Smarki zostały wczoraj wieczorem wypuszczone
Było wąchanie wszystkiego niuch niuch tak głośne, że az musiałam sobie TV podgłośnić
Gamina uznała po chwili, ze ona to jest u siebie, pobawiła się piłeczką, włączyła mi radio w wieży łaząc po niej

, posprawdzała co mamna półkach i zaległa obok mnie. Pomiziała się pare minut i poszła dalej niuchać. A potem nastapiła kocia głupawka
Tada, tadam...eeeeee kot? Eee chyba jakis niedorśnięty hipopotam. tylko ogon coś ma za duzy

Biega jak mały słonik po całym mieszkaniu

Pół wieczora zastanawiałam się gdzie ja już takiego słonika widziałam... takiego czarnego hipopotama. I przypomniałam sobie

Tak biegała Jagoda w chatce ryśki
Nakor z troszkę większą rezerwą zwiedzał mieszkanie, ale tez obszedł wyszstko, wlazł za w/w wieżę, zaanektował budkę na drpaku. Potem postanowił przyjść się pomiziać i nawet ten duży biało-łaciaty kot go nie przestraszył. Obwąchał go i wpakował mi się na kolana
Fukania dosłyszano tylko dwa i podejrzewam, że ktoś wlazł Gaminie w drogę. Koty na razie udają, ze tu wcale nie ma czterech kotów w domu
Nakor już zaczął zabawę z Budrysem pt: ja na krześle, Ty pod krzesłem czyli wcale mnie tu nie ma
Gamina z Budrysem mam nadzieję że już niedługo będzie się ganiać, bo na razie ganiają ale osobno- tup, tup i tadam, tadam
Noc minęła spokojnie, tylko trochę więcej kocich łapek mnie na zmiane deptało

Rano doszedł mnie z kuchni szelest siatki... Zwlokłam sie z łóżka i w łązience nakryłam Nakora z moja bułka w zębach... No to już wiedziałam co tak szeleściło- siatka z bułkami do pracy

W kuchni na podłodze Gamina w najlepsze pałaszowała grachamowego palucha, juz całą pietkę zjadła

Jakie te koty musiały byc kiedyś głodne skoro nawet chleb nauczyły sie jeść
ZAbrałam im moje śniadanie i zapodałam ich własne. Chyba były zadowolone

Gamina zjada niezawiele jak przystało na damę, Nakor po posiłku wygląda od tyłu jak beczka na nogach
