Nelson ma wymarzony domek!!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 02, 2006 14:37

Aniu u mnie jest niestety z dnia na dzień gorzej, rezydent jest odganiany od miski i kuwety, jest również przepędzany z łóżka w którym zawsze z nami spał, Nelson potrafi czasem zygać do Maćka jak teń śpi, co już zakrawa naprawdę na sadyzm jakiś.... No i to nie jest jedyny problem, kot jest agresywny rownież w stosunku do ludzi....

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 14:38

My dokociliśmy się rok temu, zupełnie przypadkowo. Mgiełka, rezydentka, jest kotem dominującym, uznaje nad sobą tylko mnie. Gdy pojawił się Fajfuś bez przerwy na niego warczała, próbowała wynieść w pysku za drzwi wejściowe, przeganiała z kąta w kąt. Przez pierwsze dwa dni spaliśmy z TŻem w oddzielnych pokojach, każde ze "swoim" kotem, ich kontakty były wyłącznie pod naszym czujnym okiem. Ale nastała Wigilia, musieliśmy wyjść. Nie bardzo usmiechało się nam zostawiać je pozamykane w pokojach. Zostawiliśmy razem, włączyliśmy kamerę internetową, młodziak miał tylko otwartą szafę, do której gruba nie wchodzi. I okazało się, że ,tak jak u Slonko_Łódź, one tłuką się wyłącznie w naszej obecności. Od tamtej pory ignorujemy ich walki, obserwujemy tylko czy krew nie leci, kłaki mogą fruwać. Pierwszy raz położyły się w odległości 1 metra od siebie 3 miesiące temu. Miesiąc temu Mgiełka nie patrolowała już łóżka i pozwoliła Fajfkowi spać w nogach. Około 2 tygodni temu pierwszy raz się polizały (co bardzo świętowaliśmy 8) ). Tak więc było to trudne dokocenie, szczególnie, że Mgiełka zaczynała być agresywna także w stosunku do nas. Pomijam kwestię kilkumiesięcznej obrazy, braku baranków itp... wszystko minęło. Może pomogło w tym faktyczne przypisanie człowieka kotu. Skoro ja jestem miłością Mgiełki, to Fajfek musiał zostać kotem TŻta. Niestety nie dało sie tego uniknąć. Świadomie separowałam się od młodziaka, przekładałam kocicę na moje kolana, dopieszczałam tylko ją. TŻ zajmował się wyłącznie kociakiem. Oczywiście teraz obie sztuki tulają się do nas obojga, ale przez parę miesięcy każdy miał swojego kota. Było to dla mnie bardzo stresujące, aż czasem miałam wrażenie, ze to moje poddenerwowanie udziela się kotom. A może u Was pomogą feromony... W każdym razie :ok: za dogadanie sie kotuchów, dajcie im czas. Tylko trzeba ciągle pazury obcinać :roll:

cHocHlik

 
Posty: 203
Od: Pon maja 23, 2005 20:46
Lokalizacja: Warszawa - Rembertów

Post » Pon sty 02, 2006 14:38

Czy Nelson jest wykastrowany bo może tu leży problem. Przepraszam, ale nie mam czasu przebijać się przez cały wątek, a Ty pewnie odpowiesz mi szybciej.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon sty 02, 2006 14:41

Tak jest wykastrowany ok 1,5 miesiaca temu

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 14:50

U nas niestety też było bardzo ciężko :(
Tylko, że atakującym była rezydentka, która zawsze była „charakterna” a gdy pojawiła się maleńka to dostała szału, chciała ją zjeść (mnie też, gdy ratowałam malucha)
Na początku je izolowałam, gdy nie było mnie w domu
Przeszliśmy przez dzika wściekłość rezydentki, następnie depresję rezydentki, obojętność rezydentki i po ok 1 roku rezydentka dostała błysk w oku i doszła do wniosku, że jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma i odmłodniała o 4 lata
Teraz uśmiecha się i napastuje małą (już dorosłą), lubi zabawy, zapasy i gonitwy
Mała nauczyła się pyskować dużej, bo przez pierwszy rok nie odzywała się do niej tylko szybko zwiewała
Obrazek

Ania Z

 
Posty: 2370
Od: Śro lip 07, 2004 10:34
Lokalizacja: Lwia Ziemia ;) w Poznianiu

Post » Pon sty 02, 2006 14:54

U mnie też było lanie raczej na poważnie. I też mnie nie ma w domu większość czasu- 14 godzin dziennie. Tylko panny głównie lały się kiedy ja byłam w pobliźu. Teraz też do scysji dochodzi głównie w mojej obecności. Na początku ciężko było nie interweniować ale postanowiłam spróbować bo nie miałam wyjścia. Wychodziłam z pokoju. I one z czasem sie troche uspokoiły. Nie robią sobie ran. Uszy nie są bardziej porozrywane niż były. I tak sobie jeszcze pomyślałam o obcięciu im pazurków- straty w skórze będą mniejsze :D
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 02, 2006 15:03

