HorseThesecond W DOMU!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 14, 2006 18:03

Kordonia a moze ci ludzie naprawde oddali komuś kota i trudno im go odebrac z miejsca gdzie sie znajduje?? moze zyje i trzeba o niego walczyc?? ci ludzie najwyrazniej nie podchodza do zwierzat tak jak my i nie wierza ze sad moze im w sprawie kota nagmatwac w zyciu i moze poprostu dlatego nie staraja ci sie zwrócic kota bo uwazaja cie za swira i stwierdzili ze nie trzeba robic sobie zachodu??

Trzeba sprawe doprowadzic do konca, moze jak dostana wezwanie na policje w celu złozenia wyjasnień coś to wskura??
moze jednak wizyta u nich z tym dzielnicowym by coś dała??

trzymam za ciebie kciuki obys znalazła na to wszystko siły i Horse sie odnalazł.
Gdyby mu coś zrobili( z ich podejsciem do sprawy )tez by ci o tym powiedzieli, bo widac obojetny im jego los.
Obrazek

Formica

 
Posty: 2094
Od: Wto kwi 12, 2005 12:05
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob sty 14, 2006 18:09

Mysle, ze jednak trochę trzesą portkami, bo przed chwilą mieliśmy telefon z numeru zastrzeżonego od tego niby kolegi.

Facet mówił głosem niby spokojnym, ale w ten sposób, żeby nie wdawać sie w dyskusję, jakby chciał wygłosić swoją kwestię i zakończyć.
Facet powiedział, zę to u niego jest kot, że jest mu dobrze, ze ma mleko (!), ze jest spokojnym człowiekiem, żyje spokojnie w swoim mieszkaniu, i nie chce żadnych najść i że ma nadzieję, ze teraz już jego kolega będzie tez mieć spokój. Mój mąz odpowiedział na to, ze on nie chce mu zakłócać żadnego spokoju, ze chce tylko zobaczyć kota, i jesli go zobaczy chocby przez chwilę, to facet więcej o nas nie usłyszy, ale on wygłosiwszy swój tekst odłozył słuchawkę.

Brak mi słów.

Oddaliśmy kota totalnym prostakom, nie mam żadnego wyczucia do ludzi najwyraźniej w świecie.


Formica pisze:Kordonia a moze ci ludzie naprawde oddali komuś kota i trudno im go odebrac z miejsca gdzie sie znajduje?? moze zyje i trzeba o niego walczyc?? ci ludzie najwyrazniej nie podchodza do zwierzat tak jak my i nie wierza ze sad moze im w sprawie kota nagmatwac w zyciu i moze poprostu dlatego nie staraja ci sie zwrócic kota bo uwazaja cie za swira i stwierdzili ze nie trzeba robic sobie zachodu??
(....)

Nie, Formica. Gdyby tak było, to po co by kręcili i kłamali w ubiegłą sobotę, przed tym rzekomym oddaniem kota?
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Sob sty 14, 2006 18:19

jak mozna byc tak zakłamanym?? Jak długo to są w stanie ciągnąć??
:cry: Bezczelnośc to nie jest odpowiednie słowo :evil: :evil:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob sty 14, 2006 18:22

moze go poprostu wyrzucili?
ObrazekObrazek

-Martyna-

 
Posty: 68
Od: Czw sty 05, 2006 12:26

Post » Sob sty 14, 2006 18:22

Nie wiem jak takich ludzi nazwać... chyba tylko s********y. A ten kolega? Myślą, że mają do czynienia z głupimi. Na takich metoda to tylko policja, niech trochę połażą po sądach i pozeznają to im się puder zmieni. Aż się chce ich gołymi rękami udusić!
Kordonia przykro mi, że musisz przez to przechodzić :cry:

livy

 
Posty: 1537
Od: Pon paź 03, 2005 13:15

Post » Sob sty 14, 2006 18:26

najwazniejsze to nie poddawaj sise teraz, cos sie dzieje, swiata nie zmienisz, ale ci ludzie może następnym razem sie zastanowią :evil:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob sty 14, 2006 18:44

Mozliwe, ze faktycznie im uciekl i graja na zwloke ciagle go szukajac. A nie przyznaja sie, bo jest im glupio...

