wchodzę tu jeszcze raz ponieważ wątek o 30 kotkach p. Ewy z W-wy został już zamkniety a może ktoś to tutaj przeczyta. Rozmawiałam dzisiaj telefonicznie z p Ewą (wyobrażcie sobie że jesteśmy w stałym kontakcie za sprawą kotki Asiuni, chociaż p Ewa koty wyrzuca na mróz albo oddaje gdzie popadnie a ja to jestem właśnie jedną z tych byle jakich osób które jej koty wzięły do swoich domów

), która opowiadała mi jakie BZDURY

nawygadowano na nią ( i nie tylko) chyba tylko i wyłącznie z zawiści że udało się tylu kotkom zapewnić dobrą przyszłośc. Jak można oczerniać osobę o takim wielkim sercu dla zwierząt - nie wiem i nie wiem jakim mianem określić takich pomawiaczy

Ja widziałam tylko jakim przeżyciem było pożegnanie z jedną kotką, którą zabierałam - człowiek nie udaje w ten sposób. Doznałam bardzo dziwnego uczucia - wstyd mi za tych oszczerców

gratuluję ja bym tak nie potrafiła