
dziękujemy
Hm...dużo sie działo
Na 21 grudnia Malawaszka umówiona była na drugą część szczepienia przeciwko grzybicy. Ale ponieważ stan oczek się pogorszył ( doszła ropna wydzielina ) wizyta u weta złożona została dzień wcześniej. Wet nr II orzekł, że szczepienia nie będzie, bo powinno być po 14 dniach i dał gentamicinum do zakraplania... Oczko lewe wyglądało okropnie: ropa, spuchnięte
Pojechałam więc ponownie 24.12. i wet nr III orzekł.... ostre zapalenie spojówek i worka spojówkowego! Oczywiście o szczepieniu nie było mowy... Malwaszka dostała antybiotyk ( w karcie pisze Ceporex) w zastrzyku. Więc w wieczór Wigilijny Mrufeczka dostała kołnierz

A ja wieczorem musiałam dać kici pierwszy w moim życiu zastrzyk... 20 minut się przymierzałam... Stres okropny, ale w koncu przez łzy i zaciśnięte zęby dałam... Tej Wigilii nie zapomnę.
25.12 o godzinie 10.00 -poranny zastrzyk u weta i znów dawka dla mnie na wieczór , to samo 26.12. Na dzisiejszej wizycie wet nr III orzekł, że oczko się goi dość ładnie ( dość ładnie?? dla mnie super: minimalna wydzielina, lekko różowe) więc BYĆ MOŻE zrezygnuje z iniekcji ale dopiątku na pewno kicia będzie miała kołnierz i dostawała zastrzyki

Na myśl o iniekcji robi mi sie słabo, więc była pełna mobolizacja sił i zakraplenie co 4 godziny nawet w nocy ( no... generalnie to taki był plan... no. częściowo zrealizowany... )
Oczywiście do tego Imaverol (

grzybki bez zmian ) i dziś kupiła Clotrimazolum w płynie...
Biedna kitka, jak nie krople to zastrzyki... to już 3 tygodnie smarowania Imevarolem nadal nic...
Tak więc po weekendzie ( w nowym roku ) wracamydo wet nr I po szczepienie...
Zaczynam być ciut podłamana... I kici mi żal...