My mieliśmy kiedyś na przechowaniu małego kociaka koleżanki, i Maciej (rezydent) potraktował go jak żywą puchatą piłeczkę, gonił się z malcem dawał się gryźć i tarmnosić bez słowa skargi, i wyglądało na to że strasznie mu się to podoba. Do Nelsonka też Maciek (pomimo początkowej wściekłości) wykonywał gesty pojednawcze, ewidentnie zapraszał go do zabawy, ale Nelson chyba nie zrozumiał w czym rzecz, no i od kiedy już się nie boi, to bije bardzo Maćka i nas.
Gdyby to Maciek był wobec mnie agresywny, to bym się tym nie przejmowała, bo wiadomo - kot którego ma się od małego, albo przynajmniej dłuższy czas, jest w dużym stopniu przewidywalny.
Nowy, zupełnie obcy, duży dorosły kot który rzuca się na rękę, nogę, stopę trzynaną pod stołem, tudzież na biednego o połowę mniejszego rezydenta to już się robi problem.... uwierzcie

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 15:12

Przeczytałam cały ten wątek i widzę , że sytuacja całkowicie się odwróciła, bo na początku to Maciek atakował, a teraz jest gnębiony :( Nie wiem co się u Was dzieje, myślałam, że to hormony u niewykastrowanych kotów, ale skoro oba są już po zabiegu to nie wiem gdzie tkwi przyczyna. Ja bym jeszcze spróbowała tego o czym piszą Slonko Łódź i cHocHlik. Jeśli nie wyjdzie to Nelsonik chyba powinien poszukać domku gdzie będzie jedynakiem. Przykro mi i trzymam :ok: żeby jednak się udało!!
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon sty 02, 2006 15:13

DZięki za wszystkie słowa wsparcia, piszcie dalej proszę....
Ja niestety już dziś nie wejdę, bo lecę do domu, a w domu neta niet.
Jutro wszystko sobie dokładnie przeczytam.
I trzymajcie za nas kciuki.

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 15:18

koteknaplotek pisze:I trzymajcie za nas kciuki.
Trzymamy trzymamy!! Jestem zachwycona wszytkimi zdjęciami, takie śliczne kotuchy,
a takie ciężkie dokocenie :( Odezwij się jutro!!
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon sty 02, 2006 15:20

Tak to prawda, na początku gnębiącym był Maciek, i mam wrażenie że gdyby kitek biedny nie odpuścił w pewnym momencie to sytuacja teraz wyglądała by o wiele lepiej. Ale jemu się znudziło i chciał się zaprzyjaźnić.... No i sytuacja się odwróciła. Z tym że Maciek nigdy Nelsona tak naprawdę nie bił, warczał fukał, demonstrował, protestował jak to rezydent, uważam że całkiem to normalne.... No a teraz znalazl się bidok w bardzo ciężkiej sytuacji, bo nowy kot go terroryzuje, i biedny Macius nie ma wyjścia, musi walczyć, to w końcu jego dom... A Nelson nie bawi się w konwenanse tylko leje wielkim upazurzonym łapskem aż kłaki lecą

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 15:27

dzioby125 pisze:Przeczytałam cały ten wątek i widzę , że sytuacja całkowicie się odwróciła, bo na początku to Maciek atakował, a teraz jest gnębiony :( Nie wiem co się u Was dzieje, myślałam, że to hormony u niewykastrowanych kotów, ale skoro oba są już po zabiegu to nie wiem gdzie tkwi przyczyna. Ja bym jeszcze spróbowała tego o czym piszą Slonko Łódź i cHocHlik. Jeśli nie wyjdzie to Nelsonik chyba powinien poszukać domku gdzie będzie jedynakiem. Przykro mi i trzymam :ok: żeby jednak się udało!!


No właśnie, macie mozliwość sprawdzić co się dzieje jak was nie ma w domu? Pożyczyć od kogoś kamerę i nagrać? :?
A może Nelson teraz jak poczuł się już w miarę pewnie (wie co, gdzie i jak działa ten domek) to próbuje zostać kotem dominującym :?:
Może powinniście mu pokazać, że to Wy tu rządzicie (spryskiwacz itp.) starając się zarazem miziać jak tylko się daje...
A boje między kotami zostawić jeszcze przez chwilę ich własnemu losowi, skoro Nelson jest większy i silniejszy to i tak po pewnym czasie prawdopodobnie by zdominował Maciejka.
Pani starsza: Nomka i dwie Panienki: Biszkopt i Groszek :)
i Oskarek za tęczowym mostem - zawsze będę na Ciebie czekać ptysiu...