Yzalbe

 
Posty: 929
Od: Wto lis 18, 2003 16:12

Post » Sob sty 14, 2006 19:06

Moze podrapał to dziecko, a oni w złości wyrzucili go na dwór? Może kot był wystraszony i zaszył sie gdzieś, dlatego nie widziałaś go w miejscach, gdzie karmi sie dziczki? Napewno dobrze przeszukalas wszystkie zakamarki, ale moze jednak? Nie wiem co zrobiłabym w twojej sytuacji. Nie sądzę, zeby Horsik nie żył. Mam taka nadzieje przynajmniej. :roll:
Trzymajcie sie


w ostateczności sami możecie nasłać "mięśniaków" :twisted:
Obrazek

karolena

 
Posty: 382
Od: Nie cze 19, 2005 16:21
Lokalizacja: ok. Rzeszowa

Post » Sob sty 14, 2006 20:09

Wiecie - a ja mysle ze kocurek zyje.
Wiecie dlaczego? Bo facet wyglada jakby chcial Cie splawic.
Ale z odcieniem strachu i w ten sposob zebys mu dala spokoj - az w panice robi glupoty.
Pomijam ze nawet zaangazowal jakiegos kumpla do udawania wlasciciela kota.
Gdyby byl takim prymitywem ze kota by zabil - to powiedzialby po prostu ze mu uciekl.
I NIC bys mu nie mogla zrobic - ani Ty ani Policja - nikt.
Zdarza sie - prawda?
Wyskoczyl przez okno, uciekl podczas transportu.
Moglby nawet powiedziec ze zszedl z tego swiata spadajac z szafy.
A on zwloki na smieci wyrzucil.
A on kreci.
Facet wyglada na tchorza.
Takiego ktory kota wywiezie i wypusci. Zeby mu z oczu zniknal.
A cos takiego jak wyobraznia dla niego nie istnieje.
Gdyby go zabil - to tuz po zdarzeniu z podrapaniem dziecka.
Ale wtedy o niczym bys nie wiedziala.
A po drodze raczej mu nic nie zrobil bo to by bylo zupelnie bez sensu.

Na wszelki wypadek sprawdzilabym okolicznych wetow - czy ktos u nich nie zostawil przypadkiem kota do uspienia tego dnia.
Jakos nie wydaje mi sie zeby wlasnymi rekoma cos z nim zrobil.

Ktos kto zabija z wyrachowaniem zwierze juz na spokojnie a nie w przyplywie silnych nerwow (zalozmy ze w chwili podrapania moglby sie mocno zdenerwowac) - nie mialby potem raczej problemow z wymysleniem bajeczki nie do sprawdzenia.

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob sty 14, 2006 20:12

Trzymaj się Kordonia....
Tak jak pisałaś, ci ludzie to rzeczywiście jacyś prostacy, A bardziej aroganci. Dla nich kot jest rzeczą, jakich wiele, zabawką z supermarketu, prawdopodobnie popsutą i wyrzuconą.
Myślę, że rzeczywiście oddali go komuś, a teraz po prostu szkoda im fatygi : :evil: by zadać sobie trud odwiezienia go do ciebie. Kłamią, bo kłamią, bo to dla nich odruchowe - łatwiej zełgac do telefonu niż podjechać samochodem. No i traktują cię jak osobę niezupełnie zdrową psychicznie - kolejną szaloną "kociarę", drugą Villas, na którą wystarczy huknąć, by się odczepiła. Facet jest ewidentnie przyzwyczajony do teco "co to on nie znaczy" i uważa, że pogróżką załatwi każdego na swojej drodze.
Osobiście myślę, że on naprawde kota wywiózł, być może do jakiegoś kolegi, podobnie prostego człowieka jak on - to mleko :!: :!: i tam zostawił.
A co do kolegi... cóż, nie wiemy co on o tobie wie. jeśłi tamtem zadzwonił do niego i powiedział, "Słuchaj, podrzuciłem ci tego kota, a teraz ta szurnieta baba mi nie daje spokoju, no wiesz, taka karmicielka kotów, hisia ma na punkcie tych zwierzaków, non-stop wydzwania do mnie, pogróżkami sypie, żone nęka. Zadzwoń do niej i powiedz, by się odczepiła" to kolega pewnie zadzwonił i tak się zachował jak piszesz.

Dlatego wierzę teraz, że Horse żyje. Moze nie ma dobrej opieki, może jest gdzieś na wsi, ale żyje.

