ZULUS nieCZEKA - witaj nowe zycie!!! (juz w domu!)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 03, 2006 18:11

Nie mozna na chwile odejsc, bo czlowieka zlosliwie wywali. :P

Arcana

 
Posty: 5727
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 03, 2006 18:43

Dziękuję Ci bardzo Arcano :lol: Myślę, że sobie z Zuluskiem poradzimy.
Jejku już się nie mogę doczekać :love:

Niunja

 
Posty: 117
Od: Wto gru 27, 2005 10:11
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 03, 2006 18:44

Strasznie się cieszę, że Zulus nie jest już w schronisku, że wreszcie jest w domku! Przyznam szczerze, że i ja nie mogę się doczekać niedzieli, kiedy będę mogła go zabrać (przewieźć) do Łodzi, do nowego, prawdziwego domku i Niunji. Do takiego już na zawsze :)
Niunja, skontaktuj się ze mną na priva, daj znać w jakich rejonach Łodzi mieszkasz - może prosto z trasy przyjechalibyśmy z Twoim nowym lokatorem do Ciebie :)

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Śro sty 04, 2006 0:01

Zulus dzis pozowac nie chcial, no na koncu to juz chcial, ale mi baterie wysiadly ;) ot, zlosliwosc rzeczy martwych..

hehe no ale o kocie mialo byc, o kocie...
kolezanka zmartwiona zlym stanem kota, pelna najgorszych przeczuc: kot nic nie je i chowa sie w najglebszych i najciemniejszych dziurach :crying:
rano nie mogli go znalezc, w szafach, pod szafami, za ani pod biurkiem, ani nawet za lozkami i kanapami, ani w zadnym zakamarku w lazience! no gdzie jest ten Zulus?! czy ktos otwieral balkon??!

ostatecznie znalazla sie lapa -
dyndajaca spomiedzy sprezyn i naciagnietych tasm nierozkladanej kanapy;
Zulus od spodu dostal sie do srodka i rano nikt juz nie mial czasu by probowac go stamtad wyciagnac, modlili sie tylko zeby kot zyl!

zyl, a jakze i nawet wygramolil sie stamtad sam, podczas nieobecnosci domownikow i potem na ich widok smigal tylko to tu to tam!
gdy przyszlam wieczorkiem, podobno ostatnio byl widziany za biurkiem ;)
no siedzial tam wplatany w kable i calkiem przytomnie spojrzal na mnie gdy wsadzilam swoj leb pod biurko i zagadalam don
odpowiedzial raczej zalosnie: miiauu
zapytalam, o co szczegolowo chodzi, znow powiedzial: miiauuu

no tak, biedaku, nie wiesz w sumie o co chodzi, boisz sie, ludzie boja sie ciebie i o ciebie i tak sie boicie wszyscy, zamiast zachowac zimna krew!
no ktos przeciez powinien

wyciagnelam go - dobra wiadomosc, choc nie bylo latwo, bo troche byl poplatany, ani razu nie sprobowal zadnej formy aktywnego ruchu oporu
najwiecej na co sobie pozwolil to zapieranie sie nogami i rozstawianie ich szeroko (kolek rozporowy!), zamiast wydluzyc i wyszczuplic cialko zeby bylo latwiej, o co zreszta bylam na niego troche zla i w koncu zlapalam go za tylne nogi jak kurczaka ;)

utulilam troszke, absolutnie nie chcial byc trzymany na rekach
co innego na kolanach, na kolanach - prosze bardzo, nawet z niejaka przyjemnoscia
powtykalam mu pare ziarenek suchego do pyszczka, przezul, kolejnych kilka zjadl prosto z miseczki, ale niewiele
pozwolilam mu troche odetchnac, pomruczal, a jakze!, po czym zabralam sie za jego uszy

nic pieknego - mowie o wnetrzu, rzecz jasna, duzo brudu, na szczescie nie ma swierzbu ani stanu ropnego, jednak wlalam lek, za dwa dni zrobimy powtorke z rozrywki i zobaczymy, czy moze cos jeszcze lepiej sie rozmoczy, czy jest nadmiar woszczyny, czy po prostu uszka byly dlugo dlugo niemyte :oops:
i zaradzimy
sluch ma dobry, bo zywo reaguje na wszelakie domowe odglosy, ktore przecie sa dla niego pierwszyzna :) w lustro jeszcze patrzec nie umie
ponosilam go troche (nie przepada, bezpiecznie czuje sie na wlasnych nogach) pokazalam mu domowe pomieszczenia z innej perspektywy niz ta z ktorej byc moze ogladal sobie wszystko po trosze, gdy byl sam
ciekawosc zwyciezala, bo gdy wchodzilismy gdzies tulil uszy i chowal glowe w ramiona (czy kot ma ramiona?) za pare sekund jednak wydluzal szyje, stawial uszy i rozgladal sie ciekawsko :D

potem przyszla kolej na kapiel - w spryskiwaczu do kwiatow mam roztwor imaverolu, zmoczylam koteczka do suchej nitki
gdy moczylam mu wielkie brzuszysko stawiajac na dwoch lapach poczul sie bardziej nieswojo niz dotad, szeroko otworzyl paszcze i chyba chcial mnie ugryzc, ale nie bardzo wiedzial jak ;) zlapal moja reke (bardziej podparl sie zebami hihi) i spojrzal mi gleboko w oczy, leciuchno zapiszczalam niby po kociemu, puscil i patrzyl dalej, wystraszony a jednak z duza doza zaufania,
poza tym nijak nie protestowal, co mnie jednak zdumialo, a to pewnie dlatego, ze wcierajac plyn - masowalam, tarmosilam i glaskalam :lol: Zulus wyginal sie i rozkoszowal chwila :roll:

zostawilam go w lazience, zmoknietego, glodnego i niewysiusianego
ale wierze ze wszystko bedzie dobrze :D

acha, pies domownik zostal na dwa dni wyekspediowany na wies, aby kotu latwiej sie bylo oswoic z nowym otoczeniem
na mojego - na zadne domowe koty nie reagujacego psa (co innego podworkowe! och jak milo czasem komus popedzic kota!) Zulus rowniez nie reagowal

moim zdaniem Zulus ma zadatki na wspanialego, pogodnego, przyjaznego i gadatliwego kocura :D

frida

 
Posty: 489
Od: Pt paź 01, 2004 0:17
Lokalizacja: dawniej chojnice

Post » Śro sty 04, 2006 0:52

Niunja,
przepraszam za pouczanie, ale potem sprawdź u weta stan zębów i dziąseł Zulusa. Kotom , czego wiele osób nie wie i nie czyni, trzeba czyścić zęby ( pod narkozą ). Roki miał taki zabieg, co diametralnie usunęło nieprzyjemny zapach. Dobra sucha karma podobno pomaga na to, by osad nie powstawał.
Pozdrawiam
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4828
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Śro sty 04, 2006 1:15

tak, Szymkowa, swiete slowa, pisalam juz o tym, ze ZULUS ma spory kamien
nie jak stary kot, ale spory jak na mlodzienca w sumie, ktorym przeciez jeszcze jest - nie ma jeszcze 3 lat!
z jednej strony szczeki (prawa gora) poczatek stanu zapalnego

na razie nie zdecydowalismy sie na narkoze, za blisko schroniska
(choc gdyby mial wrocic do schroniska, gdyby tu mial przechodzic szczepienie i kwarantanne poszczepienna, to bysmy to zrobili, bo wrocil by w swoje 'stare smiecie', znane jego organizmowi drobnoustroje,
jednak zmienia miejsce i dopiero po stwierdzeniu stabilnego stanu w nowym miejscu mozna to robic)!

frida

 
Posty: 489
Od: Pt paź 01, 2004 0:17
Lokalizacja: dawniej chojnice

Post » Śro sty 04, 2006 1:24

Szczęśliwego Nowego Domu :D :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 04, 2006 2:11

jedyne udane dzis zdjecie
ZULUS jeszcze mocno spiety po czyszczeniu uszu
Obrazek

zobaczcie jaki to duzy kot! widac??

frida

 
Posty: 489
Od: Pt paź 01, 2004 0:17
Lokalizacja: dawniej chojnice

Post » Śro sty 04, 2006 18:03

ciekawe co na te wszelkie wieści niunia bo jakos sie chyba nie udziela w wątku ostatnio :wink:
Gość
 

Post » Śro sty 04, 2006 21:58

Czekam niecierpliwie na wieści o Zulusku, bo podobno nie chce jeść.Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze!

Niunja

 
Posty: 117
Od: Wto gru 27, 2005 10:11
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 05, 2006 14:36

Wczoraj zjadl kilkanascie ziarenek suchej - to sukces, bo zjadl sam, 'niewtykany'
jade dzis doń, sprawdze uszy, zmocze futro i zawioze gotowanych drobiowych serc, czy Zulus oprze sie takiej pokusie?? ;)

acha i zrobil koo w lazience w poblizu kuwey
śladów siou - nie odnaleziono

frida

 
Posty: 489
Od: Pt paź 01, 2004 0:17
Lokalizacja: dawniej chojnice

Post » Czw sty 05, 2006 17:10

Zulusiu, Ty jedz dużo! Siły na zbliżającą się podróż do Łodzi, do nowego dobrego domku musisz mieć przecież!
Frida, jak Zulus?
Gość
 

Post » Czw sty 05, 2006 17:12

Ten gość powyższy to ja - złe moce mnie wylogowały :evil: Grrrrrrr...

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Czw sty 05, 2006 18:30

Czekamy na wieści!!!

Niunja

 
Posty: 117
Od: Wto gru 27, 2005 10:11
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 06, 2006 1:56

dzis to było wesolo ;)
bo jak przyszlam - kota nie bylo, ale domownicy pomalu ucza sie, gdzie go w takich chwilach szukac
byl tu:
Obrazek

nie przyszedl na wolanie, sprobowalam wiec inaczej:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

drobiowe serca w rosolku nie obeszly go wcale, sucha purina tez nie, dysponowalam jeszcze suchym kitekatem (nagrodki dla psa)
na efekty nie trzeba bylo dlugo czekac
Obrazek Obrazek
choc przyznam, zdumialo mnie, ze wieksze wrazenie robi na nim glaskanie (wkladalam reke miedzy te sprezyny z przeswiadczeniem, ze pewnie jej juz nie wyjme!), niz jadlo - chrupki bral smialo, ale gdy glaskalam, mruzyl z upodobaniem oczy i mruczal

frida

 
Posty: 489
Od: Pt paź 01, 2004 0:17
Lokalizacja: dawniej chojnice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Savilala, smoki1960 i 59 gości