Nelson ma wymarzony domek!!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 02, 2006 13:28

Tak, czytałam...
Jedyne, co mi przychodzi do głowy to, przywiezienie go do mnie i znowu szukamy domu, bogatsze o doświadczenia u Ciebie :?
Zadzwonię wieczorem...

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 02, 2006 13:37

Doskonale cie rozumiem chociaż nie wiem jak pomóc. Moje domowe kotki także nie zaakceptowały Ciapka. Lały go tak bardzo, że daliśmy sobie spokój z próbami integracji. Potem on zaczął je gonić.
One się czuły zagrożone, walczyły o swoje a myśmy się bali puszczać je całkiem luzem żeby ocalić oczy i nosy.
Na szczęście Ciapek będzie miał nowy domek a jeśli kiedyś będziemy brali 3 kotka to jak najmniejszego żeby kotki go łatwiej przyjęły.
Współczuje sytuacji. A może czasowe rozstanie by coś zmieniło?
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

Post » Pon sty 02, 2006 13:39

Wiesz co nie wiem czy jest sens wozić go w te i wewte, u mnie nie ma tragedii bo zawsze moge zamknac jakieś drzi...
Ale szukajmy mu domku, tylko ze tym razem - wiedząc o nim nieco wiecej - takiego żeby on się biedaczek w nim znalazł. U doświadczonych ludzi, i takich którzy będą mieli dla niego czas....
Ja oczywiście Wima nie mam do ciebie żalu żadnego, bo u ciebie on sie zupełnie inaczej zachowywał, i być może jego zachowanie jest związane z obecnością Maćka, którego Nesiu nie akceptuje.... Nie wiem, nie jestem kocim psychologiem niestety...
Może w innym domu, z innym kotem/kotami byłoby zupełnie inaczej.....
:crying:

Ale ja się wcale nie chcę z nim rozstawać

:crying:

No siedzę w robocie i ryczę, dobrze że ruchu nie ma....
CO ROBIĆ???

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 13:46

To jest straszna sytuacja, bo chcieliśmy dobrze, a wyszło źle...

chciałam żeby kot nie był samotny, a urządziłam dwóm kotom koci obóż koncentracyjny, bo one nie mogą poprostu wyjść. Gdyby te koty spotkały się w innych okolicznościach to prawdopodobnie ominęły by się kilometrowym łukiem...

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 13:50

Bosz...
Czuję się odpowiedzialna, to w końcu ja Ci Nesia zaproponowałam...
A wydawał się odpowiednim kandydatem, duży, wychowany, towarzyski, łagodny...
Aż wylazło z niego gorsze :(

Czy ktoś mógłby nam cooś podpowiedzieć???

Jak je oswoić :?:


Albo szukamy nowego domku...
Jeżeli agresja rośnie i nawet Wy czujecie się zagrożeni, nie widzę innego wyjścia :cry:

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 02, 2006 13:55

Forumowicze, jestem w rospaczy, jeśli ktoś tu zagląda i zna jakieś tajemne sposoby obłaskawiania niełaskawych kotów to bardzo proszą o wszelkie wskazówki.
Nawet jeśli by to były najdziwniesze rady typu: zawiązać trzy supełki na husteczce i włożyć pod kocią poduszkę to przysięgam że zastosuję !!!!

Moje wszelkie pomysły się chwilowo wyczerpały.....

Jeśli ktoś czyta ten wątek, to błagam radźcie, albo przynajmniej wspierajcie na duchu :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 13:59

Wima, to nie twoja wina, on był u ciebie niedługo, jego przecież też nie, ani moja chyba tak naprawdę też, po prostu tak sie sprawy potoczyły.....

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 14:09

koteknaplotek strasznie mi szkoda waszej czwórki :(
i niestety nie potrafię pomóc...
tez mialam straszne kłopoty przy dokoceniu - kocica próbowała tłuc małego, chorego kociaka, którego ja ciągle broniłam (całe szczęście byłam wtedy stale w domu)
teraz jest lepiej - koty się tolerują, potrafia się ze mną bawić jedną zabawką, ale się nie kochają
i nigdy pewnie nie będą spały przytulone - zawsze musi być min 0,5m odstepu. :(

halo :!: czy jest ktoś mądrzejszy i bardziej doświadczony, kto pomoże koteknaplotek i jej armii!!!!!
Pani starsza: Nomka i dwie Panienki: Biszkopt i Groszek :)
i Oskarek za tęczowym mostem - zawsze będę na Ciebie czekać ptysiu...

