Dresiarze i Nocka - to już rok bez Ciebie, Noceńko

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 30, 2005 22:13

Super zdjątka. Widać, że kotuchom dobrze ze sobą. A Noculka jak urosła - chociaż ciągle przy Klemensie jest malutka. Ale oczka rzeczywiście śliczne - szczególnie na tym zdjęciu z różami. Rekwizyt w sam raz dla ślicznotki. :lol: :lol: :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 30, 2005 22:27

no rośnie, rośnie nam panna, wszak już prawie kilogram przytyła od czasu, jak do nas trafiła 8) teraz to już pewnie cały kilogram albo i więcej, bo ważenie było 26 grudnia u weta, a to już praiwe tydzień minął :wink: do tego Nocunia jest jedynym niegrymaszącym kotem w domu i wcina wszystko, co dostaje. No czasem zostawia, jak pańcia za dużo nałoży :oops: ale za pół godzinki wsuwa to, co zostawiła.
Oczka są jużśliczne, i to od jakiegoś czasu. Leczenie poszło błyskawicznie, oczka są duże, żółto-zielone z turkusową obwódką wokół źrenic :love:
A kotom dobrze, oj dobrze. Mnie mniej nieco - właśnie tracę powoli miejscówkę - Nocka z Klemensem zaanektowali 3/4 sofy, więc ja siedzę półdupkiem i forumuję, co jakiśczas zbierając kuksańce w nerki :twisted:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 30, 2005 23:08

heh, ja to mam dzisiaj dużo do przekazania, jak widzę :oops:
No alen ie mogę nie napisać o tym, że nocka właśnie... szukała u Klemensa cycka, żeby się podłączyć 8O 8O 8O
Klemens już robił z tatusia i wujaszka, teraz robi za mamusię :lol:
A ta mała bździągwa zaczęła mu ugniatać brzuch i cmoktać przy tym. I była niepocieszona, że nie ma mleka :wink:
A Klemens - siła spokoju. Umył jej uszy przez ten czas 8)
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 31, 2005 23:41

Czyli masz 3 koty w jednym Klemensie - to też niezłe rozwiązanie. A Nocka to najwyraźniej ciągle jeszcze małe dziecko i cycusia by sobie possało. Taki widok musi być bardzo wzruszający. :lol: :lol:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie sty 01, 2006 1:37

oj tak :D zwłaszcza, że ona to tak dość energicznie robi, a Klemens w najlepsze się rozwala i udostępnia pachwinę 8O
Zacznę na niego wołać "mamuśka" :D

A koty nam dziś niespodziankę sprawiły - petardy strzelały, sztuczne ognie huczały, a koty - wyluzowane. Najbardziej Nocka - położyła się w hamaku, wypięła tyłek do okna i z miną księżniczki spała. A na niej Klemens (jak zwykle zresztą). Antek nieco speszony, ale bez oznak paniki. Wzięłam go na ręce, zobaczył kolorowe światełka migające z oknem i z moich rąk się w nie wpatrywał. Potem posadziłam go na oparciu sofy - siedział i patrzył. Jak mocno huknęło - poszedł na krzesło pod stołem, położył się na boku i zasnął.
Ale bałam się nieco Sylwestra i tych huków, bo wiem, że wiele zwierząt źle to znosi. Nasze na szczęście nie :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 03, 2006 8:40

Moje też zlekceważyły hałasy - trochę się przyglądały widowisku za oknem, Pusia nawet z dość duzym zainteresowaniem :D
Serdeczne wygłaskania noworoczne dla kotulków :D

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 03, 2006 17:49

Zaczynamy walkę z lamblią, mamy 10 dni brać metronidazol (1/3 tabletki) i po 10 dniach kupal na badanie. Zobaczymy. Się nam dziewczynka leków nabierze, biedulka. Zaopatrzyłam się w Trilac, bo metronidazol jest straznie silny i może jej wytłuc i pożyeczne żyjątka jelitowe, a tego nie chcemy.
Do lekarza pojechaliśmy sobie z Klemciem, który całą drogę nadawał mi z tylnej kanapy, ale przynajmniej grzecznie leżał na siedzeniu, przypięty szeleczkami do pasów. Pani dochtór obejrzała dziąsła, które były mocno zaczerwienione (ale im już przeszło :twisted: ). Powiedziała, że dopóki to samo znika, nie ma sensku walić w Klemensa lekami, bo zapalenia dziąseł leczy się głównie sterydami, a te z kolei osłabiają z deka wątrobę. Zatem mamy obserwować na razie. Bo jemu to samo znika po kilku dniach i dziąsła robią się śliczne różowiutkie. Do tego nawet jak miał to zaczerwienione - wcinał suchą karmę, aż mu się uszy trzęsły i nic go nie bolało. zobaczymy jak bedzie dalej. Oczka zakrapiamy gentamecyną jeszcze 5 dni, ale już po 4 dniach jest poprawa (bo Klemcio miał zaczerwienione oczka).
W chcwili obecnej tylko Antoś nie wzbudza podejrzeń zdrowotnych (odpukać). Ale za dni kilka zaczynamy akcę łapania siuśków Antka - trzeba sprawdzić jak tam pH i struwity. Mam nadzieję, że lepiej, bo jesli nie ma poprawy, to USG trzeba będzie zrobić. Mój biedny Antoś będzie zabierany z domu i wożony, a on tak się boi opuszczania domu.
Ale Antoś poczynił pewne postępy - zaczął SAM wchodzić na sofę i wywalać brzusio do głaskania. Wcześniej z sofy uciekał, nawet jeśli się go wzięło na kolanka. Teraz już nie :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 03, 2006 17:52