Obrazek

Nomka

 
Posty: 610
Od: Pon cze 14, 2004 14:03
Lokalizacja: Warszawa Miedzeszyn

Post » Pon sty 02, 2006 15:37

Ciapek też nas gryzie tzn główie TZ. Dzisiaj jak się nad nim pochylił to skoczył mu do ręki tak, że wisiał czterema łapami jak na rożnie i gryzł.
Mnie nie atakuje. Choć czasem mnie chwyci zębami ale rzadziej.
Mój wet powiedział, że nie wszystkie koty nadają się ze sobą i sam miał przypadek, że musiał oddać jakiegoś. Ja bym nie potrafiła zostawić ich samych lub na dłużej bo bałabym się o ich oczy i nosy.
A może jakieś środki uspokajające albo faktycznie podzielenie kotów między siebie i przez jakiś czas zamykanie ich w pokojach.
Wiem, że to trudne a ja nie ma dużego doświadczenia. Wspieram duchowo i mam nadzieję, że sytuacja się jakoś rozwiąże pozytywnie dla wszystkich.
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

Post » Wto sty 03, 2006 11:40

Sytuacja bez zmian...
Dzięki za wsparczie
:roll: naprawdę bardzo mi pomagacie
i tak sobie myślę, ze faktycznie, macie rację trochę, bo ja istotnie tak jak pisałam nie specjalnie przejmuję się kiedy koty się leją, interweniuję w ostateczności, np. Jak walka odbywa się w kuwecie, przy miskach, lub jak któryś siedzi w miejscu z którego nie da się wyjść np. u nas pod biurkiem. Ale wczoraj to dopiero zauważyłam że mój nieopceniony TŻ kiedy koty się leją to chodzi za nimi i sprawdza czy się któremuś krzywda nie dzieje, i to być może jest ten problem, moze to koty nakreca????
Na razie będziemy testować sposób na totalne olewctwo :wink:
TŻetowi się stoperki do uszu powkłada :wink: coby się chłopak nie stresował nadmiernie. :twisted: Ja i tak już jestem wyczerpana psychicznie więc nie muszę zbytnio kombinować, 8) Tylko dzisiaj zrobimy akcję z pazurami będzie wielkie cięcie :twisted:
Trzymajcie kciuki żebym nie wylądaowała na intensywnej, z powodu obrażeń ogólnych :roll: 4 łapy po 5 i 4 po 4 to razem 36 pazurów Bosch...
Ze spryskiwaczem to chyba nie jest najlepszy pomysł... wczoraj sprawdziłam... widok spryskiwacza wprawia Nelsonka w stan histerycznej paniki, nawet używać nie musiałam, widocznie miał z nim kontakt wcześniej... natomiast na Maciusiu widok spryskiwacza wrażenia nie robi żadnego, a używanie go przeciwko maćkowi też nie ma żadnego sensu, bo on uważa to za następną fajną zabawę i wcale się nie boi :D
A przecież nie chodzi o to żeby straszyć tylko jednego kota....
Ale za to oba się boją odkurzacza :twisted: może odkużaczem????
co wy na to???? 8) :twisted:

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Wto sty 03, 2006 11:59

koteknaplotek pisze:Ale za to oba się boją odkurzacza :twisted: może odkużaczem????
co wy na to???? 8) :twisted:

Boszz, sadystka :twisted:
Słuchaj, 1,5 miesiąca od kastracji to nie dużo, podejrzewam, ze jeszcze się nie wyciszył. U nas sytuacja też się odwracała, bo Fajfek nie był (i nie jest jeszcze :roll: ze wzgledu na stan zdrowia) wykastrowany. I próbował kryć dwa razy większą, wykastrowaną kocicę :roll:
Jak u moich następowała gwałtowna eskalacja konfliktu i zagrożenie oczu, to po prostu wkraczałam, bez krzyków, psików (bo to dodatkowo stresuje) i rozdzielałam je ręcznie, jednocześnie odciągając oba futra.
Moim zdaniem dwa koty w końcu się porozumieją. Szukać nowego domu można, gdy jest kilka kotów nastawionych przeciwko jednemu, bo wtedy rzeczywiście ta sierotka jest kozłem ofiarnym. Jeżeli nawet się nie zaprzyjaźnią, to w końcu będą neutralne. Może nie bedzie sielanki - dwa kotki myjące sobie pyszczki- ale każdy będzie się czuł kochany przez człowieka i to powinno mu wystarczyć. Ułoży się :ok:
A pazury trzeba obcinać co parę dni, bo na ścieżce wojennej to one ostrzą je całą dobę na okrągło :roll: Z TŻtem możemy już brać udział w obcinaniu pazurów na czas :wink:

cHocHlik

 
Posty: 203
Od: Pon maja 23, 2005 20:46
Lokalizacja: Warszawa - Rembertów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 67 gości