W naszej galektyce spokój to czasem nawet byłby pożądany
Ale jak by to wtedy było to już nie bardzo pamiętam. Prehistoria.
Ale dobrze. W moim wieku to już muuuusi boleć i muuuusi się dużo dziać zebym wiedziała że jeszcze żyję
Relacje między stfforkami zmieniają się z dnia na dzień. Ledwie zdążę je poznać i opanować a już niespodzianka

Futrzaki zmieniają zasady
Obok łózia Rexia nie wolno był żadnemu przechodzić. Szukałam przyczyny.

Była to litrowa butelka lecytyny. TeZik postawił sobie "w cieniu" fotela bo ciągle kłapałam ze nie chowa - za leniwy. No to Rexik uznał zę skoro stoi blisko niego to ma pilnować. Sprzątnęłam "kość" niezgody, ale Rexiowy dozór nie ustał. Zaczęłam rozważać zmianę Rexiowego miejsca bo kinie miały problem z dojściem do qwetki. Jak się za to wzięłam to okazało się ze pod posłaniem są prawdziwe kostki
Filemonek zmienił tryb życia. Dostosował się do Frania. W dzień spi a w nocy wojują
Frankicia "odkrywa" możliwosci przemieszczania się na różnych poziomach
Sa już"koszty"Frankowego instynktu odkrywcy
Dzisiaj rano np 2 kubki
Problem z jedzeniem coraz większy. Ten cudowny dzień kiedy to zjadł 3 saszetki Renala to był zapewne jakiś wybieg - dawaj dzisiaj wszystko, poświecę się i zjem to będę miał wreszczie spokój.
Do wszystkiego co zabronione pędzi na złamanie karku
I efekt jest oczywiście taki że mu daję, bo dostawia się do psiego albo nic nie chce jeść

A jak nie chcę dać to kradnie.
Wiem że robię źle, wiem ze go krzywdzę ale przynajmniej nie chodzi głodny. Dokładanie wołowinki już nie skutkuje
Wczoraj sprał po kufie Rexa. Rex kłapie szczęką ale nie ugryzie. Ale Franio nawet nie próbuje uciekac. Siedzi wyczekująco... - no podejdź to dostaniesz jeszcze....
W tej chwili właśnie wziął się za such łyskacz Filka, ale jak jemu nasypię to nie rusza.
Próbowałam podkładać Renal Filkowi ale nie dał się oszukać. Nie mam już na niego sposobu
Wczoraj pokazała się wydzielinka z noska

no to spakowałam kota i do veta. Ale Franuś uwolnił się już w windzie a zanim dotarłam do drzwi wyjściowych wydostał sie z torby i maszerował po schodach spowrotem do góry
Zorka chodzi na luzie. Przy krawężniku zawsze czeka. A dzisiaj....Szczęście że niedziela i uliczka osiedlowa.....
Szła przed nami.Vis a vis klatki stanęła jak zwykle, ale w pewnym momencie zeszła na jezdnię i staneła na środku jezdni. Wołam a ona nie reaguje. W osiedle wjeżdzał samochód. Facet zatrąbił na nią to ona USIADŁA i bezczelnie się na auto gapiła....

...
Chyba muszę to położyć na karb sklerozy. Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć.
Facet mnie nawet nie zjechał.... Może ma psa
To tyle w temacie - Spokój na zwierzoplanecie