ping -pongowej :(
Dziwne- nawet jak na nowotwór. Jest miekkie, wypełnione płynem, ale jest coś twardego , małego w środku.
Wiem, że musze to zrobić jak najszybciej! W poniedziałek badanie krwi. Mam duze problemy, żeby sobie wszystko zorganizować czasowo, tak, żeby ktoś z kotką był po operacji.
Przyszłe trzy weekendy mam pracująco -szkolące :(
Dzis był dobry moment, ale nie wyszło.
Wziełam urlop na czwartek, musze jej ten zabieg zrobić w środę popołudniu. Załatwiłam tak, żeby ktoś w domu był przez najblizsze póltora tygodnia. Bardzo cieżko jest to wszystko zorganizować w mojej sytuacji i niestety widzę, że to jest bardzo pilne. Wstepnie zapisałam się na środe u nas do ambulatorium, chociaz plany mogą się jeszcze zmienić. No i rozkładam się na grype, w weekend nigdzie z nia na konsultacje raczej nie pojade.

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 03, 2006 23:29

A tu kinderniespodzianka, która się wysypała miesiąc po przygarnięciu.
Drobiazgu było 6 sztuk, lat temu prawie 5 ...
Dziwne że weterynarz nie rozpoznał, że kocica jest w ciąży. Ja nie miałam wtedy o kotach pojęcia- myślałam, że grubnie ponieważ je przeogromne ilości. A to że je tłumaczyłam sobie tym, że jest biedaczka bardzo wygłodzona. Do konca nie wiedziałam, że ona jest w ciąży...

http://img79.imageshack.us/img79/9315/dsc000028bp.jpg

http://img418.imageshack.us/img418/3391/dsc000093ho.jpg

http://img418.imageshack.us/img418/7747/dsc000138ik.jpg

http://img50.imageshack.us/img50/4599/dsc000189dm.jpg

Teoretycznie kotka, która miała kocięta statystycznie mniej jest narażona na nowotworowe zmiany w sutkach, ale pewnie te hormony przez kilka lat zrobiły swoje.
Staram się być dobrej myśli.
Ostatnio edytowano Pon kwi 10, 2006 22:16 przez samosia, łącznie edytowano 1 raz

samosia

 
Posty: 137
Od: Śro lut 01, 2006 22:28
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 04, 2006 9:12

samosia pisze:Teoretycznie kotka, która miała kocięta statystycznie mniej jest narażona na nowotworowe zmiany w sutkach, ale pewnie te hormony przez kilka lat zrobiły swoje.
Staram się być dobrej myśli.



Przykro mi samosiu, ale powyzsze jest wierutna bzdura. Manie kocat nie ma zadnego zbawiennego wplywu na zdrowie. W czasie ruji i ciazy tez diochodzi do wahan poziomu hormonow - wprawdzie nie tak gwaltownych jak przy blokowaniu kotki, ale jednak. Mleko w cyckach, ssanie i takie tam, tez nie. Wahania hormonow moga doprowadzic do zmian w gruczolach mlekowych, ktore w pozniejszym efekcie moga zezlosliwiec.
W/g statystyk kastracja przed pierwsza ruja chroni calkowicie przed guzami gruczolu mlekowego. Dlaczego? Kot nie dostaje w cycki hormonami plciowymi.
Przy ciazy dostaje jak z armaty.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, label3, Maniek19 i 83 gości