.Bo wole nie rozważać innej alternatywy..
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sty 14, 2006 20:20

Ale jeśli Horse żyje u tego kolegi czy gdziekolwiek indziej, to dlaczego go nie przywiozą, nie pokażą, nie dadzą dowodu na potwierdzenie swoich słów, chociażby po to żeby mieć z kordonią święty spokój...
Marnują tyle energii w wymyślanie kolejnych wersji, angażują w to osoby trzecie, dzwonią, umawiają się, odmawiają...
Nie byłabym optymistką, no ale ja nigdy nie jestem.
kordonia - bardzo Ci współczuję, wierzę, że przynajmniej poznasz prawdę - jaka by nie była.
Trzymam mocno kciuki.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 14, 2006 20:29

Blue pisze:Facet wyglada na tchorza.
Na wszelki wypadek sprawdzilabym okolicznych wetow - czy ktos u nich nie zostawil przypadkiem kota do uspienia tego dnia.
Jakos nie wydaje mi sie zeby wlasnymi rekoma cos z nim zrobil.
Ktos kto zabija z wyrachowaniem zwierze juz na spokojnie a nie w przyplywie silnych nerwow (zalozmy ze w chwili podrapania moglby sie mocno zdenerwowac) - nie mialby potem raczej problemow z wymysleniem bajeczki nie do sprawdzenia.

Blue, masz racje - facet to tchórz, a Kordonia już go wystraszyła. Przy odrobinie szczęścia, zawiadomienie policji i prokuratury wystraszy go na tyle, że zdecyduje się po kota pofatygować, czy przyznać.
Zwłaszcza, że on Kordonii niewiele może zrobić - te kilka telefonów nie zakwalifikują się do nękania :)

I co do sprawdzania wetów też masz rację. Jedyna sytuacja, gdzie zetknąłam się z takim kłamstwem: kot wywieziony na wieś, to był przypadek mojego kumpla. Był pełnoletni, mieszkał z ojcem, ojciec miał psa, chłopak sprawił sobie kotkę. trzymał ją u siebie w pokoju, zamykał drzwi, by nie wychodziła na mieszkanie... Po dwu latach jego ojciec zaprosił do domu dzień przed Wigilią zaprzyjaźnionego weterynarza. Pan doktor uśpił kotkę i zabrał ciało. Chłopakowi, gdy wrócił z pracy, ojciec oznajmił, ze miał dość kociego smrodu i oddał kota lekarzowi, który wywiózł go na wieś.
Ponieważ weterynarz wypytywany o kota i wieś kręcił i zmieniał zeznania: rodzina, przyjaciel, znajomi hodujący konie... mój ojciec zaprosił go do kancelarii. Formalnie, wezwaniem na firmowym papierze. Poskutkowało, pan doktor oświadczył, że "na żądanie właściciela dokonał eutanazji". :evil: :evil: :evil:
Po podesłaniu mu kopii zawiadomienia policji o przestępstwie zgodził się na ugodę: wpłacenie pewnej kwoty na rzecz wrocławskiego schroniska...

a tu facet nie kręci... wciąż upiera się przy tym kumplu... Myślę, że Horse żyje... Wierzę, że Horse żyje...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sty 14, 2006 20:34

Olinka pisze:Ale jeśli Horse żyje u tego kolegi czy gdziekolwiek indziej, to dlaczego go nie przywiozą, nie pokażą, nie dadzą dowodu na potwierdzenie swoich słów, chociażby po to żeby mieć z kordonią święty spokój...
Marnują tyle energii w wymyślanie kolejnych wersji, angażują w to osoby trzecie, dzwonią, umawiają się, odmawiają...
Nie byłabym optymistką, no ale ja nigdy nie jestem.
kordonia - bardzo Ci współczuję, wierzę, że przynajmniej poznasz prawdę - jaka by nie była.
Trzymam mocno kciuki.


Olinka ja też jestem bardziej pesymistycznie nastawiona (tak na wszelki wypadek) do wielu rzeczy, ale nie wydaje mi się żeby kotu cos zrobili poza wyrzucaniem lub wywiezieniem. Nie wydaje mi sie żeby potem dzwonił i ciągnął akurat w taki sposób tą historię. Kordoniu jestem z tobą i Horsikiem myslami. <glaszcze>
viewtopic.php?f=1&t=93727 koty z Platynowej

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Post » Sob sty 14, 2006 20:40

Teraz jest chyba mozliwosć sprawdzenia numeru telefonów rownież przychodzących.
Kordonia sprobuj zadzwonić do operatora może akurat podadza ten nr telefonu jeżeli nie jest zastrzezony.

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sty 14, 2006 20:43

Kordonia, współczuję.
I mam nadzieję, że jest tak, jak pisze Blue.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Patrykpoz i 123 gości