Obrazek

Nomka

 
Posty: 610
Od: Pon cze 14, 2004 14:03
Lokalizacja: Warszawa Miedzeszyn

Post » Pon sty 02, 2006 14:10

Ja czytam ten wątek :D

Cóż Ci poradzić?
Miałam podobną sytuację 2 lata temu. Przyszedł do nas Kajtek wyrzucony, chory i pobity. Rezydentka Balbinka miała charakterek :twisted: Tłukła go, goniła warczała. Z tym, że on jest łagodny i jakoś to znosił. Nie zaakceptowały się do końca. Musiały jednak razem mieszkać. Wiedziały, że nie dopuszczę do bitwy przy miskach.
Kiedy Balbina próbowała go odgonić interweniowałam ostrym głosem (nie krzykiem lecz stanowczo). I tak żyliśmy razem :D Nie było źle.
Z czasem uspokoiło się. Tolerowały się ale bez miłości i zabaw.
Kochane i myziane były jednakowo i myślę, że były szczęśliwe.

Mogę tylko potrzymać kciuki, mam nadzieję, że nie poddasz się łatwo.
Obrazek

Irma

 
Posty: 1719
Od: Czw kwi 28, 2005 10:09
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon sty 02, 2006 14:12

Słuchaj a jak się zachowujecie w momencie starć? Bo my też się dokociliśmy i do 8 letniej rezydentki prawdziwej hrabianki dodaliśmy niespełna roczną "wiraszkę", łobuz niepojętego. I historia wyglądała tak- najpierw rezydentka sie bała a obdartus był bardzo chory- w domu cisza i spokój, tylko rezydentka tak trochę dziwnie przemykała pod ścianami z oczami jak koła młyńskie. Potem nowa była już zdrowa i prała rezydentkę. Potem znowu była zmiana i rezydentka prała nową. Już się powoli załamywałam tym bardziej, że dokocenia nie planowałam. I zaczęłam sie zastanawiać co zrobić. I doszłam do następujących wniosków:
- kotty prały się głównie w naszej obecności- podczas nieobecności zawieszały raczej broń bo śladów walki nie było :)
- kiedy tylko zaczynało lecieć futro reagowaliśmy histerycznie (głównie ja) krzycząc na rezydentkę, próbując ratować tą, która własnie była obdzierana ze skóry (przy okazji zostawiając trochę swojej skóry pod pazurkami)
Z tych obserwacji wysnułam wniosek, że tym co je napędza do walki jestem ja. Od czasu tego odkrycia przestałam reagować zupełnie na wrzaski. I wyciszyło się. Miłości nie ma ale sierść zaczęła odrastać. Chociaż czasami do potyczek dochodzi (dużo subtelniejszych i raczej kończy sie na jednym łapociosie) i wczoraj czyściliśmy ropień który powstał najprawdopodobniej w wyniku drapnięcia :evil:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 02, 2006 14:15

Ja niestety nie jestem w stanie do końca nadzorować całej sytuacji, jestem w pracy 8 godzin, w sumie nie ma mnie w domu 10 godzin dziennie...

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 14:17

Dokociłam się Coltem i Malutkim we wrześniu 2004r.
i do tej pory Punto-rezydent ich nie zaakceptował.
U mnie wyglądało to tak, że od samego początku Punto
się ich bał, uciekał przed nimi i przez to one go zdominowały.
Od może pół roku Punto toleruje ich obecność w domu,
ale nadal ucieka kątami co prowokuje młode do gonitwy
i wojna gotowa, czyli atakowanie Punta i straszny wrzask.
Nie liczę już na poprawę :(
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon sty 02, 2006 14:22

Ja też raczej starałam sie przez dłuższy czas nie wkraczać między koty, teraz już niestert jestem zmuszona.... Rezydent owszem na początku zachowywał się paskudnie, ale nie lał, warczał wrzeszczał i straszył ale nie lał, czase machał łapami ale ale na odległosć.... A teraz Nelson tak się wyluzował że już się tego warczenia nawet nie boi. Bo Maciek teraz warczy jak Rudy go leje. A Rudy się nie przejmuje tylko lele z całej siły. No i robią sobie krzywdę, obydwa są podrapane.

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 02, 2006 14:28

może w tym wątku znajdziesz jakąś podpowiedź
:arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27855&start=450

trzymam za wasz z całych sił :ok:
u mnie też różowo nie było, ale teraz jest już dobrze
Obrazek

Ania Z

 
Posty: 2370
Od: Śro lip 07, 2004 10:34
Lokalizacja: Lwia Ziemia ;) w Poznianiu

Post » Pon sty 02, 2006 14:33

Trzymam kciuki :!: :!: :!:

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 70 gości