jak wróciłam od Maszy malutka nie wierzyła, że Rysi już nie ma, bała się przyjść do pokoju i wpatrywała się we wszystkie kąty czy z któregoś Ryśka zaraz nie wyskoczy, ale póżniej w nocy się już uspokoiła, spała ze ną, rano już mruczała i jadła także myślę, że już jest ok, ale nie wiem czy uda mi się jeszcze małą przekonać do nowego kota...była dość pewna siebie do czasu-nie wiem co stało się w nocy...pewnie powinna spróbować z ałym kociakiem, a już tak wzięłam sobie do serca zalety dorosłego kota...zobaczyy, zdołowałam się trochę
