Pleiades pisze:Wojtku, a nie wiesz przypadkiem, czy samemu da się zdiagnozować zatkany gruczoł ? Nie wiem, może jakieś zaczerwienienie wokół odbytu, czy twarda grudka koło odbytu ? Jak to wygląda "wizualnie" ?
Większość kotów, które wymagają oczyszczania gruczołów, "czuć nosem"

Tak jest np. z kotami Dagi.
W przypadku Hery nic nie było czuć.
Chyba najpewniejsze jest "obmacywanie". Gdy Hera już wydobrzeje poproszę lekarza o naukę.
Hera nie miała żadnych niepokojących objawów.
Wprost przeciwnie, to co zaobserwowałem około miesiąc przed zapaleniem, zinterpretowałem jako prawidłowe samooczyszczanie się gruczołu.
Przepisuję z naszego wątku:
Hera bardzo lubi szczotkowanie futerka, a zwłaszcza porteczek. Kładzie się na pleckach na moich kolanach, zadziera tylne łapki do góry i czeka na szczotkowanie:
http://strony.aster.pl/hera/for/h_007.jpghttp://strony.aster.pl/hera/for/h_009.jpgKiedyś podczas szczotkowania porteczek zauważyłem, że pupa Hery zmieniła troszkę wygląd.
Do tej pory wyglądała jak słoneczko

- mocno zwarty odbyt i odchodzące od niego "promyki". Natomiast od kilku dni na jednym z tych "promyków" czasami pojawiał się otworek lub sam "promyk" rozchylał się. Czasami widać tam było odrobinę wilgoci.
Uznałem, że tak pracują gruczoły okołoodbytowe - wydzielają na zewnątrz swój "produkt" przez ten otworek.
Herze to nie przeszkadzało, nie lizała się więcej niż zwykle, nie "saneczkowała", nie wydzielała specyficznego zapachu, miała dobry humor i apetyt.
Teraz, jeśli zobaczę kiedyś jakąkolwiek zmianę na "słoneczku", złapię kota pod pachę i popędzę do lekarza.