Chyba jednak czarodziejskie..
Bardzo przepraszam za wczorajszy alarm.. jestem wszystkim winna wyjaśnienie..
Już pisałam niejednokrotnie, że moje mieszkanie składa się z dwóch pokoików, kuchni, łazienki i przedpokoju..
Wszystko właściwie widać od razu..
W przedpokoju jedyną możliwością schowania się jest szafka na buty.. Ale ponieważ kociska stale tam włażą, więc przez uchwyty przeciągnęłam reklamówkę i zawiązałam.. Jeśli Mrówka miałaby tam się schować, to nie dałaby rady zawiązać tej reklamówki na kokardkę i to na dodatek z zewnątrz..

Innych zakamarków przedpokój nie posiada..
W łazience teoretycznie można się schować pod zabudowaną wanną, która ma schowek zamykany płytką glazury na magnes.. Ale Mrówka musiałaby wsadzić na miejsce tę płytkę, z zewnątrz..

Też niewykonalne..
W kuchni wszystkie szafki są zamykane metodą szafki na buty z przedpokoju.. Lodówka stoi na szafce i jest tak mała, że zza niej swobodnie może wystawać przynajmniej połowa kota..
W obu pokojach jedyne zakamarki są za tapczanem, kanapą i za fotelami.. Reszta pokoju jest doskonale widoczna..
Szafy były pozamykane..
A jeszcze odpowiadając Keti.. Nie miałam możliwości wciągnąć jej do odkurzacza, bo nie chciało mi się wczoraj sprzątać..
Klapa od kibelka była zamknięta, więc spuszczanie odpadło, a siatka w oknie ma oczka wielkości 2 mm..
No i po tym opisie scenografii, wyobraźcie sobie jak dwie godziny chodzę i kiciam po całym mieszkaniu.. Następnie w nocy wstaję co jakiś czas, zaglądam po raz setny pod te fotele, tapczan i kanapę i znowu kiciam.. A Mrówki NIGDZIE nie ma..
Nawet zaczęłam odwiązywać szafki.. Otworzyłam szafę na ciuchy, której nie otwierałam przedtem i Mrówka na pewno tam nie wlazła.. Sprawdziłam, wbrew wszelkiemu rozsądkowi, pod wanną..
Nie było..
A rano rzeczywiście zobaczyłam ją nagle na środku pokoju..
I dalej nie wiem, gdzie wlazła..
Na szczęście teraz śpi na widocznym miejscu..