A, i dziękujemy za noworoczne głaski :D
Ja też przesyłam takie same, a koty też coś kazały mi przekazać:
Nocka - "trrruu"
Klemens - zabeczal
Antoś - zapiszczał

Cokolwiek to znaczy, prosze przekazać :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 05, 2006 23:23

Podawanie metronidazolu to jakiś horror godny Petera Jacksona.
Unidox wkruszany był do małej ilości żarełka i z tym żarełkiem zjadany. Metronidazol to ja mogę sobie kruszyć. Na buty na przykład.
Nic z nim nie jest jadalne - mięsko puszkowe, kiełbaska, serek, kurczaczek. Nic.
Wpychanie tabletki nic nie daje, bo jest wypluwana, a my ścieramy krew z rąk od pewnego momentu.
Rozkruszyłam to świństwo i wymieszałam z malt pastą. Pasta lubiana nie jest, ale ma taką konsystencję, że można ją łatwo rozetrzeć po podniebieniu. Spoko. Roztarłam. Po czym Nocka się tak zapluła, że doprawdy nie wiem, ile z tego leku poszło do środka, a ile się ze śliną rozpełzło po podłodze, dywanie, pościeli. Bo Nocuś śliniąc się obficie zaczyna przed tym syfem uciekać. I tak pluje 5 minut sobie radośnie, po czym patrzy na mnie jak żaba na węża i wiem, że najchętniej by mi gębę przeorała. Nie dziwię się jej.
A tu jeszcze 9 dni podawania. 2 razy dziennie. Masakra! :evil:
Ten metronidazol jest chyba diabolicznie gorzki - muszę dziś spróbować (może też się zaślinię i wspólnie z pszczółką sobie poplujemy :twisted: )

Czy macie jakiś patent na dawanie gorzkich piguł? Jakiś sposób na to, żeby nie było ich tak czuć albo żeby wpadały do brzusia, zanim się rozpłyną w ustach?

edit: poprawiłam literówki
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 05, 2006 23:28

nie ma wyjścia
posmarować tabletkę masłem i do pyska
głęboko żeby nie poczuły smaku bo wtedy się ślinią
zamknąć pysk dopóki nie połkną

sznyty leczyć po zakończeniu kociej kuracji

:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw sty 05, 2006 23:43

wczoraj własnie usiłowaliśmy jej wepchnąć tę tabletkę do gardła, tylko że Nocka ma taki mały pysio, że mi się palce wystarczająco precyzyjnie z tabletką nie mieszczą. I wierzcie mi, to kwestia pysia, nie moich paluchów :wink:
Zaraz nadchodzi godzina tabletki, uf uf :strach:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 05, 2006 23:45

pensetą nie palcami :)
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw sty 05, 2006 23:47

serio, serio?
Tylko jak to zrobić, żeby penseta nie wpadła :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 05, 2006 23:51

Ja dawałam Diplodokowi najbardziej gorzki antybiotyk jaki można sobie wyobrazić, ten na dziąsła... :oops:, zapomniałam nazwę.
Tabletka szła do pyszczka, pyszczek był zamykany - a potem z boku w małej strzykawce podawałam mu do pyszczka wodę albo śmietankę. On przełykał płyn razem z lekiem. Działało bez pudła. Nauczyła mnie tego moja wetka. Spróbujcie.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 06, 2006 0:01

Metronidazol jest piekielnie gorzki,
nie ma sensu kruszyc
trzeba podac w 1 kawalku
gleboko do gardla(mniej czuc smak).
Ja jedna reka blokuje paszcze,
tak, zeby sie nie zamykala(naparstek na palcu wskazujacym)
a palcem wskazujacym drugiem szybkim ruchem wpycham.
Nastepnie zamykam szybko paszcze
i podlewam strzykawka z woda,zeby polknieto.
Amen :D

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: crisan i 31 gości